Polaka po podwyżce nie stać na paliwo i ziemniaki. Oddala się też marzenie o mieszkaniu

Aleksandra Jaworska
Premier Morawiecki tłumaczył niedawno, że kiedy wynagrodzenia rosną dwa razy szybciej niż inflacja, oznacza to, że za zarabianą kwotę możemy kupić dwa razy więcej. Rzeczywistość pokazuje, że owe "dwa razy więcej" w przypadku najwyższej od 20 lat inflacji jest określeniem co najmniej mało precyzyjnym.
Inflacja nie ma wpływu na zasobność portfeli Polaków Fot. Piotr Kamionka/REPORTER

Inflacja a zasobność portfeli

"Inflacja nie ma wpływu na zasobność portfeli Polaków. Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacząco szybciej niż inflacja" – uspokajał w lipcu podczas wideokonferencji prezes NBP Adam Glapiński.

W rzeczywistości inflacja to jednak wskaźnik obejmujący wiele towarów i usług, których zakup obciąża nasze portfele każdego dnia. Business Insider wybrał kilka najbardziej istotnych z nich i sprawdził, jak mają się do ich cen nasze wynagrodzenia.

W lipcu za średnią pensję brutto 5,5 tys. zł z drugiego kwartału, czyli 3,97 tys. zł na rękę (wzrost o 9,3 proc. rok do roku) mogliśmy sobie kupić 723 litry oleju napędowego. To o 15,4 proc. mniej niż rok temu. Drożej było tylko w latach 2011-2012.
Za przeciętne wynagrodzenie z drugiego kwartału można było też kupić w Polsce średnio 0,57 m kw. mieszkania. Co więcej, w pięciu ostatnich latach usługa wywozu śmieci w budynkach wielorodzinnych podrożała o aż 124,3 proc., podczas gdy średnia płaca netto wzrosła w tym czasie o 38,5 proc.


Trzeba jeszcze wspomnieć o cenie energii. Rachunki poszły w górę o 10,4 proc. Rok do roku zwiększyła się jeszcze poważnie nasza siła nabywcza, jeśli chodzi o: proszek do prania, jaja, masło, ziemniaki, szampon, bilety do kina i bilety na autobus komunikacji miejskiej.

Szykują się podwyżki cen makaronu, mąki i chleba

Zresztą wysokie już kwoty to nie koniec problemów Polaków. Lepiej nie przywiązywać się do cen mąki i chleba, które widzimy na sklepowych półkach. Jak zaznaczają eksperci, przy obecnych notowaniach pszenicy ceny powinny pójść już w górę o nawet 15 procent. I pójdą, jak tylko zakończą się podpisane przed podwyżką, długoterminowe kontrakty marketów z producentami.

Drogie zboże to drogie pieczywo, ciastka, makarony i wszelkie inne produkty żywnościowe oparte na mące. – Tanio to już było – kwituje piekarz Stanisław Nutka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarnictwa RP. Od poniedziałku 6 września podniósł ceny pieczywa o blisko 10 proc. w swoich poznańskich sklepach.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl