Ile zdaniem rządu wyniesie inflacja w 2022 roku? Nie padnij ze śmiechu
Zdaniem ekonomistów polski rząd naraża się na śmieszność zakładając w ustawie budżetowej inflację na poziomie 3,3 proc. Minister finansów dobrze wie, że to kompletna bzdura. Ale zakładając nierealnie niską inflację będzie mógł się pochwalić niesamowitą skutecznością – dochody budżetu zostaną przekroczone o wiele miliardów.
Prof. Orłowski przypomina radosną konferencję premiera Morawieckiego, który w połowie roku ogłosił, iż sytuacja budżetowa jest świetna. A we wrześniu pochwalił się tym, że rząd "znalazł" prawie 80 mld złotych. Ich źródłem w dużej mierze była właśnie inflacja, która wpompowała do budżetu kolejne miliardy złotych.
Ale VAT to nie wszystko. Wyższa inflacja oznacza presję płacową na pracodawców. Muszą więcej płacić pracownikom. W efekcie płacimy wyższy podatek PIT a pracodawcy (i pracownikowi) rosną składki. Pieniądze płyną do budżetu szerokim strumieniem.
Z szybkiego szacunku Business Insidera wynika, że zaniżenie inflacji o 3 proc. może oznaczać nawet 15 mld zł więcej pieniędzy w budżecie w stosunku do założeń z ustawy. Portal dodaje, że dzięki temu trikowi rząd uniknie też konieczności dwukrotnego podwyższania płacy minimalnej. Wedle ustawy musiałby to zrobić już 1 stycznia, jeśli zaplanowałby na 2022 rok inflację powyżej 5 proc. Dzięki trikowi będzie musiał ją podnieść jedynie 1 lipca – o ile oczywiście inflacja przekroczy wspomniane 5 proc.
Glapiński: Inni też mają inflację
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w dzień po kolejnej podwyżce stóp procentowych prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński postanowił wyjaśnić, kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za wysoką inflację w Polsce.Glapiński zorganizował konferencję prasową po kolejnym podwyższeniu stóp procentowych. Przekonywał, że za inflację odpowiadają czynniki zewnętrzne. Zaliczył do nich wzrost cen paliw, które na świecie poszły w górę o 80 proc. rok do roku, wzrost cen węgla (2,5 raza) i pięciokrotną podwyżkę cen gazu. Za to ostatnie obwinił przede wszystkim Rosję, która wykorzystuje to paliwo jako formę nacisku na Unię i inne kraje.
Z kolei Unię obwinił Glapiński za podwyżkę cen energii elektrycznej w Polsce. Zdrożały bowiem certyfikaty – uprawnienia do emisji CO2. Faktem jest, że tracą na tym przede wszystkim producenci energii z węgla. A polska energetyka opiera się w 70 proc. na tym właśnie paliwie.
W Polsce zahamowano też transformację energetyczną na korzyść spalania węgla, więc ceny energii nie powinny nas specjalnie dziwić. Poza tym to rząd sprzedaje certyfikaty i świetnie na tym zarabia. Co ciekawe, Polska nie stworzyła własnej giełdy uprawnień CO2 i sprzedaje je w Berlinie.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl