Polacy rzucili się na działki i ogródki. Zdradzamy sposób, jak kupić je tanio
Jeszcze chwilę temu działki funkcjonowały głównie jako symbol PRL-owskiego bieda-wypoczynku, a śmigający po tropikalnych krajach Polacy w najlepszym wypadku spoglądali na nie z pobłażaniem. Pandemia zupełnie zmieniła to myślenie – ale "dzisiejszych" działek nie szukamy już raczej na terenie miast.
- Pandemia spowodowała wzrost popularności działek rekreacyjnych wśród Polaków
- Ponieważ ceny za prawo do użytkowania Rodzinnych Ogródków Działkowych poszybowały w górę, coraz więcej ludzi decyduje się urządzić swoją działkę na kawałku ziemi pod miastem
- Podpowiadamy, na co zwracać uwagę podczas poszukiwań własnej działki rekreacyjnej
Chaos i nieprzewidywalność pandemii sprawiły jednak, że zdecydowali się na poszukiwanie działki za miastem: miejsca, do którego zawsze będą mogli uciec na wypoczynek, nawet jeśli hotele i pensjonaty akurat będą zamknięte.
Wizja jest sielska, ale okazała się problematyczna, bo nasza para nie jest jedyną, która wpadła na ten sam pomysł. Przekonali się o tym w momencie, w którym zapytali właścicielkę działki położonej 30 km pod Warszawą o to, czy możliwa jest negocjacja ceny.
– Jasne, możemy próbować, ale wiele nie zejdę, 135 tys. zł za tysiąc mkw to i tak tanio w tej okolicy – właścicielka działki nie zostawiła wiele nadziei. Ale i nie musiała, bo kupca znajdzie i tak: zaledwie rok temu podobne działki (rekreacyjne z możliwością przekształcenia w budowlane) chodziły po 95 tys. zł.
Wszystko dzięki nowej modzie na własne tereny rekreacyjne – która rozpoczęła się z powodu pandemii i nawet po roku nie zwalnia.
Działki rekreacyjne w mieście
Jeszcze kilka lat temu słowa "działka rekreacyjna" traktowane były jako zabawna pozostałość po PRL-u. Rośliny w końcu można sobie uprawiać na balkonie, a na długi weekend zdecydowanie łatwiej zatrzymać się w miejscu, gdzie śniadania będą nam przyrządzać inni.Kiedy jednak miejsca te zamknięto, wszyscy nagle zaczęliśmy doceniać możliwość posiadania własnego kawałka zieleni. Ogródki działkowe stały się chodliwym towarem już w zeszłym roku i nic nie zapowiada, żeby boom na nie miał się w najbliższym czasie zakończyć.
Gotowe działki rekreacyjne za miastem mogą kosztować tyle, co małe mieszkanie.•Pixabay.com
Jeśli ostatnimi czasy interesowaliście się działkami rekreacyjnymi na terenie jednego z miejskich Rodzinnych Ogródków Działkowych, bardzo możliwe, że ze strony z ogłoszeniami wycofaliście się z wyrazem przerażenia na twarzy. Cena skrawka ziemi o powierzchni 300-500 m2 nie schodzi poniżej 30 tys. zł – a często bez większego problemu przekracza 60 tys., a nawet i 70 tys. zł.
Ogródki działkowe są więc dostępne, jednak dawno już przestały pełnić taką rolę, jaką im pierwotnie przeznaczono: małego, ale bliskiego i relatywnie łatwo dostępnego miejsca na relaks.
Przy dzisiejszych cenach gruntu w dużych miastach ROD-y jawią się raczej jako kaprys dla lepiej sytuowanych Polaków. Również dla nich jest to jednak średni interes: za kilkadziesiąt tysięcy złotych nie kupują tutaj prawa własności – a jedynie prawo do użytkowania gruntu.
Oczy wszystkich zaczynają więc kierować się za miasto. Dlaczego? Otóż jest tam o wiele taniej.
Jak szukać działki rekreacyjnej za miastem?
– Popyt na działki rekreacyjne osiągnął w minionym roku niespotykany wcześniej poziom – potwierdza Dariusz Mitrowski, pośrednik nieruchomości z Metrohouse w Warszawie.Co ciekawe, akurat warszawiacy idą na całego: najpopularniejszym regionem, w którym szukają możliwości zakupu miejsca na wypoczynek, są Mazury – nawet jeśli wiąże się to z kilkugodzinnym dojazdem. W okolicach podwarszawskich również wygrywa woda: działek szukamy nad Zalewem Zegrzyńskim, w rejonie Bugu, Skrwy czy okolic Świdra.
Jak jednak znaleźć działkę rekreacyjną, na jakie rzeczy powinniśmy zwracać uwagę podczas poszukiwań?
– Niezwykle istotną kwestią jest czas dojazdu, czyli odległość i to, czym można dojechać: czy jest się skazanym tylko i wyłącznie na własny samochód czy w razie potrzeby można skorzystać z komunikacji publicznej – tłumaczy Dariusz Mitrowski.
Koniecznie powinniśmy też brać pod uwagę możliwości związane z planem zagospodarowania przestrzennego terenu – czyli dowiedzieć się, co w ogóle możemy na naszej potencjalnej działce zrobić. Na niektórych możemy postawić tylko i wyłącznie domek letniskowy, gdzie indziej dom całoroczny. Może się też okazać, że będziemy skazani tylko i wyłącznie na tzw. domki holenderskie, czyli obiekty, które nie są na stałe związane z gruntem.
Lepiej też zawczasu sprawdzić, jakie media są podłączone na interesującej nas działce. – W okolicach Warszawy, np. nad Zalewem Zegrzyńskim, są miejsca, w których nie ma wodociągów. Wodę czerpaną ze studni będziemy mogli wykorzystywać tylko i wyłącznie do podlewania roślin czy mycia naczyń, natomiast wodę pitną będziemy musieli przywozić ze sobą – ostrzega ekspert.
Jeszcze inna kwestia to właściwa ocena swoich oczekiwań wobec swojego zamiejskiego ogródka. Jeśli bowiem marzymy o bujnym ogrodzie i zdrowych warzywach spod własnej konewki, którymi będziemy karmić nasze pociechy – okazyjnie zakupiona działka leśna może nas mocno rozczarować.
Ta sama działka może być natomiast strzałem w dziesiątkę z perspektywy naszego sąsiada, który pożąda przede wszystkim miejsca do rozłożenia swojego leżaka i nie zamierza kłopotać się uprawami.
– Z tym, że za 300 tys. zł ludzie będą szukali działek już zagospodarowanych, z gotowym domkiem. Natomiast z budżetem do 100 tys. zł będziemy skazani na działki niezagospodarowane, bądź takie, które położone są bardzo daleko od Warszawy – tłumaczy ekspert.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl