Już za 4 lata zabraknie pieniędzy na emerytury. "Państwo sięgnie po oszczędności Polaków"

Natalia Gorzelnik
Obecny system emerytalny w Polsce zmierza do zapaści. Aby go podtrzymać, trzeba będzie jeszcze bardziej podwyższać podatki albo sięgnąć po oszczędności Polaków w OFE - alarmują eksperci.
Za kilka lat najprawdopodobniej zabraknie środków na emerytury. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta
O sprawie czytamy w “Gazecie Wyborczej”. Na podstawie danych z resortu finansów oraz prognoz demograficznych, ZUS przygotował symulacje trzech wariantów sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tego, z którego wypłacane są m.in. emerytury i renty.

W najbardziej optymistycznym wariancie na wypłaty w latach 2021-25 zabraknie 304 mld zł. W najgorszej prognozie zaś na wypłatę emerytur i rent zabraknie do 2025 r. aż 395 mld zł. Niedobory będą musiały zostać pokryte z budżetu państwa.

Fatalna sytuacja ZUS

Braki w kasie ZUS mają być efektem m.in. decyzji rządu PiS o obniżeniu wieku emerytalnego do 60 i 65 lat, co ma kosztować co roku kilkanaście miliardów złotych.


Kolejny powód emerytalnej zapaści to demografia. Robimy się coraz starsi. Jak pisaliśmy w InnPoland, Główny Urząd Statystyczny opublikował niedawno raport Emerytury i renty w 2019 r. Wynika z niego, że w 2019 r. pozarolnicze emerytury pobierało ponad 6 mln osób. Z samego ZUS-u świadczenia otrzymywało prawie 5,8 mln emerytów. Do tego należy doliczyć ponad 800 tys. emerytów z KRUS-u.

– W 2019 roku liczba emerytów i rencistów w Polsce wyniosła 9 276,2 tys. osób i była o 0,8 proc. wyższa niż w roku poprzednim. W stosunku do liczby ludności Polski grupa ta stanowiła 24,2 proc. i dominowały w niej osoby pobierające emerytury – czytamy w raporcie.

Czytaj więcej: ZUS pęka w szwach, a emerytów coraz więcej. Nie wytrzymamy tak zbyt długo

Mamy katastrofalny obraz stanu finansów publicznych i systemu emerytalnego. W praktyce oznacza to, że system finansów publicznych będzie coraz mniej elastyczny i związany sztywnymi wydatkami na transfery społeczne, które finansują podatnicy. Konsekwencją tych działań będzie dalsza podwyżka danin publicznych albo zwiększanie potrzeb pożyczkowych państwa. Należy się także spodziewać dalszego drenowania Funduszu Rezerwy Demograficznej, w którym miały być odkładane pieniądze na trudne czasy. Alternatywą może być zmiana zasad reformy OFE – tak by możliwe było zrealizowanie potrzeb finansowych systemu emerytalnego w kolejnych latach. Mówiąc inaczej: państwo sięgnie po oszczędności Polaków w OFE.

dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego dla Gazety Wyborczej

Emerytury głodowe

Na koniec grudnia 2020 r. w Polsce aż 310,1 tys. osób pobierało tzw. głodowe emerytury – to więcej, niż wynosi liczba mieszkańców Białegostoku. W ciągu ostatnich 9 lat liczba osób z głodową emeryturą wzrosła aż 13-krotnie.

Chociaż rząd próbuje namawiać ludzi na dodatkowe oszczędzenia na czas emerytury, ma gigantyczne problemy z przekonaniem Polaków do zaangażowania się w swoje pomysły. Najlepszym tego przykładem jest spektakularna klapa programu Pracowniczych Planów Kapitałowych, z którego wypisało się ponad 70 proc. objętych nim pracowników.

Czytaj więcej: Oto efekty obniżenia wieku emerytalnego. Zatrważająca liczba osób z głodowym świadczeniem