Tatuuje "***** ***" na ciele za pół darmo. Tatuażystka mówi o niesamowitym zainteresowaniu

Krzysztof Sobiepan
Symbol "ośmiu gwiazd" jest popularny w sieci, ale odważni mogą zapewnić go sobie... permanentnie. Praskie studio tatuażu JKO Tattoo zaczęło oferować chętnym tatuaże z gwiazdami lub symbolami Strajku Kobiet za bezcen. Jedyne, o co proszą, to symboliczna kwota na tusz. Nie uwierzycie, jakie grupy najczęściej decydują się na "***** ***".
Tatuaż ośmiu gwiazd zagościł już na częściach ciała wielu osób. Fot. facebook.com/StudioJkoTattoo
JKO Tattoo to studio tatuażu mieszczące się na warszawskiej Pradze. Lokal na Wileńskiej 45 przeżywa ostatnio małe oblężenie. Parę dni temu zadeklarował bowiem, że kilka wzorów wykonać tam można bardzo tanio.

Chodzi oczywiście o tatuowanie symboli związanych ze Strajkiem Kobiet i często widocznym na transparentach demonstrantów "***** ***". To tzw. 8 gwiazd, które są prostą deklaracją ekstremalnego niezadowolenia z rządów Prawa i Sprawiedliwości. Mówiąc eufemistycznie.

Okazuje się, że zadziwiająca akcja nie jest pierwszą tego rodzaju inicjatywą autorstwa właścicielki JKO. O swoim zaangażowaniu i całym pomyśle mówi nam poniżej.

Robicie tatuaże "8 gwiazd" i z motywami Strajku Kobiet za pół darmo. Skąd taki pomysł?


Jenna Kinga Olkowicz, właścicielka JKO Tattoo: To inwencja własna. Zaczęliśmy bardzo mocno przeżywać sytuację związaną z aborcją już ponad 4 lata temu, kiedy miał miejsce Czarny Poniedziałek, tworzył się Ogólnopolski Strajk Kobiet. Właśnie wtedy ruszyłam z pierwszą tego typu akcją – do każdego tatuażu dodawałam czerwony wieszak.

Teraz sprawa powraca. Nie chodzi już jedynie o aborcję, ale też ogromną niechęć do rządu, który utrudnia wybór kobietom i rzuca im kolejne kłody pod nogi. "8 gwiazd" wytatuowanych na ciele to jasny sygnał, nawet jeśli nie możemy wyjść z pracy czy protestować na ulicach. Mówi: też walczę, wspieram, chce wolności.

Czytaj także: "Nie idziemy do roboty". W środę masowa akcja kobiet, zapowiadają, że nie przyjdą do pracy

Wpisy JKO w mediach społecznościowych wspominają o symbolicznej opłacie za materiały. Ile pieniędzy trzeba przygotować?

Zaskoczę Pana. Jeszcze do niedawna tego typu tatuaż, do 10 cm wielkości – to był koszt materiałów rzędu 50 zł. Nie chcieliśmy ani grosza więcej. Klienci szybko zaczęli jednak uiszczać opłatę "z górką", mówiąc nam, by przeznaczyć dodatkowe środki na kolejnych chętnych. Sytuacja tak się zmienia, że jeśli inni klienci nadal będą opłacać tatuaże dla większej ilości osób, to w przyszłości będziemy je robić za darmo. Akcja ruszyła trzy dni temu. Ile wykonaliście już takich tatuaży? Kto najczęściej się do was zgłasza?

Myślę, że na ilość jest to już ponad dwieście. Co ciekawe, większość klientów stanowią mężczyźni. Oni są nieco bardziej otwarci do manifestacji swoich poglądów ciałem, pokazywania tatuaży. Drugą największą grupą są kobiety powyżej 50. roku życia. Trzecią grupą, stosunkowo najmniejszą, są kobiety młode kobiety, dwudziestoparolatki.

Ludzie robią sobie te tatuaże, a po paru dniach przychodzą znowu – tym razem ze znajomymi, których nakłonili do tego samego. Wracają tłumnie i jest ich coraz więcej. Dostajemy też informacje, że poza JKO Tattoo podobne akcje zaczynają też inne warszawskie biznesy tatuażowe. Mam nadzieję, że rozniesie się to na całą Polskę.

Podpytam się o wzory. Na Facebooku widać "8 gwiazd", piorun Strajku Kobiet. Co jest najpopularniejsze?

Zdecydowanie najczęściej wybierane jest "8 gwiazd". Wzór ten najbardziej wyraża, że tak powiem obecne "uczucia" ludzi wobec władzy. Wszyscy to właśnie wykrzykują na mieście, więc to chcą też mieć na swoim ciele. Czytaj także: "Mówimy: kobieta powinna mieć wybór". mBank odpowiada oburzonym wsparciem dla Strajku Kobiet

W jakim zwykle miejscu klienci chcą mieć "gwiazdy"?

Co może być zadziwiające, najczęstszą prośbą klientów jest "proszę mi to zrobić tak, by było widać z daleka". Od razu się zgadzam. Nie ma chęci na dyskretne tatuaże, raczej ma to być jasna i rozpoznawalna na ulicy manifestacja poglądu.

Posty na Facebooku zawsze zaczynają się od "Napi***alam TEN NAPIS z racji #strajkkobiet". Kto tu stanowi podmiot?

Chodzi właśnie o to, żeby nie podawać tu konkretnej osoby, miejsca. Nie chodzi tu o to czy te tatuaże robię personalnie ja, ty czy ktoś inny. Przekaz jest jasny – jesteśmy jednością, robimy Wam tatuaże. Nie ma potrzeby lansu marki, bo chodzi o sprawę. Mam też cichą nadzieję, że to ostatnia tego typu akcja jaką musimy robić, a sytuacja Polek realnie zmieni się dzięki strajkom. Co może mi Pani powiedzieć o samym JKO Tattoo? Jak sobie radzicie w pandemii

Działamy od przeszło 8 lat, więc już trochę czasu na rynku jesteśmy. Dziś mamy jednak masowe protesty na ulicach, cały czas rośnie liczba zakażonych. Chyba każdy przedsiębiorca trochę się boi o przyszłość, możliwy lockdown.

Staramy się dbać o bezpieczeństwo nasze i klientów. U nas w studiu oprócz widocznych wszędzie na mieście ścianek z PCV postawiliśmy też dodatkowo ścianki działowe z karton-gipsu. W ten sposób każde stanowisko tatuażu jest odgrodzone najlepiej jak się da.

W przypadku rynku tatuażu każde zamknięcie salonu, np. w przypadku lockdownu, to kopniak w twarz dla klienta. Mamy takich, którzy umawiają się na wizyty z półrocznym wyprzedzeniem. A nagle musiałabym wszystkim odmówić, ustalić kolejność od nowa, może za kolejne 6 miesięcy, jak rząd raczy nas otworzyć.

Czytaj także: Wiadomo, która branża może zaraz być zamknięta. Lockdown przed "sezonem żniw"