Kolejny rządowy program skończył się katastrofą. Wydano na niego 45 mln zł
Rządowy program, który miał pomóc w leczeniu niepłodności, okazał się porażką. Wydano na niego masę pieniędzy, lecz mało kto chciał z niego korzystać. Najbardziej absurdalne jest jednak to, że nie wiadomo... ilu osobom naprawdę pomógł.
Rząd nie będzie już leczył bezpłodności
"Dziennik Gazeta Prawna" dostrzegł, że z Programu Zdrowia Publicznego na lata 2021-2025 wypadł cel Poprawa zdrowia prokreacyjnego. W ciągu ostatnich czterech lat wydano 45 mln zł na poprawę prokreacji, ale nie wiadomo, ile dzieci się dzięki programowi urodziło. "DGP" podaje, że resort zdrowia tego nie monitorował.Wiceminister Waldemar Kraska przyznał, że program cieszył się małą popularnością, podaje gazeta. Do 30 września ubiegłego roku zgłosiło się do niego prawie 7 tys. par, z czego 3,4 tys. ukończyło diagnostykę, a do dalszego leczenia skierowano 1,5 tys. z nich.
Zaś problem jest dużo szerszy. "DGP" podaje, że niepłodność dotyka 1,5 mln par, co stanowi 20 proc. osób w wieku reprodukcyjnym.
W Polsce rodzi się mało dzieci
Problemy z płodnością nie są wyłącznie dramatem poszczególnych par. To poważny kłopot dla całego społeczeństwa. Gdy Polaków rodzi się coraz mniej, to w dłuższej perspektywie jest to niekorzystne dla stanu finansów państwa.Po prostu nie będzie wystarczająco chętnych do utrzymania systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej, na której będą polegały starsze i o wiele liczniejsze roczniki. Niestety, od kilkudziesięciu lat dzietność w Polsce zwykle maleje.
Spadała od 1983 r., gdy wskaźnik dzietności osiągnął 2,43 (przeciętnie 100 kobiet rodziło 243 dzieci). Dno dzietności Polacy osiągnęli w 2003 r. Wtedy na jedną kobietę przypadało 1,22 narodzonego dziecka. Dziś jest nieznacznie lepiej, w 2019 r. wskaźnik wyniósł 1,43. To nadal za mało by zapewnić zastępowalność pokoleń.
Czytaj także: I wy jeszcze wierzycie ZUS-owi. Pandemia obnażyła, w jak katastrofalnej sytuacji są emerytury