Sądy swoje, sanepid swoje. Horrendalna kara dla restauracji pod Krakowem

Natalia Gorzelnik
Sądy administracyjne są zasypywane odwołaniami od sankcji nałożonych przez sanepid za łamanie obostrzeń. I chociaż połowa wyroków jest jak dotąd na korzyść ukaranych, to służby nie ustają w walce ze zbuntowanymi obywatelami. Wzmożone kontrole są prowadzone w miejscach, które przystąpiły do ruchu #otwieraMY.
W całej Polsce biznesy otwierają się, pomimo obostrzeń. Zdjęcie poglądowe. Fot. Pawel Malecki / Agencja Gazeta
30 tysięcy złotych kary musi zapłacić restauracja pod Krakowem, która mimo rządowego zakazu zdecydowała się obsługiwać klientów w lokalu - donosi RMF24.

Przypomnijmy, wielu przedsiębiorców postanowiło walczyć z rządowymi obostrzeniami. Część zdecydowała, że otworzy swoje biznesy pomimo lockdownu. Organizatorzy udostępnili nawet aktualizowaną mapę z otwartymi placówkami. Na liście gastronomia, noclegi, kluby i obiekty sportowe.

Czytaj więcej: Gdzie zjeść na miejscu po 17 stycznia? Powstaje mapa otwartych biznesów

Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego zapowiedział zaciętą walkę z ruchem #otwieraMY. Władze przekazały rekomendacje do odpowiednich służb. W Polskę ze zdwojoną siłą ruszyli policjanci i kontrolerzy sanepidu, którzy mają bezlitośnie karać zdesperowanych przedsiębiorców.


Czytaj więcej: Tak rząd zdusi #otwieraMY. Będą masowe kontrole policji i wysokie kary

Jak donosi RMF24, w całym kraju inspektorzy sanepidu przeprowadzili od piątku ponad 5 tysięcy kontroli w firmach, które zapowiadały otwarcie wbrew rządowym obostrzeniom, i namierzyli 76 przedsiębiorstw, które faktycznie działały pomimo zakazu. Były to przede wszystkim restauracje, ale także ślizgawki czy dyskoteki.

Nałożyli m.in. pierwszą w tym roku karę dla restauracji w Małopolsce: 30 tysięcy złotych musi zapłacić lokal pod Krakowem.

Czytaj również: Omijają zakazy i robią imprezę "metodą na TVP". "Za inspirację dziękuję Kurskiemu"