Morawiecki obiecuje rekompensaty cen węgla. Sasin i Moskwa "budują program"
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Program rekompensat cen węgla od sierpnia
Premier Mateusz Morawiecki podczas poniedziałkowego wystąpienia zapowiedział program rekompensat cen węgla. Ma być przygotowany w eksperesowym tempie i wejść w życie już od sierpnia 2022 r. – pisze PAP.
– Pani minister Anna Moskwa, pan minister Jacek Sasin, budują dzisiaj program, który będzie gwarantował, że ceny węgla będą cenami sprzed tej gwałtownej zwyżki cen z ostatnich kilku miesięcy. Chcemy, żeby ten program był gotowy najpóźniej od sierpnia – zaznaczył polityk.
Wysokość rekompensaty ma - według szefa rządu - być uzależniona od zamożności.
– W zależności od poziomu dochodu dla członka rodziny będziemy refinansować tę różnicę lub jej część, względem tych cen, które były kilka miesięcy temu, przed gwałtowną podwyżką cen węgla na rynkach światowych – dodał premier Morawiecki.
Oprócz cen ma też zostać przygotowany system dystrybucji węgla. Ma działać tak, by każdy mógł kupić tańszy opał blisko swojego miejsca zamieszkania.
– Uzgodniliśmy, że (...) aby człowiek, który nie posługuje się internetem (...) będzie mógł, tak jak do tej pory, kupić węgiel gdzieś blisko swojego miejsca zamieszkania. To jest nasze rządowe zobowiązanie – podkreślił.
Co wiadomo o programie? Na razie niezbyt wiele. Minister klimatu Anna Moskwa w wywiadzie dla "DGP" stwierdziła, że rząd "chce, by ta cena spadła do ok. 1 tys. zł". Obecnie opał kupić można raczej za 3 tys. złotych, więc planowana regulacja stanowi śmiałą obniżkę.
Czy oznacza to regulację cen rynkowych? Moskwa mówi, że "i tak, i nie". Cena węgla w PGG i innych krajowych producentów ma być... przykładem dla innych?
– To ma być bardziej zachęta do sprzedaży w takiej samej cenie dla gospodarstw domowych – one będą adresatem tej pomocy. Przedsiębiorca dostanie jedynie różnicę między ceną, po jakiej sprowadza węgiel do Polski, a tą, którą ustalimy na podstawie danych GUS i cen węgla z wydobycia krajowego – dodała minister.
Przygotowywany system dopłat dla importerów ma być zaś mechanizmem, który umożliwi im sprowadzanie węgla z innych kierunków niż Rosja.
Górnicy odpowiadają Moskwie - tej zimy zabraknie węgla
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Minister Anna Moskwa zapewniała, że problem braku węgla jest rozwiązany. Tym samym wzbudziła zdumienie wśród górników.
Górnicze związki zawodowe przekonują, że zapewnienia minister Moskwy są oderwane od realiów.
Jak to możliwe? Przecież szefowa resortu obiecała, że węgla nie zabraknie. I to z kilku powodów - bo teraz ma go sprzedawać tylko Państwowa Grupa Górnicza a na dodatek płyną do nas statki z brakującymi 8 milionami ton węgla. To tyle samo, ile importowaliśmy z Rosji, więc problemu nie ma. A na dodatek polskie kopalnie zwiększą wydobycie. Górnicy uważają, że problem jednak jest. Po pierwsze - oni wydobycia nie zwiększą tak szybko, jak się pani minister wydaje.
– Węgla opałowego tej zimy zabraknie. Trzeba o tym otwarcie mówić. Pani minister Moskwa powinna wiedzieć, że nawet jeśli się zainwestuje ok. 1 mld zł w nowe pokłady, nowe ściany wydobywcze, to efekt zwiększonego wydobycia w najlepszym wypadku pojawi się wczesną wiosną roku 2023 roku – tłumaczy Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".
Równie brutalnie rozprawia się z drugim pomysłem minister Moskwy. Chodzi o monopolizację handlu węglem. Ma się tym zająć PGG. Wynika z tego, że rząd będzie płacił sprzedawcom węgla, aby pozbyli się zapasów na rzecz jendej państwowej spółki. W efekcie PGG sprzeda ten sam węgiel taniej odbiorcom indywidualnym. A do całej transakcji dołożą się wszyscy podatnicy - pisaliśmy kilka dni temu.
Tak samo pomysł Moskwy zrozumiał Kolorz.
– Jeśli dobrze rozumiem, właściciele prywatnych składów, którzy dzisiaj sprzedają węgiel po 3 tys. zł za tonę i zarabiają krocie na spekulacji, mają dostać rekompensaty. Z kolei polskie kopalnie, które sprzedają surowiec za 1 tys. zł, znacznie poniżej jego rynkowej wartości, mają to robić dalej, mimo że koszty wydobycia drastycznie rosną. A na końcu, gdy kryzys minie, znowu usłyszymy pewnie, że górnictwo jest nierentowne i trzeba je zlikwidować – mówi związkowiec.
Sprawy nie rozwiąże też węgiel z importu.
– Węgiel, który przypłynie do nas statkami, to będzie niemal w całości miał. Będzie się on nadawał do spalenia w energetyce, ale nie w domowych piecach. Można szacować, że grubszych sortymentów węgla nadających się na opał będzie tam maksymalnie 10 proc. – tłumaczy Kolorz.