Samolot po prostu nie przyleciał. Polscy turyści na kilkanaście godzin utknęli na Zakynthos

Redakcja INNPoland
Kilkanaście godzin na lotnisku bez dostępu do bagażu i bez żadnych informacji. Wakacje na Zakynthos dla grupy kilkudziesięciu polskich turystów zakończyły się koszmarem.
Polscy turyści spędzili na lotniku kilkanaście godzin. Zdjęcie poglądowe. Fot: Piotr Kamionka/EastNews

Koszmarny powrót z wakacji

Planowo wylot do Katowic miał odbyć się w piątek w południe, jednak samolot linii Blue Panorama, z których usług korzysta biuro Itaka, nie wylądował na lotnisku. Grupa kilkudziesięciu polskich turystów, którzy od godziny 9:30 koczowali w porcie, zostało bez bagaży i jakichkolwiek informacji ze strony operatora - donsi Polsatnews.

– Oddaliśmy nasze bagaże. Na tablicy informacyjnej była informacja, że nasz lot był opóźniony 2,5 godziny. Sukcesywnie, co 2 godziny, zmieniała się sytuacja, że przesuwają nasz lot – donosił jeden z turystów. Jak przekazał, kontakt z rezydentką urwał się w momencie wejścia na lotnisko.

Zostaliśmy bez żadnej informacji ze strony biura. Ja podróżuję z sześciomiesięcznym dzieckiem, zostaliśmy bez żadnych rzeczy - nie mamy dostępu do bagażu głównego, w którym mamy pampersy jak i jedzenie. Tutaj, w strefie bezcłowej nie ma tego typu artykułów.

Pozbawieni pomocy turyści musieli zdobywać informacje na własną rękę. Udało im się ustalić z przewoźnikiem Blue Panorama, że ich samolot miał usterkę. Z infolinii Itaki podróżni uzyskali informację, że "to są decyzje lotniska i problem wynika ze strony przewoźnika".
Turyści zaczęli niepokoić się już bardzo poważnie wieczorem, wraz ze zbliżającą się godziną zamknięcia lotniska. – Jestem w szoku. Ich zadanie jest takie, aby nas odstawić na lotnisko, a potem to już linie lotnicze mają się martwić. Byliśmy w szoku tym podejściem. Takie rzeczy się zdarzały, zdarzają i zdarzać będą, ale ze strony biura nie ma żadnych informacji – komentował jeden z podróżnych.


Ostatecznie ok. 23 turyści przekazali, że samolot, który zabrał ich z wyspy, wylądował w Katowicach.

Redakcja polsatnews.pl skontaktowała się z biurem podróży Itaka. – Sytuacja jest nam znana, ale nie mogę udzielać żadnych informacji – przekazał konsultant. Próba dodzwonienia się do rzecznika prasowego była niemożliwa z powodu zamknięcia sekretariatu.

Drogie bilety lotnicze

Jak pisaliśmy w InnPoland, rządowy plan podwyższenia stawek za obsługę lotów może się okazać dewastujący dla miłośników taniego latania. Chodzi o "Plan skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020–2024", stworzony przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Obecnie polska instytucja przekazała dokument do Komisji Europejskiej, gdzie ma być sprawdzany pod kątem zgodności z prawem.
Czytaj także: "Kuriozalny zamysł urzędników". Bilety lotnicze mocno przez niego podrożeją
Sprzeciw wywołały konkretnie plany wyższych danin pobieranych przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej. Pierwsza opłata dotyczy każdego lotu w przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez służby kontroli lotu. Tak zwana opłata trasowa jest stała dla wszystkich. Od 1 stycznia 2022 r. ma podnieść się o jedną czwartą, do poziomu blisko 246 zł

W górę mają też pójść stawki pobierane za obsługę samolotów podczas startu i lądowania. Opłata terminalowa ma być różna w zależności od portu. Na Lotnisku Chopina stawka ma wzrosnąć o ponad połowę – z 343 zł do 525 zł. Na mniejszych lotniskach wzrost pojedynczej opłaty może wynieść zaś dużo więcej i wynieść nawet powyżej 550 zł (z 791 zł do 1348 ).

– To cios dla całej branży, która próbuje stanąć na nogi podczas pandemii. Ten dewastujący pomysł zakłada wzrost opłat dla portów regionalnych aż o 70 proc. – załamuje ręce Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław.