Mieli ściągać Polaków do kraju w ratunku przed COVID-em. Akcja “Lot do domu” rozliczona na kolanie

Natalia Gorzelnik
Poważne nieprawidłowości w wydatkach Kancelarii Premiera na akcję "Lot do domu" stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. “Na kolanie” miało być rozliczonych ponad 331 milionów złotych. KPRM broni się, że wybuch pandemii to sytuacja kryzysowa i potrzebne było natychmiastowe działanie.
Kwiecień 2020. Pasażerowie specjalnego lotu PLL LOT z Mediolanu, przez Rzym, do Rzeszowa. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

"Lot do domu"

Operacja "Lot do domu", miała ułatwić powrót do kraju dla Polaków, którzy w czasie pandemii utknęli w różnych częściach świata. Stawka za lot miała być zryczałtowana i taka sama dla wszystkich, resztę dopłacało państwo.

Wizja była szczytna, ale - jak pisaliśmy w InnPoland wiosną 2020, rzeczywistość rozczarowała.

Najpierw personel pokładowy LOT nie zostawił suchej nitki na stanie przygotowania linii do ochrony swoich pracowników przed zarażeniem. – Kraj jest w zawieszeniu, wszyscy mają siedzieć w domach a nas wciskają do pełnych samolotów i każą robić regularny serwis. To chyba jakiś żart! – komentowano na Twitterze.


A potem sami pasażerowie zaczęli narzekać na cenę rządowego ratunku.
– Mój lot Wizzair z Wielkiej Brytanii do Wrocławia kosztował 60 funtów za czteroosobową rodzinę. Jeżeli zdecydowalibyśmy się wracać z PLL LOT, musielibyśmy zapłacić 370 funtów – mówiła jedna z Polek.

Niemal 4 tys. zł wyniósł natomiast koszt powrotu z Cypru czteroosobowej rodziny innego rodaka. – Gdy zapytałem konsula, co mam zrobić, jeśli nie mam tych pieniędzy, to usłyszałem, abym pożyczył od rodziny. Polacy na Cyprze są zrozpaczeni. Kto nam odda pieniądze? – załamywał ręce.
Czytaj także: Drogi lot do domu. Ceny biletów ewakuacyjnych wprawiły pasażerów w prawdziwą furię

Rozliczenie na kolanie

To jednak nie koniec zamieszania wokół akcji powrotów do domu. Dziennikarze Wirtualnej Polski dotarli do szczegółowej analizy przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli.

Wynika z niej m.in., że Kancelaria Premiera za realizację akcji "Lotu do domu" zapłaciła LOT-owi ponad 331 milionów złotych bez weryfikacji wystawionych faktur i za późno wystąpiła do Prokuratorii Generalnej o opinię prawną dotyczącą zasadności wydatków.

"KPRM nierzetelnie rozliczyła wykonanie usług na łączną kwotę 331 615 133,93 zł w ramach rządowego programu #LotDoDomu, realizowanego na podstawie umowy zawartej pomiędzy KPRM a LOT S.A. Pomimo możliwości żądania dokumentów do weryfikacji, KPRM nie skorzystała z niej ani razu (…) Nie żądano zmiennej dla poszczególnych lotów kalkulacji ich kosztów”.

– Mamy tu do czynienia z niedopełnieniem obowiązków. Jeżeli NIK nie złoży zawiadomienia do prokuratury, z pewnością zrobi to opozycja – zapowiedzieli posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej.

Wyjaśnienia rządu

Dyrektor Generalna KPRM przekazała w odpowiedzi kontrolerom NIK, że LOT przedstawił zbiorcze zestawienie kosztów poniesionych w ramach akcji "Lot do domu", a Kancelaria potwierdziła, że wszystkie loty, za które zapłacono, zostały zrealizowane.

Przedstawiciel Departamentu Prawnego KPRM stwierdził, że wystąpienie o opinię Prokuratorii Generalnej - zgodnie z wymaganym terminem - nie było możliwe ze względu na nagłą decyzję o zamknięciu granic. “Powstała konieczność natychmiastowego sprowadzenia obywateli polskich do domu” - czytamy.