Belka: Przy wielkiej inflacji trzeba będzie "schładzać" gospodarkę. "To oznacza ludzkie dramaty"

Natalia Gorzelnik
Nie od dziś wiadomo, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana. W przypadku Adama Glapińskiego zmian - w retoryce - możemy być pewni. I chociaż on sam tłumaczy to tym, że nie będzie "zapowiadać swoich ruchów w tak zmienny okresie" i celowo "zaskakuje rynek", to eksperci częste zmiany zdania nazywają - po prostu - chaosem.
"Wbrew temu, co mówi Adam Glapiński, spirala płacowo - cenowa w Polsce już się rozkręca" - uważa Marek Belka. Fot. Lukasz Szelag/REPORTER

Retoryka NBP

Prezes NBP lubi zaskakiwać i zmieniać zdanie. Już wcześniej media wytykały mu brak konsekwencji w podejściu do tematu stóp procentowych. We wrześniu absolutnie odcinał się od pomysłu ich podwyższania, w listopadzie podniósł je po raz kolejny. Najnowsza zmiana w retoryce dotyczy inflacji. Adam Glapiński poprawił sam siebie i przyznał, że wcale nie jest ona przejściowa, a uciążliwa.
“Zmieniam retorykę. Inflacja jest przejściowa, ale w okresie 2 lat, a i to też nie wiadomo, choć to teraz tak widzimy. Inflacja nie jest przejściowa, inflacja jest uciążliwa. Będziemy się starali ją sprowadzić do minimalnych poziomów, ale nie kosztem dużego bezrobocia” - przekazał w czwartek. Jak to rozumieć?


– Jak się okazuje, pan prezes Glapiński ma temperament publicysty. Trudno mi go za to krytykować, bo sam taki miewam. Ale, na szczęście, jako prezes NBP, w sprawach polityki pieniężnej byłem dość nudny – komentuje Marek Belka.
Marek Belka

W przypadku ostatniej zmiany retoryki - trudno się nie zgodzić. Rzeczywiście inflacja jest uciążliwa, a nie przejściowa. To widać po zachowaniu złotego, który się umacnia. A to znaczy, że rynki uwierzyły, że następuje zmiana polityki polskiego banku centralnego. Wzmacnianie złotego to jest rzeczywiście działanie antyinflacyjne. Na krótką metę, ale jedyne, jakie jest w tej chwili możliwe.

Były premier i minister finansów krytycznie odnosi jednak do częstych zmian w narracji prowadzonej przez bank centralny. – To wprowadza chaos. Ludzie nie wiedzą już, co mają o tym myśleć – komentuje.

Cud gospodarczy

Marek Belka nawiązał również do “cudu gospodarczego”, o jakim nieustannie mówi Adam Glapiński. Jak przekonuje, to próba przypisania sobie zasług jego poprzedników.
– Zgadzam się, że Polska przeżywa cud gospodarczy, ale to dzieje się już od ponad dwudziestu lat. To, co mogliśmy do tej pory obserwować w gospodarce, to najprawdopodobniej najlepszy okres w polskiej historii. Który, niestety, PiS próbuje zakończyć. Prezes Glapiński sugeruje, że ten “cud” to ostatnie lata. A ostatnie lata to próba jego zniszczenia.

Jak podkreśla, głównym grzechem aktualnej polityki pieniężnej jest to, że działania zostały podjęte zbyt późno. Jeszcze większym problemem ma być jednak brak krytycyzmu względem wydatkowej polityki rządu. Chodzi m.in. o ostatnią propozycję - tarczę antyinflacyjną - która, jego zdaniem, może długoterminowo pogłębić inflację.
Marek Belka

Gospodarka odbija po pandemicznym kryzysie, zniknęła groźba bezrobocia. Należy zatem przystąpić do porządkowania finansów publicznych, a nie dolewać oliwy do ognia i rozgrzewać ją do czerwoności. I to nie pieniądzem inwestycyjnym, tylko pieniądzem konsumpcyjnym.

– Prezesi Narodowego Banku Polskiego, reprezentujący organ, którego nadrzędnym zadaniem jest dbałość o stabilności krajowego systemu finansowego, nie bali się wcześniej krytykować działań, które mogły prowadzić do jego destabilizacji. Adam Glapiński powinien dać do zrozumienia, że nie wspiera takiej polityki - bo jest to polityka proinflacyjna, która jemu, jako prezesowi NBP, przysparza kłopotów – tłumaczy Belka.

Były prezes NBP wytyka, że podstawowym błędem w narracji Adama Glapińskiego jest publiczne identyfikowanie się z linią rządu. – Polityczne afiliacje Adama Glapińskiego to żaden sekret, jednak mógłby się z tym tak nie afiszować. Tymczasem najwyraźniej to, co obchodzi go w tym momencie najbardziej, to walka o reelekcję na stanowisku prezesa NBP.

Co czeka dalej polską gospodarkę?

Marek Belka na przyszłość polskiej gospodarki spogląda bez optymizmu. – Wbrew temu, co mówi Adam Glapiński, spirala płacowo - cenowa w Polsce już się rozkręca. To sprawia, że zwalczyć inflacje nie będzie łatwo, tym bardziej nie za pomocą charyzmy lub uroku osobistego prezesa ani wiary w niezależność NBP. To poszło, niestety, dużo za daleko.

Jak prognozuje były prezes banku centralnego, Polacy będą zarabiać coraz więcej, jednak w rzeczywistości będą mieli coraz mniej pieniędzy. Należy liczyć się również z kłopotami ze spłatą kredytów hipotecznych. – A jeżeli inflacja rozkręci się jeszcze bardziej, jedynym sposobem na jej opanowanie będzie “schładzanie gospodarki”. A to oznacza bankructwa, utraty miejsc pracy i wiele ludzkich dramatów.

Marek Belka zaznacza, że do najczarniejszego scenariusza mamy jeszcze, na szczęście, daleko. – Gospodarka rośnie dość szybko, a sytuacja na rynku pracy jest najlepsza w historii ostatnich lat. Proces “psucia” już się jednak rozpoczął i dlatego w przyszłość spoglądam z coraz większym pesymizmem – komentuje.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl