"Wybór między dżumą a cholerą", a PiS zawsze wygrywa. Ekspert ostro o nowej reformie OFE
Choć reforma OFE miała się odbyć jeszcze w zeszłym roku, to plany rządu pokrzyżowała pandemia Covid-19. Teraz bliźniaczy projekt wraca jak bumerang. Wydaje się, że różnice projektów ustaw są marginalne, a zdaniem eksperta propozycje PiS to nadal "wybór między dżumą a cholerą".
W tym tygodniu opublikowano nowy projekt ustawy o OFE. Zmiany są czysto kosmetyczne, zmieniono m.in. harmonogram na teraźniejsze daty, odświeżono też pewne wyliczenia dot. uzasadnienia ustawy i oceny jej skutków.
Rząd podliczył m.in. że z aktywów OFE na koniec 2020 r. (blisko 149 mld zł) do finansów publicznych może trafić około 22 mld zł z tzw. opłaty przekształceniowej. To znaczy, jeśli każdy zdecyduje się na transfer środków do "nowego IKE" z 15 proc. prowizją. Jeśli na krok zdecyduje się połowa z nas, a reszta wpłaci środki do ZUS – do skarbu trafi zaś 11 mld zł.
Polacy muszą zdecydować, co zrobią ze środkami OFE w terminie od 1 czerwca do 2 sierpnia 2021 r. Domyślnie środki trafią do "nowego IKE" – tu nie trzeba będzie nic robić. Środki można też skierować do ZUS, co wymaga złożenia odpowiedniego oświadczenia w swoim OFE.
Jak wskazuje wiceprezes Instytutu Emerytalnego dr Marcin Wojewódka, jest to decyzja między złym a gorszym. Dodatkowo rząd tak ustawił decyzje, by zyskać "swoje" niezależnie od wyborów Polaków. Działa więc w imię znanej z kasyn zasady – house always wins.
W takim razie lepsza musi być chyba "bramka numer dwa"? Nie do końca. – Zabawa polega na tym, że druga opcja jest być może nawet jeszcze gorsza. Dzięki temu, że moje pieniądze z OFE trafią do ZUS-u, budżet państwa będzie musiał dać mu niższą dotację. Czyli będzie mógł wydać kasę na coś innego – wyjaśnia ekspert.
PiS kombinuje z OFE
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, miliardy złotych z opłaty przekształceniowej to niejedyny prezent, który PiS postanowił sobie sprawić przy okazji likwidacji OFE. Nawet jeśli nasze pieniądze trafią do ZUS, rząd wyjdzie na tym korzystnie. W ten sposób przejmie bowiem... prywatne firmy.Jeśli bowiem niekoniecznie mamy ochotę oddawać rządowi za nic kilkanaście procent naszych pieniędzy przy przejściu do IKE, istnieje alternatywa: możemy wnioskować o przekazanie zebranych pieniędzy do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Obecnie kontrolowany jest on przez ZUS – jednak nowy projekt ustawy zakłada, że po likwidacji OFE przejdzie on pod kontrolę Polskiego Funduszu Rozwoju.
Państwowy PFR dostanie nie tylko gotówkę, ale również akcje spółek, w które inwestowały poszczególne OFE.
– To tak naprawdę może oznaczać nacjonalizację prywatnych firm. Państwo będzie mogło przejąć nad nimi kontrolę, wprowadzać swoich ludzi do zarządu i rady nadzorczej i decydować np., co z dywidendą lub w co warto, a w co nie warto inwestować – mówi "Wyborczej" dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego.