"Instytut Rodziny" za grube miliony. To nowy pomysł PiS na zwiększenie dzietności
W Polsce rodzi się najmniej dzieci od końca II wojny światowej – a rząd dwoi się i troi, próbując wymyślić, jak by tu skłonić Polki do rodzenia. Najnowsza koncepcja PiS to... specjalny instytut, który będzie te kwestie badał. No i oczywiście swoje kosztował.
Powstanie Polski Instytut Rodziny i Demografii
O szczegółach nowego planu mówił na konferencji prasowej poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. Jak tłumaczył, nowy instytut będzie "kompleksowo zajmować się polityką prorodzinną i badaniami nad demografią" ponieważ "to sprawa kluczowa dla naszego kraju".Według Wróblewskiego, Polski Instytut Rodziny i Demografii będzie stał na straży "konstytucyjnych wolności i praw dotyczących rodziny, rodzicielstwa i dzieci". Projekt ustawy powołującej tę instytucję trafił już do Sejmu.
Ile ta przyjemność będzie kosztować podatników? Jak podaje Business Insider, utrzymanie Instytutu Rodziny i Demografii to koszt ok. 30 mln zł rocznie. Na jego czele będzie stać prezes, wybierany przez liczącą dziewięciu członków radę instytutu. Pięciu będzie powoływać Sejm, dwóch – Senat, a kolejnych dwóch – prezydent RP.
Do zadań Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii będzie należało:
- gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie organom władzy publicznej informacji o zjawiskach i procesach demograficznych, społecznych i kulturowych w Polsce,
- przygotowywanie analiz, ekspertyz i studiów prognostycznych,
- organizowanie i prowadzenie badań naukowych,
- opiniowanie projektów ustaw i rozporządzeń pod względem ich wpływu na sytuację rodzin, dzietność oraz inne procesy demograficzne.
Klęska demograficzna? Wina Tuska
Politycy partii rządzącej już od dłuższego czasu poszukują odpowiedzi na pytanie, dlaczego Polki rodzą coraz mniej dzieci. Jak pisaliśmy w INNPoland w sierpniu tego roku, minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg postanowiła wskrzesić starą tradycję PiS i za własne błędy winić... Platformę Obywatelską. Tym razem winą partii nie rządzącej od 7 lat było to, że program 500 plus okazał się niewypałem, bo nie doprowadził do wzrostu dzietności Polaków.– Polska jest w pułapce demograficznej, która wynika z zaniedbań poprzedników. Gdyby nie program 500 plus, to sytuacja demograficzna byłaby gorsza - twierdziła minister rodziny w wypowiedzi na antenie TVP Info. Maląg w dalszych zdaniach podkreślała, że to reformy PiS oraz usilne działania tej partii sprawiły, że demografia zaczyna się poprawiać.
"Gdy już liczba urodzeń spadła i jest najmniejsza od 70 lat. Gdy już nawet wskaźnik dzietności spada trzeci rok z rządu. Gdy na 500+ wydano już 156 mld zł. Zawsze można powiedzieć, że nie mamy z tym nic wspólnego" – ironizował na Twitterze ekonomista Rafał Mundry.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl