Koniec “służbowych urlopów”? Sprawdzamy, czy przy nowych przepisach da się kręcić

Natalia Gorzelnik
Na początku listopada rząd ogłosił zamknięcie hoteli dla gości. Od tej pory niepokorni hotelarze i urlopowicze prześcigają się w kreatywnych pomysłach na to, jak obostrzenia obejść. Ustawodawca poszedł jednak po rozum do głowy i stworzył takie przepisy, które zinterpretować na swój sposób będzie bardzo trudno. Można by wręcz napisać, że ominąć ich się nie da… ale Polak potrafi.
Od 28 grudnia możliwe będą wyłącznie "prawdziwe" podróże służbowe. Unsplash.com

Kto może podróżować służbowo?

W poniedziałek wieczorem w Dzienniku Ustaw pojawiło się Rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Przepisy dokładnie doprecyzowują rządowe obostrzenia, które wystąpią między 28 grudnia a 17 stycznia.


Wśród nich - dotyczące prowadzenia usług hotelarskich. Ustawodawca utrzymał zakaz ich prowadzenia z pewnymi wyjątkami. Możliwość odbywania podróży służbowych ograniczono do konkretnych przypadków. Ponadto wymagane będzie teraz bardzo jasno określone potwierdzenie, że jest się służbowo.

Czytaj więcej: Jednak będzie można podróżować służbowo. Tyle że pod wyśrubowanymi warunkami

Legalnie podróżować - w rozumieniu możliwości korzystania z hoteli - będą mogły m.in osoby wykonujące zawód medyczny, członkowie załóg statków powietrznych, osoby wykonujące pracę lub świadczące usługi na statkach lub morskich platformach wydobywczych i wiertniczych czy kierowcy wykonujący transport drogowy. Takich konkretnych przypadków wymieniono w rozporządzeniu 16.

W następnym punkcie wymieniono listę dokumentów koniecznych do zaprezentowania, by udowodnić fakt przebywania w podróży służbowej. I tak sportowcy przebywający na zgrupowaniu będą musieli okazać dokument wystawiony przez międzynarodową federację sportową działającą w sporcie olimpijskim lub paraolimpijskim lub inną uznaną przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski.

Dla “pełnomocników procesowych, obrońców i pełnomocników stron, stron postępowania karnego, cywilnego i sądowo-administracyjnego, ich przedstawicieli ustawowych, świadków, biegłych oraz tłumaczy sądowych, w dniu posiedzenia sądu lub przeglądania akt sprawy oraz w dniu poprzedzającym” - zawiadomienie albo inny dokument potwierdzający posiedzenie sądu.

Zdaniem mecenasa Kamila Jurczewskiego, takie postawienie sprawy nie pozostawia za wiele pola do kreatywnego interpretowania przepisów.

– Ustawodawca zadał sobie trud i tym razem są one ściśle sprecyzowane. W sposób kazuistyczny sprawdzono, kto dokładnie może mieć konieczność podróżowania w celach zawodowych. Katalog jest wymieniony wprost. W przepisach nie daje się żadnej furtki, nie daje się kredytu zaufania obywatelowi – podkreśla prawnik.

Przypomnijmy, wcześniej wystarczyło złożyć proste oświadczenie, że podróż odbywa się w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą. Wiele osób składało jednak nieprawdziwe oświadczenia i na “podróż służbową” zabierało całą rodzinę. I narty. A czasami nawet psa.

Czytaj więcej: "Oświadczenie o podróży służbowej" to fikcja. Gowin powiedział, co czeka hotelarzy

– Bardzo ciężko znaleźć jest znaleźć w nowym rozporządzeniu lukę, która umożliwiałaby ominięcie przepisów w prosty sposób – uważa Kamil Jurczewski.

Mecenas podkreśla, że wcześniejsze przepisy również nie były "dziurawe". – One bazowały po prostu na zaufaniu do obywateli. Na tym, że jednak tych nieprawdziwych oświadczeń osoba prowadząca działalność gospodarczą składać nie będzie. A z racji tego, że to się niestety zdarzało, postanowiono wprost wskazać kategorie zawodów, które z usług hotelowych mogą korzystać – zaznacza.

– To jest kwestia stosunku do prawa nas wszystkich, tego czy my będziemy wykorzystywać ten kredyt zaufania, jaki daje nam ustawodawca, czy będziemy oświadczać nieprawdę. Bo do tego to się sprowadzało – kwituje mecenas Kamil Jurczewski.

Kreatywność hotelarzy

Już w listopadzie pisaliśmy o tym, że w Zakopanem kwitnie hotelarskie podziemie. Na fikcyjne zaświadczenie o służbowym wyjeździe można było znaleźć nocleg niemalże wszędzie. Przodowały sieciowe hotele i duże ośrodki.

Pojawiały się też bardziej kreatywne pomysły na omijanie obostrzeń. Jeden właściciel hotelu zapraszał nie na nocleg, a na... pilnowanie nart. Zamiast pokoi wynajmował bowiem składziki na sprzęt sportowy.

Czytaj więcej: Bohater “Kuchennych Rewolucji” obszedł rządowy zakaz. “Nie przeszkadza mi łatka cwaniaka"