Tak wygląda Pegasus od środka. Zaskakująco prosty w obsłudze

Krzysztof Sobiepan
Oprogramowanie szpiegowskie Pegasus po raz kolejny rozgrzało internet. Z opublikowanego śledztwa dziennikarskiego wynika, że użyto go do śledzenia ponad tysiąca osób, w tym dziennikarzy i osób publicznych. A jak program wygląda od środka i co faktycznie potrafi?
Pegasus sprawia, że szpiegowanie celów staje się dziecinnie proste. Fot. 123rf.com

Jak Pegasus wygląda od środka?

W niedzielę opublikowano wyniki międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego na temat szpiegostwa. Ujawniono, że oprogramowanie Pegasus od izraelskiej NSO Group było wykorzystywane do inwigilacji aktywistów, dziennikarzy, polityków czy prawników. W sumie miało to być ponad tysiąc osób.

Przy takich sytuacjach internauci często interesują się tym, czym jest Pegasus i jak działa. Jak się okazuje, dane na ten temat – w teorii objęte ścisłą tajemnicą – wyciekły już do internetu. Spodziewaliście się hakerskich komend i patrzenia się w cyferki jak w "Matriksie"? Nic z tego.


Oprogramowanie bardziej przypomina bowiem przejrzystą i prostą w obsłudze aplikację komputerową.
Fot. documentcloud.org
Wyciek dokumentów nie jest najnowszy, bo pojawił się jeszcze w 2019 r. Wtedy to na stronie documentcloud.org pojawiła się kopia instrukcji obsługi programu, opisująca jego możliwości oraz pokazująca jak wygląda. Plik datowany jest na 2016 rok.

"Program zbiera lokalizację, historię połączeń, hasła, pliki oraz 'plany i aktywności' (cokolwiek to znaczy). Potrafi przechwycić połączenia telefoniczne i VoIP (np. Skype, WhatsApp, Facebook) w czasie rzeczywistym. A co najważniejsze dla niektórych klientów — nie wymaga współpracy z operatorem GSM. Czyli nikt 'nie dowie się' o prowadzonej przez klienta (być może nielegalnej) kontroli operacyjnej – opisywał zawartość dokumentu serwis Niebezpiecznik.pl.
Fot. documentcloud.org
Wśród jego wielu opcji znajduje się także m.in. nasłuchiwanie mikrofonem, gdy ekran smartfona jest wyłączony, śledzenie przemieszczania się celu za pomocą lokalizacji GPS, monitorowanie kalendarza osoby szpiegowanej czy przechwytywanie rozmów telefonicznych.
Fot. documentcloud.org
Przypomnijmy, że w Pegasusa w teorii zaopatrywać się mogą tylko organizacje rządowe. W Polsce korzystać ma z niego m.in. CBA.
Czytaj także: Polskie służby mają dostęp do naszych komunikatorów. Ziobro zdradził, do których

Wyniki dziennikarskiego śledztwa ws. Pegasusa

Wyniki dziennikarskiego śledztwa ws. Pegasusa dokładnie opisał serwis naTemat.pl.

Materiały opublikowano w niedzielę w kilkunastu zagranicznych mediach, m.in. w "The Guardian" i "Washington Post". Reporterom udało się ustalić za pomocą analizy listy numerów telefonów, że ofiarami inwigilacji było co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków i 85 działaczy na rzecz praw człowieka, a także wiele innych osób.

Korzystać z oprogramowania miał m.in. węgierski rząd. Szpiegowani mieli być dwaj dziennikarze niezależnego, węgierskiego portalu dziennikarskiego Direkt36. Według ekspertów, na których powołuje się "The Guardian", telefon Szabolcsa Panyia był sprawdzany podczas wysyłania pytań do instytucji rządowych.

"200 dziennikarzy z całego świata zostało wybranych jako cele inwigilacji przez autorytarne i skorumpowane reżimy. Mój telefon był zhakowany przez 7 miesięcy dzięki oprogramowaniu Pegasus, potwierdzają to analizy Amnesty International i Citizen Lab. Takie życie" – skomentował sprawę węgierski dziennikarz.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl