Zaszczep się albo sam płać za testy. Tak chcą zmusić pracowników do szczepienia

Krzysztof Sobiepan
Liczba przypadków koronawirusa nadal jest wysoka, dlatego pojawiają się kolejne pomysły, jak zachęcić do szczepienia jak najwięcej osób. Jedną z nich jest zasada, że w pracy mogą być tylko osoby zaszczepione, ozdrowiałe, bądź z aktualnym, dziennym negatywnym testem SARS-CoV-2. Ci ostatni mieliby zaś "sami o to zadbać" – czyli za testy płacić.
Rządzący szukają sposobów jak nie wprowadzać obowiązku szczepień, a jednak pchnąć obywateli w tę stronę Fot. Wojciech Strożyk/Reporter

Niemcy: pracownicy sami zapłacą za testy Covid-19

Niemiecki rząd chce przekonać do szczepienia przeciw Covid-19 jak najwięcej osób. Według politycznych źródeł portalu WDR, w miejscach pracy ma wrócić zasada 3G, czyli wstęp do pracy tylko dla zaszczepionych, ozdrowieńców i przetestowanych. Rząd ma już pracować nad odpowiednim prawem.

Cytowany przez PAP serwis wskazuje, że osoby niezaszczepione musiałyby "same zadbać o wykonywanie testów" i codziennie testować się na obecność koronawirusa. Oznaczałoby to, że najpewniej ponieśliby też koszty testów. Prawnicy oceniają, że obarczenie osób kosztami byłoby zgodne z tamtejszym prawem.


Projekt nowego prawa zakłada też, że w przypadku pracy biurowej pracodawca musi umożliwić podwładnym wykonywanie obowiązków z domu, jeśli tylko istnieje taka możliwość. Pracownicy byliby zaś zobowiązani do przyjęcia oferty home office, jeśli nie ma do tego innych przeciwwskazań.

Podobny obowiązek pracy z domu występował już w Niemczech od 27 stycznia do 30 czerwca 2021 r.

Pracodawcy zmuszają do szczepień?

W INNPoland pisaliśmy już wcześniej o buncie polskich pracowników, którzy nie chcą być zmuszani do szczepień.

Jak podaje stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom, co tydzień dostaje ok. 50 zapytań od pracowników, którzy czują, że pracodawcy wywierają na nich presję, aby zaszczepić się przeciw koronawirusowi.

– Sytuacja przybiera na sile. Mam wrażenie, że wszyscy niezdecydowani już się zaszczepili, a ta grupa, która pozostaje niezaszczepiona to robi to z przekonania. Na takich pracowników ciężko jest wywierać nacisk. Pracodawcy więc stosują rozmaite metody od przenoszenia na inne stanowiska przez obcinanie premii lub groźbę braku podwyżek. Odnotowaliśmy już także kilkanaście skarg na zwolnienie z pracy za brak szczepienia – mówi Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia.

Czytaj także: Szczepienie przeciw COVID-19 w CV. "To teraz ważniejsze niż doświadczenie zawodowe"

Niepokojące jest to, że pomimo przybierającej na sile czwartej fali, liczba skarg na "zmuszanie" do szczepień nie maleje.

– Żeby była jasność: namawiamy do szczepienia się. Jako organizacja zajmująca się prawem pracy musimy wyraźnie powiedzieć, że póki Sejm nie przegłosuje ustawy o możliwości weryfikowania szczepień to pracodawca po prostu nie może tego robić – mówi Małgorzata Marczulewska.

Pracownicy skarżą się na takie metody nacisku, jak przenoszenie na inne stanowisko pracy, groźba braku podwyżek czy premii.

– Są dwa słowa, które w skargach pojawiają się niesamowicie często: dyskryminacja i segregacja. Zarzuty bardzo poważne, nie można ich ignorować. Zdarzały się skargi, że niezaszczepieni pracownicy czuli się wprost mobbingowani. Rozumiemy jednak również pracodawców, którzy dbają o komfort i możliwość prowadzenia działalności bez groźby lockdownu – dodaje Marczulewska.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl