W kieszeni u Polaka. Pandemia zmusiła nas do szukania oszczędności

Aleksandra Jaworska
Pandemia zmusiła wielu Polaków do szukania oszczędności. Ponad połowa ankietowanych (57%) przyznała, że w ciągu ostatniego roku częściej niż poprzednio kupowali towary w promocyjnej cenie. Wyniki ankiety pokazują też nasz stosunek do wyprzedaży.
Pandemia zmusiła Polaków do cięcia wydatków. Fot. Pixabay.com/jarmoluk

Na czym oszczędzamy

Z raportu opracowanego przez zespół Picodi.com wynika, że wśród najchętniej kupowanych w promocji kategorii produktów znalazły się odzież i obuwie, żywność oraz kosmetyki i perfumy.

Najrzadziej w promocji kupowane są jedzenie na dowóz, leki i samochody (lub części samochodowe). Okazuje się też, że są produkty, na które Polacy są gotowi poczekać, aż będą w promocji, zamiast kupować je w standardowej cenie.
Są to przede wszystkim odzież i obuwie (76%), produkty RTV i AGD czy usługi związane z wakacjami i odpoczynkiem (74% każde), wyposażenie domu czy artykuły sportowe (po 69%).


Z drugiej strony, są też kategorie produktów, na które Polacy nie chcą lub nie mogą czekać i kupują je nie zważając na promocje. Wśród nich jest jedzenie na dowóz (77% Polaków nie zaczeka na pojawienie się promocji), leki (74%), żywność (63%), artykuły dla zwierząt (58%), czy artykuły dla dzieci (55%).
Połowa ankietowanych uważa, że ceny początkowe są zawyżone, dlatego sięgają po produkty w promocyjnych cenach. Nie wszyscy jednak tak chętnie sięgają po zniżki. 25% kobiet i 35% mężczyzn nie kupuje na promocjach, ponieważ uważają, że produkty dobrej jakości z reguły są warte swojej standardowej ceny.

Zysków z lokat już nie będzie

Nie tylko pandemia ogołociła polskie portfele. Prognozy inflacji na najbliższe lata nie napawają optymizmem. Nie dość, że pożera nasze oszczędności, to nawet posiadacze lokat nie mają co liczyć na realne zyski z depozytów.

Eksperci ostrzegają, że po uwzględnieniu inflacji standardem będzie strata na poziomie 2-4 proc. rocznie i to co najmniej do 2023 roku.
– Jeśli więc ktoś w 2016 roku miał 10 tysięcy złotych i postanowił zdeponować je w banku, to po 5 latach pomimo doliczenia do tego kapitału prawie 700 złotych odsetek i tak w sklepie za wszystkie te pieniądze może dziś kupić tyle rzeczy, co w 2016 roku za około 9570 złotych – wyjaśnia Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Czytaj także: Rekordowy wzrost cen w lipcu. Ostatni raz był wyższy... 20 lat temu [INFLACJA]