Wiceminister apeluje do przedsiębiorców. "Bunt na pokładzie nie pomoże"

Grzegorz Koper
Przedsiębiorcy mają już dość lockdownu. Restauratorzy, hotelarze, właściciele klubów zaczynają się buntować i z całej Polski słychać coraz śmielsze głosy zapowiadające bojkot obostrzeń. Wiceminister Olga Semeniuk zaapelowała o jeszcze chwilę cierpliwości.
Część przedsiębiorców w kraju ma już dość obostrzeń. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta

Apel o cierpliwość

Na antenie Programu 1 Polskiego Radia gościła w środę wiceminister rozwoju Olga Semeniuk. Została zapytana o stanowisko resortu rozwoju wobec zapowiedzi bojkotu lockdownu i otwierania działalności wbrew obostrzeniom.

– Nie ma czasu i miejsca, w momencie walki z pandemią, na łamanie prawa i punktowe otwieranie się poszczególnych gałęzi gospodarczych. Im szybciej to zrozumiemy, im szybciej nasze działania będą wspólnotowe, tym łatwiej nam będzie w sposób, już mam nadzieję, permanentny, gospodarkę uwolnić – powiedziała wiceminister.


Dodała, że to wszystko jest związane z Narodowym Programem Szczepień. Zaapelowała też do przedsiębiorców o jeszcze chwilę cierpliwości. Wyjaśniła, że rozwiązania i narzędzia, o których debatuje i rozmawia rząd są wynikiem konsultacji i rozmów z przedsiębiorcami. Przykładem jest rozszerzenie Tarczy Finansowej 2.0 o 7 kodów PKD.

– Taki bunt na pokładzie i duża ilość emocji z tym związana naprawdę nie służy przyśpieszeniu zwalczenia pandemii covid-19 – podsumowała Olga Semeniuk.

#OtwieraMy

W całej Polsce coraz więcej przedsiębiorstw dołącza do akcji #OtwieraMy. W ramach tej inicjatywy właściciele biznesów mogą poinformować klientów, że zamierzają otworzyć swoje drzwi po 17 stycznia mimo utrzymania lockdownu przez rząd.

Jak ustaliło nieoficjalnie RMF 24, w związku z coraz większą skalą buntu przedsiębiorców, PiS zaczyna myśleć o poluzowaniu restrykcji.

Czytaj także: #OtwieraMY. Nieoficjalnie: rząd może się ugiąć pod naporem strajku przedsiębiorców

Wielu przedsiębiorców przekonuje, że zakaz prowadzenia działalności jest nielegalny. Powołują się przy tym na opinie prawników i orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu.

Chodziło o sprawę fryzjera, który dostał mandat i karę od sanepidu w wysokości 10 tys. zł. Przedsiębiorca się nie poddał i zaskarżył decyzję do sądu. Ten uznał, że fryzjer ma rację i sanepid ma odstąpić od wymierzania kary i zwrócić mężczyźnie koszty procesowe.

Czytaj także: Fryzjer wygrał z Sanepidem! Sensacyjny wyrok sądu ws. zakazu prowadzenia działalności