Brak ręki czy nogi to nie podstawa do renty. Tak ZUS zmniejszył liczbę niezdolnych do pracy

Konrad Bagiński
07 czerwca 2022, 13:25 • 1 minuta czytania
W ciągu ostatnich 20 lat kilkukrotnie zmniejszyła się w Polsce liczba rencistów. Nie dlatego, że nagle ubyło nam chorych. Zakład Ubezpieczeń Społecznych coraz częściej odmawia ludziom prawa do renty, twierdząc, że brak kończyn albo połamany kręgosłup to nie powód, żeby nie pracować.
ZUS w magiczny sposób zmniejszył liczbę rencistów w Polsce - uznał, że większość z nich nadaje się do pracy Piotr Kamionka/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Serwis Wyborcza.biz opisuje historię pani Marii, która ma chory kręgosłup. Lekarze nie są w stanie go naprawić, będzie chora do końca życia. Ale ZUS uznał, że pani Marii nie należy się renta i powinna poszukać sobie pracy. Sprawa stanęła przed sądem, pani Maria wygrała. Ale rentę dostała tylko na rok.


- Później znów mam się stawić na komisję i znów pewnie powiedzą, że renta mi się nie należy. Będę więc musiała ponownie iść do sądu. Problem w tym, że proces będzie trwał i trwał, a ja nie wiem, za co będę żyć - mówi kobieta w rozmowie z Wyborcza.biz.

Na rencie z powodu niezdolności do pracy było w marcu tego roku 606 tys. Polaków. To najmniej w historii i czterokrotnie mniej niż w rekordowym 1998 r., gdy rencistów mieliśmy ponad 2,7 mln – informuje wyborcza.biz. To skutek zacieśniania systemu przez ZUS. Obecnie brak kończyny czy chory kręgosłup nie oznacza – zdaniem lekarzy i urzędników – niezdolności do pracy. Uznają często, że "leczenie rokuje odzyskanie zdolności do pracy".

Wyborcza.biz wylicza, że obecnie pozytywną decyzję ws. renty otrzymuje jedynie 30 tys. ubezpieczonych rocznie. A nawet jeśli uzna kogoś za niezdolnego do pracy, to wysyła go jedynie na roczne świadczenie rehabilitacyjne. Liczba Polaków, którzy pobierają dziś taką rentę wzrosła w ostatnich latach czterokrotnie i wynosi obecnie 93 tys. - pisze Wyborcza.biz.

Ile może dorobić rencista?

Renta nigdy nie była atrakcyjna finansowo, ale obecnie jest jeszcze gorzej. Średnio wynosi 2284 zł brutto, podczas gdy przeciętna emerytura to ponad 2,9 tys. zł. Lepiej mają ci, którzy są w stanie dorobić. 4364,70 zł brutto to limit dodatkowych zarobków emerytów (którzy nie osiągnęli powszechnego wieku emerytalnego) oraz rencistów, poniżej którego Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie obniży wysokości świadczenia. Najniższy próg bezpiecznego dorabiania jest wyższy o ponad 168 zł brutto.

Limity dorabiania dla emerytów i rencistów zmieniają się co trzy miesiące. Ich przekroczenie może spowodować, że ZUS zmniejszy lub zawiesi wypłatę świadczenia, dlatego powinni je śledzić emeryci, którzy nie osiągnęli powszechnego wieku emerytalnego oraz renciści.

Ogłoszone właśnie graniczne kwoty przychodu będą obowiązywać od czerwca 2022 r. do końca sierpnia 2022 r. W porównaniu do poprzedniego kwartału są wyższe, ponieważ wzrosło przeciętne wynagrodzenie w Polsce za I kw 2022 r.

- W zależności od tego, czy nie przekroczyliśmy pierwszego, czy też drugiego progu limitu, możemy zarobić więcej o ok. 168 zł lub 312 zł. Aby ZUS nie zmniejszył świadczenia, zarobki nie powinny jednak przekroczyć 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w kraju, czyli od czerwca 4364,70 zł brutto – mówi rzecznik ZUS Paweł Żebrowski.