Polacy robią tak na potęgę. Oto dlaczego psujemy swoje telefony

Marcin Szeligowski
Zdarzyło ci się niefortunnie upuścić telefon na chodnik lub utopić go w wannie odpisując na SMS, czy może należysz do elitarnego grona posiadaczy smartfonów, którzy nigdy żadnego nie popsuli? Powodów przypadkowych egzekucji swoich komórek jest sporo - nie od dziś wiadomo, że Polak potrafi.
Polacy swoje telefony psują na potęgę. pixabay.com

Jak Polacy psują telefony

Aż 80 proc. Polaków przyznaje się do zbicia ekranu w swoim telefonie. Biorąc pod uwagę to, że w ubiegłym roku zarówno w Orange, Plusie, jak i T-mobile oraz Play-u wśród najchętniej kupowanych telefonów znajdowały się głównie Samsungi, a średnia cena naprawy ich wyświetlacza waha się od 350 do nawet 1,2 tys. złotych, to można śmiało stwierdzić, że ośmiu na dziesięciu spośród nas obciążyła swój budżet wydatkiem wynoszącym u niektórych nawet 1/4 miesięcznej pensji.
Od faktycznej kwoty naprawy zawsze zależy stan do jakiego doprowadzony został sprzęt

Prosty sposób na odchudzenie portfela stosowany przez większość społeczeństwa

Wymiana ekranu dotykowego w najczęściej kupowanych Huaweiach wiąże się z wydatkiem rzędu 300 złotych. W przypadku najnowszych iPhone'ów, LG i Xiaomi jest ok. 850 zł.


Jednak najczęściej kupowanym telefonem w 2020 roku był Samsung Galaxy A51, w którym naprawa wyświetlacza wiąże się z kosztem 450-700 złotych.

Najniższa płaca wynosiła wówczas 2600 zł, więc w najgorszym wypadku pechowy właściciel uszkodzonego Samsunga musiał wydać nawet ćwierć swojego miesięcznego wynagrodzenia, aby go naprawić.

W przypadku smartfonów z serii S lub Note, kwota ta sięgać może nawet 1,2 tys. zł. Prawdopodobnie z tego powodu zaledwie 8 proc. Polaków oddaje do serwisu telefon po kilku dniach od nieszczęśliwego wypadku. Ponad 30 proc. robi to dopiero po miesiącu, a 11 proc. zwleka z naprawą nawet do roku!

Do uszkodzeń dochodzi najczęściej w wyniku upadku telefonu. Oprócz tego winne może być dziecko lub woda czy piasek, które mają kontakt ze sprzętem.

Całość fajnie przedstawił iMad na czytelnej infografice.
Infografika przedstawiająca ilość i przyczyny psucia przez Polaków ich telefonówhttps://imad.pl/

Nie samymi naprawami wyświetlacza serwisy żyją

Prócz zbitych szyb, powodami do napraw telefonów są zużywające się baterie oraz uszkodzenia gniazd ładowania. Te pierwsze spotykają sześciu na dziesięciu Polaków, zaś drugie niewiele mniej niż połowę spośród nich.

Przyczynia się do tego przede wszystkim notoryczne przerywanie procesu ładowania (niech rzuci kamieniem ten, któremu nigdy się to nie zdarzyło).

Koszt wymiany baterii co prawda nie jest już tak ogromny, jednak zawsze jest to kolejny wydatek. W przypadku Samsungów jest to kwota 150-200 złotych. Kilkadziesiąt złotych kosztuje to w przypadku iPhone'ów i LG.

Jeśli chodzi o gniazda ładowania, to wymiana złącza w sprzętach praktycznie każdej marki wiąże się z wydatkiem ok. 100 zł.

Często jednak przy okazji dostania się do wnętrza telefonu niechcianych farfocli uszkodzone zostają też inne komponenty, np. mikrofon, głośnik lub karty pamięci. Wymiana czy naprawa głośnika lub mikrofonu to najczęściej koszt 80-120 zł.

Ostatni spośród tych przypadków może jednak poskutkować utratą niekiedy bezcennych danych zapisanych na telefonie, a ich odzyskanie - w zależności od stopnia fizycznego naruszenia nośników pamięci - może być trudne (więc i kosztowne), a czasem nawet kompletnie niemożliwe.
Gorzej kiedy uszkodzi się aparat… lub kilka. W przypadku niektórych flagowców jest ich przecież nawet 5 (łącznie z przednimi). Wymiana tylnego aparatu w iPhonie 11 kosztuje nawet 600-800 zł. Jeśli chodzi o aparat przedni, odpowiedzialny m.in. za funkcję identyfikacji twarzy, będącej kluczową funkcją, na której polegają systemy zabezpieczeń w najnowszych telefonach, to koszt jego wymiany jest bardzo zbliżony.

Mający wyjątkowego pecha fotograf, którego nowiutki iPhone wylądował w mokrym piasku na plaży, musi więc brać pod uwagę, że naprawa jego sprzętu może wynieść prawie połowę wypłaty. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w tym telefonie wymiana przedniej szybki kosztuje spokojnie ponad tysiąc złotych, więc jest to trochę wyższa półka cenowa niż przeciętnego chlebożercy.

Wymiana samego tylko szkiełka aparatu we wspominanym wcześniej Samsungu Galaxy A51 to niecałe 100 zł, podczas gdy w iPhonie 11 jest to już dwukrotność, a niekiedy czterokrotność tej kwoty.

Patrząc na te ceny nic dziwnego, że średnio połowa spośród nas decyduje się na jakiegoś typu zabezpieczenie przed takimi zdarzeniami, wykupując specjalne ubezpieczenie lub inne dodatkowe usługi przy zaopatrzeniu się w nowego smartfona. Przykładowo w Orange istnieje usługa Smart Care, która jest rodzajem ubezpieczenia przed wszelkimi szkodami, jakie mogą spotkać twój telefon, a kosztuje jedynie 16 złotych miesięcznie. Taka sama stawka obowiązuje też w Play-u.

Może warto poświęcić te niecałe 200 zł w skali roku, żeby później nie wydawać kolejnych tysięcy na naprawę lub zakup nowego telefonu? Zawsze też można liczyć, że jest się pośród 20 proc. szczęśliwców, których telefony z każdej opresji wychodzą w jednym kawałku.
Czytaj także: Wytrzyma dwa tygodnie bez ładowania. Ruszyła przedsprzedaż komórki dla eko freaków