Obostrzenia mogą wrócić. Najnowsze badania nie napawają optymizmem

Krzysztof Sobiepan
Mimo ostatniej odwilży covidowych zakazów rząd nie zawaha się zrobić korku wstecz – obostrzenia z przełomu roku mogą jeszcze wrócić. Wszystko zależeć będzie od dynamiki zmian sytuacji epidemicznej w naszym kraju. Ostatnie badania Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazują jednak, że nie ma się z czego cieszyć, bo w Polsce może odbyć się epidemiczny zwrot akcji.
Dopiero co odbębniliśmy odwilż, a znów możemy wracać do mocniejszego lockdownu. Fot. 123rf.com

Brytyjski szczep Covid-19 w Polsce

Już 5 proc. chorych na Covid-19 w Polsce może być zarażonych brytyjską odmianą koronawirusa. To wyniki pierwszych badań w tym zakresie, przeprowadzonych przez Uniwersytet Jagielloński w Krakowie – pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Gazeta przypomina, że odmiana wirusa z Wysp Brytyjskich może być bardziej zaraźliwa, a przy pogorszeniu sytuacji epidemicznej rząd PiS będzie najprawdopodobniej zaczynał koleiny lockdown, mimo że obecny nieco stopniał zaledwie 12 lutego.

Nadzorujący badania UJ prof. Krzysztof Pyrć wskazuje, że brytyjski wariant najpewniej "grasuje" w Polsce już od jesieni. W opinii wirusologa nadal brakuje rzetelnych danych o podwyższonej zaraźliwości tej konkretnej odmiany. Nie wiadomo czy szczep z W. Brytanii faktycznie szybciej się przenosi, czy powodem wzrostu zakażeń w tym kraju jest relatywnie niski poziom obostrzeń sanitarnych.


Wirus "Brytyjczyk" nadal nie jest uwzględniany w matematycznych modelach rozwoju epidemii. Polaków uspokaja jednak dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. To jego zespół odpowiedzialny jest za szacunki rozprzestrzeniania się epidemii w kraju. – Będziemy starali się to uwzględnić w kolejnych prognozach – wskazuje dr Rakowski.

– Jeżeli teraz zrobi się najazd na hotele, to może przełożyć się na skalę zachorowań – wskazuje "DGP" jeden z członków Rady Medycznej działającej przy premierze. – Ludzie są zmęczeni lockdownem, chcą trochę oddechu. Jeśli rząd by nie odmroził, samo by się odmroziło – przyznaje kolejny członek Rady.

Zdaniem rozmówcy dziennika hotelarze nadal nie rozumieją strategii rządu związanej z lockdownem tej branży. Nie chodzi o zakażenia na terenie konkretnych hoteli, a zwiększona mobilność turystów i gości, którzy mogą przenieść wirusa z obecnych ognisk po całej Polsce.

Turyści w Zakopanem nie boją się Covid-19

O istnej ulicznej fieście po zluzowaniu obostrzeń w Zakopanem pisał niedawno serwis naTemat.pl. Rozentuzjazmowani turyści, nie zważając na obostrzenia, wspólnie bawili się na Krupówkach do białego rana. "Tygodnik Podhalański" udostępnił na swoim kanale na YouTube film, który pokazuje, jak tłumy tańczą wspólnie bez maseczek do discopolowego hitu "Miłość, miłość w Zakopanem".

Wydaje się, że Polacy postanowili wykorzystać poluzowanie obostrzeń przez rząd i tłumnie wyruszyli na weekend w góry. Policja w związku z najazdem turystów przeprowadzała wzmożone kontrole już od piątku, ale nie nad wszystkim udaje się zapanować.

Do sprawy odniósł się w Radiu Zet Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Jak podkreślał, jesteśmy dopiero na początku drogi powszechnego szczepienia i zdobywania “populacyjnej wytrzymałości”. To od nas samych zależy czy pandemia będzie się rozszerzać, czy uda się ją opanować i wrócić do normalności.

– Ja rozumiem, że ludzie są spragnieni kontaktów. Ale jeżeli ktoś naprawdę uważa, że obostrzenia sanitarne to są jakieś wymysły, to proszę zwrócić uwagę na te smutne statystyki. Dzień w dzień mamy po kilkaset zgonów z powodu zachorowań na COVID-19 – podkreśla.
Czytaj także: Jeżeli wrócą obostrzenia, sami będziemy sobie winni? Prezydencki minister o "fieście w Zakopanem"