Rząd po cichu zmienia prawo. Mandat zapłaci właściciel auta, a nie kierujący
Ściąganie mandatów z fotoradarów jest często trudne, kiedy trzeba zidentyfikować kierowcę. W poprzednim roku ze względu na to nie udało się ściągnąć aż ok. 40 proc. mandatów. Dlatego rząd chce zmienić przepisy i mandatami karać właścicieli aut.
– Aby wyeliminować niepożądane zachowania kierowców, niezbędne jest wzmocnienie penalizacji popełnianych wykroczeń drogowych. Kara za nie musi stać się nieuchronna, tak aby ograniczyć nadmierne ryzyko wśród kierujących. Działania reformatorskie pozwolą na wzrost skuteczności egzekwowania kar przekładając się na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego nie tylko w miejscach objętych interwencją, ale również na całej sieci dróg poprzez stopniową eliminację z dróg kierowców, którzy trwale nie stosują się do przepisów ruchu drogowego – można przeczytać w dokumencie.
“Fakt" pisze, że po zmianie przepisów, po nałożeniu mandatu będą trzy opcje – właściciel auta może przyznać się, że popełnił wykroczenie lub skutecznie wskazać sprawcę. Jeśli jednak odpowie on, że nie wie, kto kieruje pojazdem i wtedy przyjmie mandat, uniknie punktów karnych. W trzecim przypadku, kiedy właściciel nie podejmuje korespondencji z inspekcją transportu drogowego, zostanie natychmiast ukarany.
Od 1 czerwca rewolucyjne zmiany dla pieszych i kierowców
To nie jedyne duże zmiany w ruchu drogowym, jakie w ostatnim czasie zaplanował rząd. W ubiegłym miesiącu prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która m.in. przyznaje pierwszeństwo pieszym już przed wejściem na pasy (względem każdego pojazdu oprócz tramwaju), a jednocześnie wprowadza dodatkowo regulujący zachowanie pieszych na pasach.Od 1 czerwca podczas przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, pieszy nie będzie mógł korzystać z urządzeń elektrycznych, takich jak telefon komórkowy, "w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych".