Zaskakująca szczerość polskiego operatora prądu: Sytuacja zimą może być trudna
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl >>
- Polskie Sieci Elektroenergetyczne przyznały, że zimą sytuacja z siecią energetyczną może być trudna
- Już w lipcu polska sieć nie miała zapasu mocy, a import prądu najpewniej nie będzie możliwy
- W zimę odbiorcy zużywają więcej prądu, a Polacy mogą też używać większej liczby grzejników elektrycznych i pomp ciepła przez braki węgla
Prąd w zimę - "Sytuacja może być trudna"
To nie tajemnica – zimą zapotrzebowanie na prąd jest największe. Tymczasem już w lipcu polska sieć energetyczna miała rezerwy mocy bliskie zeru.
Jak pisze Business Insider, dotychczas operator krajowej sieci energetycznej, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, uspokajał i zapewniał, że sytuacja jest opanowana. Dziś po raz pierwszy przyznał, że wesoło nie będzie.
Sytuacja bilansowa jesienią i zimą 2022/2023 zależy w znacznym stopniu od warunków pogodowych, w tym przede wszystkim temperatury, wpływającej na poziom zapotrzebowania na energię elektryczną, oraz wietrzności, od której zależy poziom generacji z farm wiatrowych. W przypadku okresów z niskimi temperaturami i niską wietrznością sytuacja bilansowa może być trudna.
Dziennikarze dopowiadają, że dotychczas Polska korzystała w takich sytuacjach z importowanego prądu. Jednak obecnie z kryzysem energetycznym zmaga się cała Europa.
— Nie ma pewności, czy w związku z sytuacją na innych rynkach energii układ cen pozwoli na import — zapowiada Wapiński.
Jak referuje przedstawiciel PSE, elektrownie już dziś zgłaszają niskie zapasy węgla i decydują się redukować ilość produkowanej energii, by surowca zostało na zimę.
Do tego, zapotrzebowanie na prąd może jeszcze bardziej wzrosnąć, gdy nie ma węgla. Polacy mogą bowiem zacząć częściej używać oporowych grzejników elektrycznych. Innym wariantem jest duży przyrost liczby pomp ciepła – także wymagających energii.
BI przypomina, że istnieje szereg narzędzi pomagających w kryzysowych sytuacjach. Na czarną godzinę zostawia se m.in. uruchomienie elektrowni wodnych szczytowo-pompowych – pełnią one rolę magazynów energii.
Inny sposób to skorzystanie z rynku mocy i ogłoszenie okresu zagrożenia dostaw energii elektrycznej. Inne elektrownie z rynku mocy muszą wtedy dostarczyć brakującej mocy do systemu, a przedsiębiorcy biorący udział w programie – błyskawicznie zredukować zużycie. Jak na razie operator ani razu nie skorzystał z tej opcji.
Ostatnim krokiem jest zaś wprowadzenie stopni zasilania. Oznacza to, że operator sieci może ograniczać dostawy w sposób celowany. Np. zmniejszyć dostawy tylko dla przemysłu, ale też… wyłączyć prąd dla wszystkich odbiorców z danego terenu.
Polska na granicy blackoutu
Jak pisaliśmy w INNPolnad.pl, w trzecim tygodniu lipca polska sieć energetyczna znalazła się na granicy blackoutu.
Serwis Strefainwestorow.pl poinformował, że przez zaledwie parę dni w największych elektrowniach w Polsce m.in. Połaniec, Opole, Kozienice czy Turów mają miejsce nieplanowane wyłączenia bloków. To kluczowe jednostki wytwarzające prąd w kraju.
Giełdowa Platforma Informacyjna pokazywała wiele nieplanowanych wyłączeń tylko 21 lipca, kolejne miały miejsce 20 lipca. Dalsze dane Towarowej Giełdy Energii wskazywały też, że w tym samym dniu odbyło się 6,6 tys. planowanych i 13,1 tys. nieplanowanych wyłączeń.
Kolejne dni przyniosły przynieść następne nieplanowane wyłączenia.
Według danych operatora systemu, spółki PSE, 21 lipca ok. godziny 11 system energetyczny Polski balansował na krawędzi i utrzymywał się na powierzchni dzięki importowi energii elektrycznej.
— O przyczyny wyłączeń bloków proponujemy pytać ich właścicieli. Nie ma obecnie mowy o ograniczeniach dla odbiorców z powodów bilansowych — odpowiada na pytania Money.pl Maciej Wapiński z Polskich Sieci Energetycznych.
Jak piszą dziennikarze Strefy Inwestorów, Polska otarła się już o blackout 4 lipca, ale uratowała nas wtedy właśnie energia importowana zza granicy. W newralgicznym momencie spółka PSE nie dysponował nadwyżką mocy, co może być niebezpieczne.
Tym razem nieplanowane wyłączenia bloków mogą być poważniejsze, bo bloki węglowe elektrowni mają problemy z dostępnością węgla. Europa jest też w kryzysie energetycznym, co może sprawić, że nie będzie od kogo importować prądu.
Czytaj także: https://innpoland.pl/182419,dla-sieci-handlowych-braki-w-dostawach-energii-bylby-dramatem