Ogromna kara dla "kwiaciarni na lodzie". Sanepid ostrzega kombinujących
Przedsiębiorcy starają się wiązać koniec z końcem i jakoś sobie radzić mimo pandemicznych zakazów. Niektóre lodowiska przemianowały się na kwiaciarnie. Sanepid ostro reaguje na takie próby prowadzenia działalności - na przykład gigantyczną karą.
Wysoka kara dla kombinujących przedsiębiorców
Pandemia to trudny czas dla wielu przedsiębiorców. Szukają możliwości normalnego funkcjonowania. Przecież koszty stałe i rachunki muszą wciąż płacić. A w czasie koronawirusa zamiast zysków oglądają jedynie straty. Dlatego wykorzystują różne sposoby na prowadzenie działalności.Pisaliśmy o lodowisku w Szczecinie, które przemianowało się na kwiaciarnie. Wystarczyło włożyć łyżwy i doślizgać się do kwiatów wystawionych na tafli. Z kolei poznańska "Gazeta Wyborcza" pisała o podobnym przypadku w Wielkopolsce. Tam też, aby wybrać i kupić kwiatek klienci musieli nałożyć łyżwy.
Główny Inspektor Sanitarny poinformował w komunikacie o karach administracyjnych w wysokości 30 tys. zł nałożonych na "osoby odpowiedzialne za organizację 'kwiaciarni na lodzie' oraz innych incydentów powodujących zagrożenie epidemiczne".
Nie sprecyzował jednak, o który obiekt chodzi. Ostrzegł też, że "wszelkie próby podobnych naruszeń spotkają się z natychmiastową reakcją Inspekcji Sanitarnej oraz skutkować będą nakładaniem kar administracyjnych".
Zakaz działalności hoteli
Wcześniej w INNPoland opisywaliśmy, jak hotelarze kreatywnie starają się sprostać rządowym zakazom. "Rzeczpospolita" podawała przykłady. Wśród nich znalazła się możliwość wynajęcia schowka na narty z opcją nocnego ich pilnowania lub metoda na "sms od cioci".Z kolei restauracje oferowały zamknięte szkolenia kulinarne lub "darmowe" degustacje. Inne oferowały posiłki tylko na wynos, ale pozostawiły na zewnątrz ławy i stoły.
Czytaj także: Metoda na "SMS od cioci". Tak górale obchodzą zakazy, by przyjąć turystów