Tak działa wycinka drzew w mieście. Temperatura w tym punkcie to prawie 50 st. C

Krzysztof Sobiepan
Drzew w miastach nie powinno się wycinać z wielu powodów, a w Obornikach Śląskich mieszkańcy odczuwają to na własnej skórze. Jakiś czas temu przy ulicy Dworcowej ścięto dające tam cień kasztanowce. Efekt jest wyraźny jak na dłoni. Temperatura skoczyła o kilka stopni i dochodzi już prawie do 50 st. Celsjusza.
Kasztanowce w Obornikach Śląskich wycięto bez pardonu. Teraz mieszkańcom grozi większy upał. (zdjęcie poglądowe) Fot. Kamila Kotusz / Agencja Gazeta

Wycinka drzew w mieście a temperatura

Lokalne Stowarzyszenie Żywica podzieliło się w mediach społecznościowych ciekawym postem. Z kamerą termowizyjną zbadali temperaturę przy ulicy Dworcowej w Obornikach Śląskich. W 2019 r. stały tam jeszcze dające cień i ochłodę kasztanowce. W 2021 ochotnicy powtórzyli pomiar w podobnych warunkach pogodowych, ale już bez wyciętych od tego czasu drzew. Efekt widać na pierwszy rzut oka. Wcześniej pomiar temperatur wynosił od 31,7 st. C do 45,5 st. C. Po wycięciu drzew zniknęły jednak zacienione przez rośliny miejsca, a średnia temperatur się podniosła. W 2021 r. najniższa temperatura na skrzyżowaniu wyniosła 35,4 st. C a najwyższa – 48,3 st. C!


"Dla każdego zdrowego człowieka przejście całą długością ulicy bez drzew, w takiej temperaturze, jest męczące i niebezpieczne dla zdrowia. Dla dzieci, osób starszych i chorych jest to po prostu narażenie życia" – wskazują przedstawiciele Stowarzyszenia.

Działacze przekonują też, że odpowiednio rozmieszczone drzewa pozwalają obniżyć temperaturę w mieście o nawet 8 st. C. Są to naturalne klimatyzatory, które są bardziej wydajne. Jedno drzewo ma przez rok osiągać ochładzającą wartość transpiracyjną porównywalną do 10 klimatyzatorów działających 24/7. Każdego letniego dnia jedno drzewo może oddać do atmosfery aż 450 l wody.
Czytaj także: Ekolodzy alarmują: na Mazurach dzieje się masakra. Tysiące drzew pod topór

Słupki chłodzące w miastach

W INNPoland.pl szukaliśmy niedawno sposobu na falę upałów, która daje się nam wszystkim we znaki.

Jak wiadomo najbardziej narażeni na skwar są mieszkańcy miast, które które zamieniają się w betonowe piekarniki. Cierpi na tym też roślinność skazana na problem suszy. Polacy wpadli jednak na genialny pomysł, jak uratować miejską zieleń.


Gąska Studio to zespół młodych i kreatywnych projektantów zajmujących się tworzeniem przestrzeni w każdej skali – nawet infrastrukturalnej. Łukasz Gąska, Marta Sowińska-Gąska oraz Michał Gawron opracowali rewolucyjny miejski system nawadniający PARO.

– Obiekt małej architektury zaprojektowany dla Miasta Lublin. Głównym zadaniem jest zatrzymanie dewastacji zieleni w miastach przez źle parkujące samochody – opisują swoje rozwiązanie designerzy. – Obiekt stanowi ewolucję dobrze znanych i sprawdzonych rozwiązań, takich jak metalowe słupki i betonowe formy. Jest wynikiem poszukiwania odpowiedzi na nowe potrzeby i wyrazem troski o ochronę natury.

PARO ułatwia pielęgnację miejskiej zieleni na dwa sposoby. Z jednej strony blokuje autom możliwość wjechania na trawnik, a z drugiej – poprzez magazynowaniu deszczówki i parowe dostarczanie wilgoci – wspomaga regenerację roślin.
Czytaj także: Polacy wymyślili, jak zapobiec suszy w miastach. Stworzyli słupki, które “parują”

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl