Nadciąga podatek od smartfonów. "Nie ma możliwości, żeby ceny nie wzrosły"

Katarzyna Florencka
Rząd przedstawił założenia ustawy wprowadzającej tzw. podatek od smartfonów. Branża alarmuje, że rozszerzenie opłaty reprograficznej m.in. na smartfony, tablety laptopy czy inteligentne telewizory oznaczać może tylko jedno: podwyżki dla konsumentów.
Branża elektroniczna ostrzega, że przez rozszerzenie opłaty reprograficznej urządzenia mobilne mocno zdrożeją. Fot. Pexels
Pod koniec zeszłego roku pojawiły się doniesienia o tym, że dobiegają końca prace nad ustawą wprowadzającą tzw. podatku od smartfona. Chodzi tutaj o rozszerzenie obowiązującej od dawna opłaty reprograficznej m.in. na smartfony, tablety laptopy czy inteligentne telewizory – zebrane w ten sposób pieniądze miałyby zasilić Fundusz Wsparcia Artystów, którego powstanie jest wpisane w założenia przygotowywanej ustawy o zawodzie artysty zawodowego.

Podatek od smartfonów

Rząd przedstawił właśnie założenia projektu ustawy, po raz kolejny powodując falę oburzenia ze strony branży elektronicznej. Jej przedstawiciele ostrzegają bowiem, że nowa danina zrobi sporą dziurę w naszych portfelach.


– Opłata od części zysku brzmi uroczo, ale to jest opłata od obrotu, liczona razem z VAT-em, czyli płaci się nawet, jeśli nie ma się zysku. Nie ma możliwości, byśmy pokryli to ze swoich pieniędzy, ceny wzrosną – stwierdził w rozmowie z money.pl Andrzej Przybyło, prezes AB, dystrybutora m.in. sprzętu elektronicznego.

Przybyło zaznaczył przy tym, że w Niemczech po wprowadzeniu podobnej daniny ceny sprzętu elektronicznego wzrosły dokładnie o wysokość tej opłaty.

Dlaczego elektronika podrożeje?

Jak pisał Krzysztof Sobiepan z INNPoland, polski rząd chce rozszerzyć bardzo starą opłatę "od powielania" na urządzenia takie jak smartfony, tablety, laptopy i inteligentne telewizory – słowem wszystko co może kopiować pliki takie jak filmy czy muzykę i je odtwarzać.

Opłata ma wręcz antyczne korzenie, bo pierwsze tego typu prawo wprowadzono już w latach 60. na terenie Niemiec. Zapoczątkowało ją wzburzenie twórców, którzy zbuntowali się przeciw nowej wtedy technologii… magnetofonów. Wskazywali na niezwykle łatwe kopiowanie ich utworów na dawno już dziś zapomniane kasety magnetofonowe.

– Próby rozciągnięcia opłaty reprograficznej na smartfony rzeczywiście mogą przynieść ogromne dochody, ale czy naprawdę urządzenia te służą dzisiaj do "dozwolonego użytku prywatnego"? Nawet jeśli tak, to w bardzo małym stopniu. Często za dostęp do zapisywanych na nich urządzeniach tak czy inaczej się płaci, więc uzasadnienie dla objęcia ich opłatą jest bardzo wątłe, jeśli jakiekolwiek – oceniał dla INNPoland.pl dr hab. Rafał Sikorski, ekspert ds. prawa własności intelektualnej.

W jego opinii gołym okiem widać, kto stoi za pomysłem podatku od smartfonów: są to organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, w szczególności ZAiKS.

– On oczywiście zasłania się interesami twórców, ale ma też swój interes. Stowarzyszenie pobiera przecież część opłaty na pokrycie kosztów swojego działania i repartycji – mówił nasz rozmówca.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl