Nieoczekiwany efekt podwyżek cen paliwa. Pracownicy mogą uciekać na L4

Aleksandra Jaworska
W ostatnim roku wszyscy odczuliśmy wzrost cen paliw. Nawet stawki za LPG przebiły w Polsce rekordową granicę i wynoszą obecnie ponad 3 zł za litr. Wpływ na to miało klika czynników takich jak m.in. problemy z regularną dostawą gazu oraz słabnąca złotówka. Zdaniem Mikołaja Zająca, prezesa Conperio i eksperta rynku pracy, tak drastyczne wzrosty cen paliw mogą wpłynąć na obniżenie frekwencji wśród nisko opłacanych pracowników w zakładach produkcyjnych.
Szacunki wydatków za paliwo na dojazd do pracy zaczynają straszyć coraz bardziej (fot. Lukasz Szczepanski/REPORTER)
Osoby na najniższych stanowiskach, dojeżdżające do pracy własnymi samochodami, mogą bowiem uznać, że w celu przeczekania nadwyżek, które pewnie jeszcze przed nami, bardziej opłaca im się udać na L4 niż wydawać coraz więcej pieniędzy na dojazd do zakładu pracy.

L4 się opłaca?

Prezes firmy Conperio uważa, że wzrosty cen paliw przełożą się na obecność pracowników w pracy, w tym nawet... ich brak. W perspektywie dużych wydatków na dojazdy do pracy, zostanie na L4 może się nagle okazać niezwykle korzystne. Nisko opłacani pracownicy zaoszczędzą nie tylko czas, ale i pieniądze. Poranne korki zabierają godziny.


– Istnieje bezpośrednia korelacja między "chęcią" pracownika do pobierania L4, a kosztem jaki musi ponieść, by dostać się codziennie do pracy. Z naszego wieloletniego doświadczenia oraz obserwacji wynika, że pracownicy produkcyjni zazwyczaj dojeżdżają do zakładów pracy w kilkuosobowych grupach, tak by było bardziej ekonomicznie. Jeżeli z grupy 5 czy 6 rozchoruje się 1 lub 2 osoby, to bardzo często na L4 przechodzą też pozostali, ponieważ nie opłaca im się już dojeżdżać w pojedynkę – twierdzi Mikołaj Zając.

Prezes Conperio przypomina też, że tak było, gdy ceny gazu oscylowały na stacjach benzynowych w okolicach 2 złotych 20 groszy.

– Moim zdaniem, obecna sytuacja gospodarcza w kraju, a więc regularne wzrosty cen gazu, ropy i paliwa, wpłyną na wzrost tzw. absencji chorobowej kalkulowanej. Praca nie będzie się opłacała, ponieważ pieniądze, które pracownik mógłby wypracować lub utracić względem chorobowego, wydałby na paliwo – dodaje.
Mikołaj Zając przytacza tez historię pracownika i jego zeszytu, w którym zapisywał wydatki na benzynę, zarobione pieniądze oraz utracone wynagrodzenie. – Były takie tygodnie, w których nie przyjeżdżał do zakładu pracy, bo – jak sam przyznał podczas kontroli - bardziej opłacało mu się zostać w domu – komentuje Zając.

L4 na stres

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Gumtree.pl (2020 rok), 31 proc. ankietowanych wśród pracowników umysłowych wskazało z kolei, że czuje się wypalona zawodowo. Niektóre aktywności mogą to poczucie jedynie zwiększać.

W serwisie Bankier możemy przeczytać, że jako powody tego samopoczucia co druga osoba wskazuje dużą odpowiedzialność przy niskim wynagrodzeniu (54 proc.), potrzebę rozwoju przy niskich szansach na awans (43 proc.) oraz dużą ilość pracy przy małej ilości czasu (41 proc.).

Jeszcze w 2019 roku co trzeci pracownik umysłowy w Polsce twierdził, że odczuwa skutki tej choroby, ale już od 1 stycznia 2022 r. lekarz będzie mógł wypisać zwolnienie lekarskie osobie cierpiącej na wypalenie zawodowe. Wystawiony druk L4, podobnie jak w przypadku depresji, umożliwiać będzie osobie swobodne poruszanie się, np. pójście na zakupy.
Czytaj także: W kwarantannę zafundowano im remont balkonów. Ale oni się nie dali