Ceny gazu rosną. Czy rząd namawia do składania fałszywych oświadczeń?

Konrad Bagiński
Ostatnie zamieszanie z cenami gazu wywołało falę spekulacji i niedomówień. Przyczyna? Wiele spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot dostało podwyżkę jak dla firm, chociaż gaz jest wykorzystywany na potrzeby klientów indywidualnych. Rząd uspokaja, że wystarczy przecież złożyć oświadczenie, ale nie wszystko jest takie proste. I wiele problemów pozostaje nierozwiązanych.
Sytuacja z drastycznymi podwyżkami cen gazu dla spółdzielni i wspólnot nie jest tak jasna, jak twierdzi rząd pxhere.com
Wystarczy złożyć oświadczenie i spółdzielnia oraz jej mieszkańcy będą płacili taryfę dla obywateli a nie dla firm – uspokaja rząd i urzędy centralne. To zachęta do oszukiwania systemu – protestują niektórzy, doszukując się nawet spisku. Wiadomo – najpierw deklaracja, potem kontrola i kara. Prawda jest taka, że coś w systemie zadziałało źle. I – chociaż wyjaśnienia URE oraz dostawców gazu wyjaśniają wiele – sytuacja jest daleka od jasnej.

Fakty są takie: rynek gazu dla firm i instytucji jest od 2017 roku uwolniony. Oznacza to, że dostawcy gazu mogą żądać praktycznie dowolnych cen. Cen po prostu rynkowych. Z kolei rynek gazu dla odbiorców indywidualnych jest regulowany – ceny muszą być konsultowane z Urzędem Regulacji Energetyki. To właśnie dlatego podwyżka cen gazu dla gospodarstw domowych sięgnęła tylko 54 procent. Na wyższą nie zgadzał się URE. Szczegółowe wyliczenia nie są znane, ale niewykluczone, że dostawcy gazu właśnie na firmach chcą uratować przynajmniej część zysków utraconych na rynku odbiorców indywidualnych.
Czytaj także: Masz działalność w mieszkaniu, masz problem. Za gaz zapłacisz jak firma – 4 razy więcej
Tymczasem wiele – jeśli nie większość – spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych dostała właśnie drastyczne podwyżki cen gazu, zupełnie jak firmy. Podwyżki cen gazu dla takich odbiorców sięgają nawet kilkuset procent. Dotyczy to głównie podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, samorządów, ale i również części wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, które mają własne kotłownie gazowe.


Minister klimatu Anna Moskwa zaapelowała do zarządców nieruchomości, wspólnot i spółdzielni o korygowanie danych do umów gazowych. W skrócie chodzi o deklaracje, umożliwiające objęcie gospodarstw domowych cenami taryfowanymi.

Moskwa zauważyła, że część tych podmiotów nie złożyła sprzedawcy gazu deklaracji, wskazujących jaka część podmiotów w ramach danej wspólnoty prowadzi działalność gospodarczą i jaką część gazu zużywają.

- Aby sprzedawca gazu mógł wystawić fakturę z ceną według taryfy, musi mieć taką deklarację – twierdzi minister Moskwa. Dodaje, że Urząd Regulacji Energetyki już od 2018 r. zwracał na to uwagę.

Kto wiedział o podwyżce i deklaracjach?

Problem polega na tym, że wiele spółdzielni nie miało o tym zielonego pojęcia. Prognozy zaczęły spływać dopiero pod koniec roku 2021, wtedy też URE zaczął publikować komunikaty. Ba, spółdzielnie korzystały nawet wcześniej z taryf dla odbiorców biznesowych, bo było to po prostu tańsze. Piszą o tym w komunikatach i URE, i dostawcy gazu. Skoro wcześniej spółdzielnie były traktowane jak odbiorcy biznesowi, to traktowanie ich obecnie jako zbioru odbiorców indywidualnych byłoby nieco dziwne.

A jeśli wspólnota czy spółdzielnia jest pośrednikiem w dostarczaniu gazu czy ciepła z gazu do lokali komercyjnych, czyli firm? URE pisze zdawkowo (komunikat z 30 grudnia 2021 r.), że „ w takich przypadkach należy porozumieć się ze sprzedawcą, co do ewentualnego określenia sposobu weryfikacji ilości gazu nabywanego na cele zużycia w gospodarstwach domowych w takim budynku i na inne cele”. Jak to zrobić? Nie wiadomo.

Komunikat URE to nie ustawa

Kolejną sprawą, na którą zwraca uwagę dziennik „Rzeczpospolita” jest fakt, że komunikat URE nie jest w Polsce źródłem prawa. Definicję odbiorcy indywidualnego i instytucjonalnego znajdziemy w prawie energetycznym.
Czytaj także: "A za Tuska była wyższa". Potyczki posła PiS z inflacją
Wniosek o pilną nowelizację tej ustawy planuje złożyć w Sejmie Koalicja Obywatelska. Zakłada ona, że wszyscy indywidualni odbiorcy gazu będą mieli takie same taryfy.

- Przygotowaliśmy projekt ustawy, który zmienia definicję odbiorcy indywidualnego, jeśli chodzi o Prawo energetyczne, definiując go tak, że bez względu na to, czy ktoś mieszka w domu jednorodzinnym, w bloku, ma umowę bezpośrednio z gazownią czy reprezentuje go spółdzielnia lub wspólnota mieszkaniowa, to każdy z lokali będzie miał stosowaną tę samą taryfę, chronioną przez URE - mówił mediom rzecznik PO Jan Grabiec.

Cała sytuacja kisi się jeszcze w politycznym sosie – KO wykorzystuje ceny gazu do uderzenia w rząd, premier Morawiecki opowiada, że za ceny gazu odpowiada Donald Tusk. Czytelnicy, którzy kontaktują się z naszą redakcją podkreślają, że nie mają pojęcia co robić. Jeśli członkowie spółdzielni złożą oświadczenia, które potem okażą się niezgodne z wykładnią regulatora, będą musieli prawdopodobnie ponieść konsekwencje poświadczenia nieprawdy. Sytuacja jest więc daleka od jasności.

W całym zamieszaniu umyka też jeszcze jedna ważna sprawa: za prąd płacą więcej nie tylko firmy. Z pewnością są zaskoczone wysokością podwyżek, finalnie będą musiały przenieść te koszty na klientów, być może ich nawet stracą. Ale o wiele więcej za gaz będą płacić więcej także szpitale, domy dziecka, domy opieki i inne podobne instytucje. One nie mają na kogo przerzucić tych kosztów.

Jeszcze inny problem opisywaliśmy kilka dni temu - chodzi o jednoosobowe działalności gospodarcze z siedzibą w mieszkaniu. Nikt nie wie, czy takie gospodarstwa powinny płacić za gaz jak firmy, czy jak odbiorcy indywidualni.