Sankcje tylko na Ziemi. NASA będzie kontynuowała kosmiczną współpracę z Rosją

Natalia Gorzelnik
15 marca 2022, 09:27 • 1 minuta czytania
- Współpracujemy od 20 lat i nadal będziemy to robić — powiedział w poniedziałek Joel Montalbano, szef programu NASA ds. ISS. Tym samym NASA zapewniła, że nadal będzie współpracować z Rosją w ramach misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej: Anton Shkaplerov, Tom Marshburn, Kayla Barron, Raja Chari, Matthias Maurer, Mark Vande Hei i Pyotr Dubrov, Fot: HANDOUT/AFP/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna

Mimo agresji Rosji na Ukrainę, NASA będzie nadal współpracować z Rosją w kosmosie. – Wiemy, co się stało, ale możemy kontynuować naszą pracę (...) W ostatnich trzech tygodniach nic się nie zmieniło (...) ISS opiera się na współpracy — przekazał Joel Montalbano na konferencji prasowej.


Szef programu ISS przekazał, że pod koniec marca – tak jak to było planowane – powrócą na Ziemię na pokładzie rosyjskiej kapsuły amerykański astronauta Mark Vande Hei i dwóch rosyjskich kosmonautów Anton Szkaplerow i Piotr Dubrow. - Mark wróci do domu na pokładzie Sojuza. Jesteśmy w kontakcie z naszymi rosyjskimi kolegami, nie ma tu żadnego zamieszania — potwierdził.

Jak przypomina bankier.pl – to, że lot Sojuza odbędzie się zgodnie z planem potwierdziła wcześniej rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos. - Bezpieczne działanie ISS ma najwyższy priorytet — zapewniono.

Rosjanie na ISS

Pytanie o to, czy NASA zerwie współpracę z Rosją, pojawia się od samego początku wojny w Ukrainie. W przemówieniu, w którym potwierdził nałożenie na agresora sankcji, prezydent USA Joe Biden powiedział, że "odetniemy ponad połowę importu zaawansowanych technologii do Rosji. To uderzy w ich zdolność do dalszej modernizacji wojska oraz pogorszy ich przemysł lotniczy, w tym program kosmiczny".

Przedstawiciele rosyjskiej agencji kosmicznej odebrali to jako zapowiedź zerwania współpracy. Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu, napisał na Twitterze, że jeśli współpraca między Rosją a Stanami Zjednoczonymi przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zostanie zerwana, to stacja może spaść na Stany Zjednoczone lub Europę, bo jej położenie kontrolowane jest przez rosyjskie silniki.

– Jeśli zablokujecie współpracę z nami, kto uratuje ISS przed niekontrolowaną deorbitacją i upadkiem na Stany Zjednoczone lub Europę? Istnieje również ryzyko zrzucenia 500-tonowej konstrukcji na Indie i Chiny. Naprawdę zdecydujecie się na to, by im to groziło? ISS nie lata nad Rosją, więc całe ryzyko ponosicie wy. Czy jesteście na nie gotowi? – zapytywał Rogozin.

Co ciekawe, jego pytania nie pozostały bez odpowiedzi. Do dialogu włączył się sam Elon Musk. W odpowiedzi na problem tego, kto uratuje ISS przed deorbitacją, jego odpowiedź była krótka – "SpaceX".