Sądy swoje, sanepid swoje. Horrendalna kara dla restauracji pod Krakowem
Sądy administracyjne są zasypywane odwołaniami od sankcji nałożonych przez sanepid za łamanie obostrzeń. I chociaż połowa wyroków jest jak dotąd na korzyść ukaranych, to służby nie ustają w walce ze zbuntowanymi obywatelami. Wzmożone kontrole są prowadzone w miejscach, które przystąpiły do ruchu #otwieraMY.
Przypomnijmy, wielu przedsiębiorców postanowiło walczyć z rządowymi obostrzeniami. Część zdecydowała, że otworzy swoje biznesy pomimo lockdownu. Organizatorzy udostępnili nawet aktualizowaną mapę z otwartymi placówkami. Na liście gastronomia, noclegi, kluby i obiekty sportowe.
Czytaj więcej: Gdzie zjeść na miejscu po 17 stycznia? Powstaje mapa otwartych biznesów
Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego zapowiedział zaciętą walkę z ruchem #otwieraMY. Władze przekazały rekomendacje do odpowiednich służb. W Polskę ze zdwojoną siłą ruszyli policjanci i kontrolerzy sanepidu, którzy mają bezlitośnie karać zdesperowanych przedsiębiorców.
Czytaj więcej: Tak rząd zdusi #otwieraMY. Będą masowe kontrole policji i wysokie kary
Jak donosi RMF24, w całym kraju inspektorzy sanepidu przeprowadzili od piątku ponad 5 tysięcy kontroli w firmach, które zapowiadały otwarcie wbrew rządowym obostrzeniom, i namierzyli 76 przedsiębiorstw, które faktycznie działały pomimo zakazu. Były to przede wszystkim restauracje, ale także ślizgawki czy dyskoteki.
Nałożyli m.in. pierwszą w tym roku karę dla restauracji w Małopolsce: 30 tysięcy złotych musi zapłacić lokal pod Krakowem.
Czytaj również: Omijają zakazy i robią imprezę "metodą na TVP". "Za inspirację dziękuję Kurskiemu"