"Błyskawiczna wymiana" wadliwych respiratorów trwa... 3 tygodnie. Prywatna firma dostałaby bęcki

Krzysztof Sobiepan
Serwis Money.pl nie odpuszcza Agencji Rezerw Materiałowych. Po tym jak dziennikarze wytknęli instytucji dostarczenie nieskalibrowanych respiratorów do szpitali, urządzenia miały być wymienione "błyskawicznie". Minęły dobre trzy tygodnie, a zapowiedzi okazały się obietnicami bez pokrycia.
Bez respiratora być może nie da się kogoś uratować. A te leżą w ARM i się kurzą. Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Gazeta
Brak instrukcji, długi czas oczekiwania na serwis i problemy z podstawowymi ustawieniami – to problemy lekarzy z przysyłanymi z ARM respiratorami Ambul T7. Na zagadnienie zwróciło uwagę Money.pl. Po głośnej publikacji z 20 listopada Agencja jeszcze tego samego dnia zapowiedziała wymianę 300 nieskalibrowanych respiratorów "w ekspresowym tempie". Tempo okazało się jednak co najwyżej żółwie.

W najnowszym artykule Money sprawdza instytucję kolejny raz. Słowo się rzekło, lecz jak na razie nie widać spektakularnych efektów. Szpitalom, które zgłaszały problemy, sprzęt zabrano, ale od tego czasu w niektórych miejscach po prostu zniknęły i nie wiadomo kiedy wrócą.

Wymiana respiratorów Ambul T7 trwa 3 tygodnie

– 20 respiratorów Ambul T7 zostało zabranych 3 tygodnie temu i czekamy aż wrócą skalibrowane. Czekamy również na szkolenie naszej kadry do obsługi tych urządzeń – wskazuje money.pl Monika Kowalska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) we Wrocławiu. W placówce jest oddział covidowy, a kadry przygotowują od strony medycznej szpital tymczasowy przy ul. Rakietowej.


Ambul T7 od producenta Ambulanc z chińskiego Shenzhen jest urządzeniem, które bez odpowiedniej kalibracji po prostu nijak nie pomaga medykom w pracy. Komentarze specjalistów wskazują, że szybciej i lepiej działa się ręcznie z tzw. workiem.

Bez pomocy serwisanta z pierwszym uruchomieniem sprzęt ten jest praktycznie kupą złomu, a na techników trzeba długo czekać. Często sprzęty leżały więc nieużywanie.

Money wskazuje, że Agencja Rezerw Materiałowych i Ministerstwo Zdrowia milczą, nie odpowiadając na pytania redakcji od 26 listopada do 14 grudnia. Zasłonę milczenia spuszcza też większość urzędów wojewódzkich, a to wojewodowie mieli za tę wymianę współodpowiadać.

Biura wojewody świętokrzyskiego odpowiedziało że 30 respiratorów zostało skalibrowanych i są już wykorzystywane. Rzecznik wojewody warmińsko-mazurskiego Krzysztof Guzek wskazał zaś ze problem z Ambul T7 nie dotyczy tego regionu.

Niewykorzystane respiratory także w Szpitalu Narodowym

Nie tak dawno opisywaliśmy inne miejsce, gdzie respiratory leżą odłogiem. Za prawie pusty Szpital Narodowy płacimy 700 tys. zł każdego dnia. Koszty nie są nawet pokrywane ze składek NFZ, ale bezpośrednio z budżetu państwa.

Pomimo prawie 300 wolnych łóżek, leczy się tam zaledwie kilkudziesięciu chorych. – Aby trafić na Narodowy, trzeba być całkowicie zdrowym, choć zakażonym koronawirusem – mówi Robert Kropiwnicki, który jest w grupie posłów przeprowadzających kontrolę w KPRM, Ministerstwie Zdrowia i NFZ.

Za każde łóżko “w gotowości” płacimy z naszych kieszeni ponad 800 zł na dobe. Prawie 4000 złotych kosztuje nas zaś puste łóżko z respiratorem.

Czytaj także: Tu jest jakby luksusowo! Wiadomo, ile kosztuje łóżko w szpitalu tymczasowym