Z popularną sieciówką urwał się kontakt. Klienci wściekli, w internecie zawrzało

Katarzyna Florencka
Na wysyłkę zamówienia ze sklepu internetowego popularnej sieciówki odzieżowej Van Graaf czeka się nawet kilka tygodni, równie duże problemy są ze zwrotami. Klienci alarmują, że z firmą nie da się skontaktować ani mailowo, ani telefonicznie – i obawiają się, że lada dzień może ogłosić upadek.
Klienci narzekają na opóźnienia w przesyłkach ze sklepu internetowego Van Graaf i brak kontaktu. Fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Gazeta

Problemy Van Graafa

Ostatnie posty na mediach społecznościowych Van Graaf pojawiły się 12 stycznia, niemal dwa tygodnie temu. Komentarzy jest sporo, jednak nie dotyczą pokazanych na zdjęciach ubrań – a problemów firmy.

Czytaj więcej: Żegnajcie garnitury, witajcie stylowe dresy i kolorowe skarpety. Oto co COVID zrobił z odzieżówką

"Omijajcie ten sklep, nic od nich nie zamawiajcie. Zero kontaktu, brak możliwości zwrotu" – radzi jeden z internautów. Jego post jest dobrym podsumowaniem skarg klientów.

Komentujący ostrzegają, że na wysyłkę zamówionych towarów czekają nawet kilka tygodni. Ci, którzy w międzyczasie stracą cierpliwość, nie mają jednak możliwości anulowania zamówienia i odzyskania pieniędzy – na infolinii nikt bowiem nie odbiera telefonu, bez odpowiedzi pozostają również wysyłane przez klientów maile.


Jeszcze 6 dni temu administrator profilu facebookowego Van Graaf odpowiadał niektórym klientom, informując, że "standardowy czas nadania wysyłki wynosi 5 dni" i przepraszając za opóźnienie. Rozgoryczeni klienci podejrzewają, że firma może lada dzień ogłosić upadłość – równocześnie zwracając uwagę na to, że pomimo problemów z kontaktem i dostawami, sklep internetowy cały czas przyjmuje zamówienia, a na Facebooku i Instagramie wciąż pojawiają się posty sponsorowane marki.

AKTUALIZACJA (26.01): Przed publikacją artykułu wysłaliśmy do Van Graaf prośbę o komentarz. Dzisiaj otrzymaliśmy odpowiedź od Brigitte Seebacher, Head of Marketing sieciówki. Zamieszczamy ją poniżej:

Jesteśmy świadomi zaistniałej sytuacji. W związku z zamknięciem sprzedaży detalicznej w całym kraju liczba zamówień internetowych znacząco wzrosła i tym samym pojawiły się wyzwania związane z realizacją ilości zamówień. Pracujemy intensywnie nad tym, aby powrócić do naszego wysokiego standardu obsługi klienta. W tym celu nie tylko zwiększyliśmy możliwości magazynowe, ale także w dalszym ciągu wprowadzamy ulepszenia systemowe.

Rozbudowujemy również inne znaczące w tym procesie obszary działania, aby tym samym zwiększyć responsywność obsługi klienta oraz skrócić czas dostawy w porozumieniu z naszymi partnerami logistycznymi.


Problemy Gatty

Van Graaf nie byłby jedyną firmą odzieżową, która wpadła w problemy z powodu pandemii Covid-19. Niedawno pisaliśmy w INNPoland o tym, że Sąd Gospodarczy w Łodzi przychylił się do wniosku zarządu polskiej firmy Gatta o postępowanie sanacyjne.

Działanie polega na tym, że dla firmy zostanie wyznaczany zarządca sądowy, ale skład zarządu w tym przypadku pozostanie ten sam. Sanacja ma na celu ochronę przed wierzycielami – w tym przypadku przed właścicielami galerii handlowych, czynszami i częściami wspólnymi.

Ruch ten ma być “parasolem ochronnym” dla firmy. Chroni m.in. rachunki i gwarancje bankowe – wynajmujący lub komornik nie będą mogli zatem zająć kont firmie. Decyzja Gatty pokazuje, że firma jest w fatalnej kondycji, ale wciąż jeszcze zamierza walczyć o swoje przetrwanie na rynku.