LOT w pośpiechu kasuje połączenia. Paraliż na lotniskach dotarł do Polski

Kamil Rakosza-Napieraj
08 lipca 2022, 15:03 • 1 minuta czytania
Polski przewoźnik musiał wprowadzić zmiany w rozkładzie lotów. Zmiany dotkną połączeń, które miały być realizowane w lipcu. Nagła decyzja wynika z problemów kadrowych na lotniskach w Europie.
LOT zmienia siatkę połączeń Fot. Jakub Kaminski / East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Europa od kilku tygodni boryka się z paraliżami w portach lotniczych. Problem przyleciał także do Polski. Błyskawicznie musiał zareagować PLL LOT. W komunikacie przesłanym redakcji TVN24 polski przewoźnik poinformował o anulowaniu części połączeń. Wynika ona z braków kadrowych na docelowych portach lotniczych w europejskich miastach.


LOT kasuje połączenia

Jak czytamy w komunikacie, anulacje dotyczą wybranych połączeń nocujących do Amsterdamu, Mediolanu, Hamburga, Göteborga i Lublina. Chodzi o rejsy realizowane od 18 lipca do końca sierpnia.

"Rejsy nocujące do Koszyc i Ostrawy zostają zamienione na dzienne, natomiast częstotliwość rejsów do Bejrutu zostaje zmieniona z 5-ciu na 2 oraz 3-tygodniowo. W związku z remontem na krakowskim lotnisku oraz ograniczeniami operacyjnymi lotniska w Tel-Awiwie, rejsy z Krakowa do Tel-Awiwu zostają zmienione z wieczornych na poranne" - podano.

Lotniska sparaliżowane – nie ma komu pracować

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, lotnisko Schiphol w Amsterdamie jako jedno z pierwszych zgłosiło ostre problemy w funkcjonowaniu, a problem z działaniem portów lotniczych rozlewa się po Europie. Podobne problemy ma też m.in. londyńskie Heathrow czy port w Brukseli. Utrudnienia są też we Frankfurcie, Francji, Hiszpanii, Portugalii czy Izraelu.

– Z jednej strony popyt i chęć do podróżowania są na podobnym poziomie jak w 2019 roku, a z drugiej brak ludzi do pracy fizycznej na lotniskach czy strajki powodują trudności w normalnym funkcjonowaniu większości linii lotniczych – komentuje dla serwisu money.pl Grzegorz Polaniecki, dyrektor generalny Enter Air.

Ostatni protest pracowników Ryanair czy planowany strajk na Heathrow tylko utrudniają i tak podbramkową sytuację.

Branża zauważała problem już wcześniej. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych IATA ogłaszało, ze ruch lotniczy wróci do ok 80 proc. tego, co było przed COVID-19. Ale lotniska zwolnmiły przez dwa lata pandemii mnóstwo kadry.

– Jest popyt, są możliwości do przywracania siatki połączeń, ale nie ma pracowników obsługi naziemnej. Samoloty muszą być tankowane, pasażerowie obsługiwani, a walizki pakowane do luków samolotów – ostrzegał Akbar Al Baker, szef Qatar Airways podczas World Air Transport Summit.

Fala wakacyjnych protestów na europejskich lotniskach

Na problemy powinni przygotować się nie tylko pasażerowie, którzy wybrali Ryanair. W lipcu zamierza strajkować także hiszpański personel pokładowy linii lotniczych Easy Jet. Pierwsze demostracje zorganizowano między 1 a 3 lipca. Kolejne są zapowiadane na 15 - 17 lipca i 29 - 31 lipca. Z powodu strajków Easy Jet musiał odwołać pięć lotów w minioną sobotę.

Częśc osób już pożegnała się z wakacyjnym wyjazdem przez probelmy na linii załoga - zarządcy Lufthansy. Z powodu strajkującego personelu przewoźnik już odwołał setki lotów. Niewykluczone, że będzie zmuszony skasować kolejne 2,2 tys. połączeń w lipcu i sierpniu.

Z problemami kadrowymi zmagają się także: niemiecki Eurowings i niderlandzki KLM.