Chcielibyśmy mieć tyle, ile Niemcom brakuje. Przedwczesna radość z pełnych magazynów gazu

Iga Kołacz
30 lipca 2022, 11:21 • 1 minuta czytania
Polacy cieszą się, że krajowe magazyny z gazem wypełnione są na prawie 100 proc., podczas gdy w Niemczech magazyny wypełnione są w 65 proc. Kłopot w tym, że pojemność naszych magazynów jest zdecydowanie mniejsza.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Niemcy mają prawie 8 razy większą pojemność magazynową niż Polska

W wyniku agresji Rosji na Ukrainę państwa europejskie borykają się z brakiem gazu. W Niemczech sytuacja jest o tyle poważna, że na chwilę obecną kraj ten ma zaledwie ponad połowę wypełnienia magazynów - a dokładnie nieco ponad 65 proc.


Tydzień temu Klaus Mueller, prezes Federalnej Agencji ds. Sieci (BNetzA) podał, że jest zadowolony z tempa, w jakim przybywa tego surowca w magazynach, zaś ich celem jest, aby do pierwszego września wypełnić magazyny gazu w 75-proc. Jednocześnie wskazał, że prognoza 95-procentowego wypełnienia w terminie do listopada jest nierealistyczna do zrealizowania.

W ostatnich dniach Polacy szeroko komentują w mediach społecznościowych problemy Niemców z wypełnieniem magazynów z gazem. Wskazują przy tym, że Polska nie ma takiego problemu, ponieważ nasze magazyny są niemal w całości wypełnione (95 proc.).

Rzecz w tym, że poziomy wypełnień w obu krajach są nieporównywalne. W Niemczech łączna pojemność wszystkich 47 magazynów gazu wynosi w przybliżeniu 23 mld m3. Jak wskazuje Ośrodek Studiów Wschodnich, odpowiada to „około jednej czwartej rocznego krajowego zużycia lub pełnemu pokryciu dwumiesięcznego zapotrzebowania w okresie zimowym w sytuacji całkowitego zatrzymania importu (ze wszystkich kierunków)”. 

Tymczasem w Polsce pojemność magazynów gazu wynosi niecałe 3 mld m3. Jak wskazywała Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG w rozmowie z money.pl, przy 80-proc. wypełnieniu magazynów zapasy gazów wystarczyłyby na około dwa miesiące.

„W przypadku, jeżeli nie udałoby się pozyskać gazu z innych źródeł, to te zapasy powinny wystarczyć na około dwa miesiące. Na cztery w przypadku, gdybyśmy dywersyfikowali zużycie innymi źródłami, takimi jak gazoport. Połowa gazu, jaki trafiał na rynek polski, to gaz rosyjski kupowany w ramach kontraktu jamalskiego” - tłumaczyła Piotrowska-Oliwa.

Gazprom przykręcił kurek 

Tydzień temu rosyjski Gazprom zapowiedział, że 27 lipca wstrzyma pracę kolejnej turbiny Nord Stream 1, co oznacza, że dostawy gazu do Europy Zachodniej zostaną ograniczone do 20 proc. maksymalnej przepustowości. Kontrolowany przez Kreml koncern wskazał, że zawieszenie pracy turbiny ma związek z pracami konserwacyjnymi (nie podano, jak długo będą trwały prace).

Jednak zdaniem niemieckiego ministerstwa gospodarki ograniczenie dostaw nie jest związane z naprawą turbiny, ponieważ miała zostać ponownie włączona dopiero we wrześniu. W opinii ministra gospodarki Niemiec Roberta Habecka powody ograniczenia dostaw do Europy mają wymiar wyłącznie polityczny.

Wskazał, że w okresie zimowym dostawy gazu mogą zostać na początku ograniczone dla przemysłu, a potem szantaż gazowy Putina odczują także gospodarstwa domowe, a nawet szpitale. Zdaniem Habecka niewykluczone będzie przerwanie łańcucha dostaw. Dodał przy tym, że Unia Europejska musi "ze wszystkich sił tego uniknąć" i ograniczyć gaz o 15-20 proc.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl