Podatek od smartfona. Rzecznik rządu: "Jest zielone światło"
Rzecznik rządu Piotr Müller wskazał, że "jest zielone światło", by dalej pracować nad projektem tzw. podatku od smartfona. Rozszerzenie opłaty reprograficznej m.in. na smartfony, tablety laptopy czy inteligentne telewizory może podnieść cenę tych sprzętów nawet o 6 proc. Ministerstwo Kultury podtrzymuje że tak się nie stanie, choć argument jest wątły.
– Faktycznie w tej chwili w rządzie toczy się dyskusja na ten temat. Ministerstwo Kultury podnosi argumenty dotyczące uczciwości wobec twórców - osób, których treści są później odtwarzane na tych urządzeniach – potwierdził.
Polityk stwierdził jednak, że jak na razie nie ma decyzji co do wysokości takiej opłaty. Sama dyskusja ma się jednak toczyć w kuluarach już od pewnego czasu.
Jak przypomina Money.pl, głos w sprawie opłaty od smartfonów zabrało także Ministerstwo Kultury. Zdaniem resortu nowy podatek ma wynikać z uczciwości wobec twórców, ale także wobec osób, których treści są "prezentowane" na smartfonach. Zdaniem instytucji opłata reprograficzna nie musi od razu wpływać na ceny urządzeń w sklepach, bo... w Niemczech ceny komputerów czy laptopów są niższe niż w Polsce. Ciekawa argumentacja.
"W Niemczech pobiera się największe kwoty z opłaty (z samych urządzeń audio-wideo ponad 330 mln EUR rocznie), a w Polsce – jedną z najmniejszych kwot na świecie (ca. 1,7 mln EUR rocznie)" - argumentuje ministerstwo.
Czytaj także: Przedsiębiorca grzmi, że ten podatek zniszczy całą branżę. "Korzyści będą iluzoryczne"
Podatek od smartfonów i podwyżka cen?
Temat podatku od smartfonów opisywaliśmy w INNPoland.pl już wcześniej. Sprawa rozszerzenia tzw. opłaty reprograficznej na urządzenia smart wróciła w lutym jak bumerang.Chodzi o poszerzenie bardzo starej opłaty "od powielania" na urządzenia takie jak smartfony, tablety, laptopy i inteligentne telewizory – słowem wszystko co może kopiować pliki takie jak filmy czy muzykę i je odtwarzać.
Komentatorzy przypomnieli m.in. obietnice wyborcze Andrzeja Dudy. Prezydent obiecywał, że takiej ustawy nie podpisze.
Zdaniem serwisu Wirtualne Media sama opłata miałaby wynieść między 1 a 6 proc. wartości sprzętu. Zgodnie projektami przepisów od 45-50 proc. wpływów z tego tytułu miałoby zasilać Fundusz Wsparcia Artystów.
Opłata ma wręcz antyczne korzenie, bo pierwsze tego typu prawo wprowadzono już w latach 60. na terenie Niemiec. Zapoczątkowało ją wzburzenie twórców, którzy zbuntowali się przeciw nowej wtedy technologii… magnetofonów. Wskazywali na niezwykle łatwe kopiowanie ich utworów na dawno już dziś zapomniane kasety magnetofonowe.
– Próby rozciągnięcia opłaty reprograficznej na smartfony rzeczywiście mogą przynieść ogromne dochody, ale czy naprawdę urządzenia te służą dzisiaj do "dozwolonego użytku prywatnego"? Nawet jeśli tak, to w bardzo małym stopniu. Często za dostęp do zapisywanych na nich urządzeniach tak czy inaczej się płaci, więc uzasadnienie dla objęcia ich opłatą jest bardzo wątłe, jeśli jakiekolwiek – ocenia dla INNPoland.pl dr hab. Rafał Sikorski, ekspert ds. prawa własności intelektualnej.
Ekspert nie daje się też przekonać o żadnych szczytnych celach rozszerzenia opłaty. W jego opinii gołym okiem widać, kto stoi za pomysłem podatku od smartfonów.
– Cel jest dość oczywisty, za dążeniem do wprowadzenia tych opłat w stosunku do np. smartfonów stoją przede wszystkim organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ). Bardzo silnie stara się tu ZAiKS. On oczywiście zasłania się interesami twórców, ale ma też swój interes. Stowarzyszenie pobiera przecież część opłaty na pokrycie kosztów swojego działania i repartycji – zaznacza nasz rozmówca.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl