Klienci chcą obniżek cen. A restauracje ledwie zipią, przygniecione przez koszty
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Trudna sytuacja restauratorów
Zerowy VAT na żywność miał sprawić, że będzie taniej. Dostawcy produktów spożywczych wykorzystali jednak okazję i cen nie tylko nie obniżyli, ale podnieśli, a klienci oczekują zniżek – donosi "Rzeczpospolita". To wszystko przekłada się na fatalną sytuację restauratorów.
– Za sam prąd płacimy 250 tys. zł miesięcznie, patrząc na wszystko, widzimy zwyżki cen. Ludzie podchodzą często do kas i odchodzą bez zakupów. Podobny problem widać w całym regionie, w święta nie dopisała pogoda, teraz też nie ma ludzi – mówi w "Rz" Józef Modła, prezes zarządu stacji narciarskiej w Jurgowie.
– Widzimy coraz częściej, że ludzie zabierają własne jedzenie, u nas kupują tylko zupę czy frytki dla dzieci. Problem zaczyna narastać, na razie działamy siłą rozpędu, ale jak dopasujemy ceny do kosztów, będzie jeszcze drożej – dodaje.
– Wzrost kosztów widać właściwie wszędzie, nas uderza zwłaszcza w przypadku cen energii. Ale to nie wszystko. Właśnie dostałem informację o 30-proc. wzroście kosztu opakowań w stosunku do ostatniej dostawy – mówi Michał Juda, właściciel Youmiko Vegan Sushi.
Niższy VAT dla restauracji
W celu poradzenia sobie z sytuacją na rynku restauratorzy zaapelowali o obniżenie stawki VAT dla gastronomii. Jak tłumaczy Sylwester Cacek, prezes Sfinks Polska, to jedyna możliwość na to, by restauracje mogły poradzić sobie z problemem rosnących cen dla gości, spowodowany znacznym wzrostem wielu cen surowców, materiałów i kosztów pracy
– Obecnie sprzedaż produktów w gastronomii objęta jest w zależności od rodzaju usługi lub produktu trzema stawkami VAT 5 proc., 8 proc. i 23 proc. Obniżenie tych stawek mogłoby spowodować obniżenie cen oferowanych usług gastronomicznych – tłumaczy.
– Już w grudniu apelowaliśmy o obniżenie VAT w gastronomii do 5 proc., ale ówczesny minister finansów Tadeusz Kościński odpisał nam, że nie jest to możliwe, ponieważ ucierpią na tym sklepy – mówi Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.
Ciężko nawet polemizować z tak absurdalnym argumentem, a teraz nie dość, że nam stawki nie obniżono, to de facto obciążenia wzrosły. Gastronomia cierpiąca przez skutki lockdownów będzie zmagać się z jeszcze większymi problemami i falą upadłości.
W stanowisku resortu w odpowiedzi na grudniowy apel środowiska można było przeczytać, że jednolita 5-proc. stawka doprowadziłaby do obniżenia o 3 pkt proc. VAT na usługi gastronomiczne, ale na napoje stawka spadłaby z 23 proc.
– Postulowana obniżka spowodowałaby w niektórych przypadkach znaczące różnice w poziomie opodatkowania podobnych w istocie świadczeń oferowanych w sektorze gastronomicznym oraz w handlu detalicznym, i tym samym naruszenie zasady równego opodatkowania – przekazał Paweł Selera, dyrektor Departamentu Podatku od Towarów i Usług w resorcie finansów.
Trudna sytuacja w gastronomii
W INNPoland od początku pandemii dość szczegółowo śledzimy sytuację polskiej gastronomii. Kolejne rządowe zamknięcia i mocne ograniczenia sprawiały, że lokale ledwo wiązały koniec z końcem. Często największymi ofiarami zamknięć okazywali się szeregowi pracownicy restauracji.
Tylko do końca 2020 r. w polskiej branży gastronomicznej zwolniono ponad 200 tys. osób. Braki w kadrach okazały się w późniejszym czasie dramatyczne, a restauracje były w stanie zatrudnić człowieka bez doświadczenia praktycznie z ulicy.
Czytaj także: https://innpoland.pl/169485,spowiedz-barmana-warunki-w-polskiej-gastronomii-w-epidemii-covid-19Jak wynika z danych Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia, w 2021 r. zamkniętych zostało 17 proc. lokali gastronomicznych w porównaniu z liczbą z 2019 r. Pod względem liczby obiektów pandemia miała cofnąć rynek do 2009 r., pod kątem obrotów – 2006. Jak podkreślają eksperci, to znaczący regres, który trudno będzie nadrobić.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google