Dlaczego ceny prądu szaleją? Rząd wini za to wszystkich, tylko nie siebie

Krzysztof Sobiepan
Dlaczego ceny prądu cały czas rosną? Wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki znalazł winnych tej sytuacji. Jak tłumaczy, odpowiadają za to wszyscy dookoła: wśród powodów polityk wymienia politykę klimatyczną UE, wysokie koszty emisji CO2 oraz spekulacje Rosji na rynkach gazu.
Przedstawiciele rządu Mateusza Morawieckiego winą za wysokie ceny prądu obarczają UE i Rosję (fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER)

Wysokie ceny prądu to wina UE i Rosji?

Wiceminister Maciej Małecki skomentował sytuację na posiedzeniu sejmowej komisji energii. Ta zebrała się, by wysłuchać informacji Ministra Aktywów Państwowych ws. prognozowanych podwyżek cen energii elektrycznej w 2022 r. – pisze PAP.

Polityka klimatyczna UE skutkuje radykalnym wzrostami cen energii – grzmiał Małecki. Wymieniał też, że ceny prądu rosną przez znaczny wzrost kosztów emisji CO2.

Polityk dodał, że drugim czynnikiem wzrostu cen energii jest "spekulacyjna gra Władimira Putina na rynku gazu" i "bardzo naiwne podejście krajów Europy Zachodniej do polityki Kremla".


Zdaniem Małeckiego te dwie przyczyny wpływają no obecne wysokie ceny prądu, oraz będą kształtować te ceny w najbliższych latach.

Wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio wskazał zaś trzeciego "winnego" – jest to ożywienie w polskiej gospodarce. Wiąże się ono z większym popytem na prąd, co podnosi jego cenę.

Jakie podwyżki prądu w 2022 r.?

Wzrost cen prądu o 20-30 proc. – to poziom, który może pojawić się we wnioskach spółek energetycznych, przedkładanych prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki – pisaliśmy w INNPoland.pl.

Oczekiwania i tak zostały złagodzone, bo jeszcze w połowie września prezes Enei Paweł Szczeszek zapowiedział, że jest zainteresowany wzrostem taryfy na sprzedaż energii o 40 proc. Dopiero taka podwyżka miałaby pozwolić spółce wyjść na zero.

Polska Grupa Energetyczna, Tauron, Enea i Energa muszą zgłosić taryfy na sprzedaż prądu dla gospodarstw domowych (G11) do akceptacji prezesa URE. Wszystkie są jednak bezpośrednio lub pośrednio kontrolowane przez skarb państwa. Czyli podlegają presji politycznej, m.in. z resortu aktywów państwowych.

– Nie jest to łatwe, bo nie możemy działać przecież na szkodę własnych firm. Ale przy zmianie podejścia do kalkulacji taryfy jesteśmy w stanie obniżyć nasze oczekiwania nawet do 20 proc. – mówi Business Insider menadżer jednej z firm energetycznych.