Parkingi przy dyskontach pod lupą. Setki skarg na kary za brak biletu

Aleksandra Jaworska
Część dyskontów oddaje parkingi przy sklepach w zarządzanie zewnętrznym firmom. Konsumenci skarżą się do UOKiK, że niektóre z nich są źle oznakowane, a późniejsze reklamacje w sprawie braku biletu parkingowego, nie są uznawane.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) bierze pod lupę parkingi przy dyskontach sieci Biedronka i Aldi. Fot. 123RF/mathieulphotographie

Kara za brak biletu na parkingu przed sklepem

W zależności od lokalizacji parkingu pierwsze 60 lub 90 minut parkowania dla klientów sklepu jest darmowe. By z tego skorzystać, trzeba pobrać bilet parkingowy i umieścić go za przednią szybą samochodu w dobrze widocznym miejscu. Za jego brak zarządca parkingu nalicza opłatę w wysokości 90 lub 150 zł.
Konsumenci skarżą się jednak na niewłaściwe oznakowanie parkingów, przez co nie wiedzą, że należy pobrać bilet. Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, w rozmowie z Business Insider mówi, że sytuacja, w której konsument nie wie, czego się od niego wymaga z powodu złego oznakowania parkingu, jest niedopuszczalna.


Podstawowym prawem konsumenta jest prawo do informacji. W postępowaniu zweryfikujemy pod tym kątem regulaminy i praktyki zarządcy parkingów przy sklepach Biedronka i Aldi – podkreśla Chróstny.

Zmiany w płatnym parkowaniu

Strefa Płatnego Parkowania w stolicy przeżyła ostatnio podobną rewolucję. Radni Warszawy zaproponowali znaczne poszerzenie obszaru, gdzie za parking trzeba uiścić opłatę. Tamtejsza prokuratura zgłosiła pomysł do sądu, wskazując na "rażącą" podwyżkę opłat i błędy w procedurach. Teraz Wojewódzki Sąd Administracyjny zawyrokował w tej sprawie.

Strefa Płatnego Parkowania Niestrzeżonego
(SPPN) w Warszawie będzie poszerzona. W konflikcie między stołeczną prokuraturą, a radnymi miasta Wojewódzki Sąd Administracyjny opowiedział się bowiem po stronie samorządów i odrzucił wniosek śledczych.
Czytaj także: Za paliwo jak za złoto. Sprawdzamy, czy na stacjach może być taniej