Nie będzie można odmówić przyjęcia mandatu. Nowy projekt PiS wywoła wściekłość
Zaczęło się od fali nie przyjmowania mandatów za udział w manifestacjach. Polacy protestowali też przeciwko karaniu za brak maseczek czy wyjścia z domu. Ostatnio, wlepione sankcje zaczęli zaskarżać przedsiębiorcy. 2020 był zdecydowanie rokiem odmów przyjęcia mandatów. W 2021 może się to jednak zmienić. PIS chce zdelegalizować i tę formę oporu.
"Propozycje zawarte w projekcie odnoszą się do dwóch zasadniczych kwestii: nakładania kar wolnościowych za wykroczenia przez referendarzy sądowych oraz zaskarżania mandatów karnych" - czytamy w uzasadnieniu.
Chodzi o to, że sądy są obecnie zawalone tego typu sprawami. "W konsekwencji proponowanych regulacji, w szczególności przerzucenia ciężaru procesowego zaskarżenia mandatu na ukaranego, należałoby się spodziewać znacznego zmniejszenia wpływu spraw o wykroczenia do sądu" - wyjaśniają autorzy projektu.
Teraz działa to tak, że - w razie odmowy przyjęcia mandatu karnego - do sądu, z wnioskiem o ukaranie, musi wystąpić organ, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę.
"Odmowa przyjęcia mandatu przez sprawcę niejednokrotnie ma charakter impulsywny i nieprzemyślany, a w konsekwencji powoduje konieczność podjęcia szeregu czynności związanych z wytoczeniem oskarżenia w sprawie o wykroczenie" - oceniają autorzy projektu.
I to dlatego najlepszym rozwiązaniem, w opinii PiS-u, będzie "przyjęcie założenia, że grzywna nałożona mandatem karnym przez funkcjonariusza staje się wykonalna na dotychczasowych zasadach, a ukarany nie może odmówić przyjęcia mandatu".
Ukarany będzie mógł oczywiście mandat zaskarżyć, ale już samodzielnie - w zakresie zarówno co do winy, jak i co do kary. Będzie miał na to 7 dni.
Po rozpoznaniu odwołania sąd będzie mógł orzec o utrzymaniu zaskarżonego mandatu w mocy albo go uchylić. Ale to nie wszystko "Sąd może w szczególności wymierzyć karę surowszą lub surowszego rodzaju, jak również orzec środek karny" -przewidują nowe przepisy.
Projekt wpłynął do Sejmu w piątek. Przepisy miałyby wejść po upływie 14 dni od ich ogłoszenia.
Przedsiębiorcy idą na wojnę z PIS-em
Ostatnio doszło do możliwie przełomowej sprawy, w której fryzjer wygrał w sądzie z Sanepidem. Mężczyzna strzygł, gdy zakłady fryzjerskie i kosmetyczne były zamknięte. Nałożono na niego karę w wysokości 10 tys. zł.Mężczyzna nie pozostał bierny i zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu. Tam orzeczono, że sanepid ma odstąpić od wymierzenia kary i zwrócić przedsiębiorcy koszty postępowania.
Zdaniem WSA zakaz prowadzenia działalności gospodarczej nie może być normowany w rozporządzeniu. Nadto bez wprowadzania stanu nadzwyczajnego nie można naruszać konstytucyjnych wolności.
Kancelarie prawne są obecnie zasypywane podobnymi sprawami. Przedsiębiorcy mają nadzieję, że zostaną potraktowani przez sądy podobnie. Z kolei te prawdopodobnie będą orzekać w podobny sposób.
Czytaj więcej: Niebezpieczny precedens. Po tym wyroku sądu firmy mogą zacząć otwierać się lawinowo
Mandaty za udział w protestach
Niemal każda z ostatnich manifestacji w różnych miastach Polski kończyła się próbami ukarania uczestników mandatem przez policję. Duża część protestujących przyjęcia mandatów odmawiała, sprawy były więc kierowane do sądów. Te najczęściej mandaty oddalały.– Sądy w całej Polsce wychodziły ze stanowiska, że według Konstytucji RP, tylko na mocy ustawy można ograniczyć prawa obywateli do zgromadzeń. Takiej ustawy nie było – podkreśla Jakub Bierzyński, prezes fundacji Instytut Społeczeństwa Otwartego.
Teraz ta forma obrony ma być znacznie utrudniona.
Czytaj więcej: Poszczują cię sanepidem i komornikiem. To zemsta za udział w protestach