Awantura o "tarczę antyinflacyjną" Biedronki. UOKiK uderza w sieć

Iga Kołacz
16 sierpnia 2022, 13:42 • 1 minuta czytania
Sieć sklepów Biedronka może zostać ukarana za akcję promocyjną „Tarcza Biedronki Antyinflacyjna”. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postawił sieci zarzuty wprowadzania konsumentów w błąd.
UOKiK postawił Biedronce trzy zarzuty fot: Arkadiusz Ziolek/ East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Biedronka może zapłacić 10 proc. rocznego obrotu kary

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zwraca uwagę, że hasła reklamowe promujące akcję "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna", która była prowadzona przez Biedronkę od 12 kwietnia do końca czerwca br., mogły wprowadzać w błąd klientów sklepu. 

26 kwietnia prezes UOKiK wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. W wyniku postępowania postawiono sieci trzy zarzuty praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Oznacza to, że firmie Jeronimo Martins Polska grożą kary finansowe w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu.

Niejasne zasady "Tarczy Biedronki Antyinflacyjnej"

W ramach akcji Biedronka zapewniała, że utrzyma stałą cenę regularną 150 najczęściej kupowanych produktów. Jednocześnie gwarantowała, że jeśli te same produkty zostaną przez klientów znalezione w innych sklepach, wówczas Biedronka zwróci różnicę w cenie. 

UOKiK zarzuca właścicielowi sieci Biedronka, że regulamin promocji nie był wystarczająco dostępny. Można go było przeczytać wyłącznie w internecie. W sklepach sieci nie był natomiast wywieszony regulaminu, lecz dopiero na życzenie klientów pracownicy sklepu mogli wydrukować regulamin. 

W regulaminie natomiast Biedronka precyzowała, że aby otrzymać różnicę w cenie, nie wystarczyło jedynie kupić produkt w Biedronce i znaleźć tańszy produkt w innym sklepie, ale należało również kupić go u konkurencji. W dodatku konkurencja została zawężona do najpopularniejszych sieci, które zostały wskazane w regulaminie. 

"By uzyskać zwrot różnicy w cenach, warunków regulaminowych było dużo więcej i były wymagające, a wręcz uciążliwe, co mogło uczynić skorzystanie z akcji promocyjnej nieopłacalnym" - zwraca uwagę UOKiK. 

To nie koniec utrudnień. Jak wskazuje urząd, zakupów trzeba było dokonać w tym samym tygodniu, a ponadto klienci musieli zrobić zdjęcia porównywanego produktu, wraz z etykietą ze składem), zachowując przy tym paragon czy fakturę. „Następnie konsumenci mieli w ciągu 7 dni od zakupów przesłać elektronicznie zgłoszenie. Gdy zostało ono przyjęte dostawali numer zgłoszenia i zobowiązani byli do wysyłki pocztą tradycyjną (opłacając koszty listu), również w terminie 7 dni, oryginałów dowodów zakupu i zdjęć” - wylicza UOKIK.

Co więcej, klienci Biedronki — zgodnie z hasłami reklamowymi — mogli spodziewać się, że dostaną zwrot pieniędzy, z możliwością dowolnego wykorzystania. Tymczasem okazało się, że mogli dostać wyłącznie e-kod o wartości zgłaszanej różnicy w cenie. A wykorzystać go mogą jedynie w sklepach Biedronki i to wyłącznie w ciągu 7 dni od jego otrzymania. 

W związku z powyższym prezes UOKiK uznał, że hasła reklamujące akcję mogły wprowadzać konsumentów w błąd. „Nie ulega wątpliwości, że informacje dotyczące zasad skorzystania z promocji powinny być łatwo dostępne, a hasła reklamowe, ich treść i sposób prezentowania, nie mogą wprowadzać konsumentów w błąd” - tłumaczy Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

I dodaje: „Przedsiębiorcy muszą pamiętać o tym, że konsumenci mają prawo do rzetelnej, jasnej i pełnej informacji, zaś próba wyróżnienia się na rynku spośród innych przedsiębiorców nie może być prowadzona w oparciu o chwytliwe, lecz fałszywe hasła reklamowe” – informuje prezes UOKIK. 

Czytaj także: https://innpoland.pl/178378,biedronka-zamraza-ceny