Rząd mięknie w sprawie "podatku od smartfonów". I po cichu wycofuje się z nowej opłaty
Nie jest wykluczone, że rząd będzie starał się wycofać z projektu kontrowersyjnej daniny. Najpierw wprowadzenie nowego obciążenia dla producentów sprzętu elektronicznego skrytykowało Ministerstwo Rozwoju. A teraz wątpliwości zaczął mieć nawet resort kultury.
Opłata reprograficzna
Opłata reprograficzna, potocznie nazywana "podatkiem od smartfonów” miałaby być pobierana od producentów i importerów urządzeń do kopiowania i odtwarzania muzyki, filmów, książek, artykułów, obrazów lub animacji.W praktyce chodzi o całą elektronikę, na której można odtwarzać muzykę, obejrzeć wideo itp. I chociaż nowa danina miałaby dotknąć wyłącznie producentów, to - zdaniem ekspertów - ostateczny koszt i tak ponieśliby konsumenci.
Projekt resortu kultury wzbudził mnóstwo kontrowersji. Pod ich naporem rząd wycofał się już z opłaty od smartfonów, a teraz przychyla się do opinii producentów i dystrybutorów elektroniki użytkowej. Ci podkreślają, że na skutek zmian w prawie ceny urządzeń takich jak komputery czy tablety pójdą dramatycznie w górę - donosi "Rzeczpospolita".
Postulaty branży IT w pełni poparło Ministerstwo Rozwoju, które w opinii do projektu napisało, że zmiany w ustawie o prawie autorskim (czyli rozszerzenie opłaty reprograficznej) są niezasadne.Komputronik alarmuje, że obciążenie sprzętu 4-proc. stawką zwiększyłoby ceny urządzeń o blisko 5 proc., a wzrosty z pewnością zostałyby przełożone na konsumentów, gdyż rentowność netto sprzedawców w tej branży jest bardzo niska i sięga od 0,3 do 1 proc.
Ministerstwo Kultury i opłata reprograficzna
Pod naporem krytyki mięknie również resort kultury. Ministerstwo przyznaje, że faktycznie istnieje obawa, że nałożona m.in. na komputery przenośne czy tablety opłata wywoła podwyżki.“Ten problem jest szczególnie istotny z punktu widzenia epidemii, która spowodowała, że praca czy nauka odbywa się na odległość, a komputery i tablety są niezbędnymi urządzeniami do prawidłowego przebiegu kształcenia" – czytamy w opinii resortu.
Po co ta opłata?
– Federacja Konsumentów, która straszy wzrostem cen urządzeń po rozszerzeniu opłaty – w sytuacji, w której na całym świecie opłaty te ponoszone są przez producentów i importerów sprzętu. I praktycznie nigdy, a jeśli już to bardzo rzadko, te opłaty są przenoszone na konsumenta – mówił z kolei dla InnPoland Dominik Skoczek, szef Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych.Jak podkreślał, takie przepisy wynikają z dyrektywy unijnej z 2001 roku o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, a podobne rozwiązania zostały wdrożone praktycznie w całej Europie – wszędzie tam, gdzie istnieje dozwolony użytek.