Awantura o "tarczę antyinflacyjną" Biedronki. UOKiK uderza w sieć
- Akcja "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna" mogła wprowadzać konsumentów w błąd — twierdzi UOKiK
- UOKiK postawił Jeronimo Martins Polska trzy zarzuty praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów
- Regulamin promocji miał być trudno dostępny
Biedronka może zapłacić 10 proc. rocznego obrotu kary
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zwraca uwagę, że hasła reklamowe promujące akcję "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna", która była prowadzona przez Biedronkę od 12 kwietnia do końca czerwca br., mogły wprowadzać w błąd klientów sklepu.
26 kwietnia prezes UOKiK wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. W wyniku postępowania postawiono sieci trzy zarzuty praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Oznacza to, że firmie Jeronimo Martins Polska grożą kary finansowe w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu.
Niejasne zasady "Tarczy Biedronki Antyinflacyjnej"
W ramach akcji Biedronka zapewniała, że utrzyma stałą cenę regularną 150 najczęściej kupowanych produktów. Jednocześnie gwarantowała, że jeśli te same produkty zostaną przez klientów znalezione w innych sklepach, wówczas Biedronka zwróci różnicę w cenie.
UOKiK zarzuca właścicielowi sieci Biedronka, że regulamin promocji nie był wystarczająco dostępny. Można go było przeczytać wyłącznie w internecie. W sklepach sieci nie był natomiast wywieszony regulaminu, lecz dopiero na życzenie klientów pracownicy sklepu mogli wydrukować regulamin.
W regulaminie natomiast Biedronka precyzowała, że aby otrzymać różnicę w cenie, nie wystarczyło jedynie kupić produkt w Biedronce i znaleźć tańszy produkt w innym sklepie, ale należało również kupić go u konkurencji. W dodatku konkurencja została zawężona do najpopularniejszych sieci, które zostały wskazane w regulaminie.
"By uzyskać zwrot różnicy w cenach, warunków regulaminowych było dużo więcej i były wymagające, a wręcz uciążliwe, co mogło uczynić skorzystanie z akcji promocyjnej nieopłacalnym" - zwraca uwagę UOKiK.
To nie koniec utrudnień. Jak wskazuje urząd, zakupów trzeba było dokonać w tym samym tygodniu, a ponadto klienci musieli zrobić zdjęcia porównywanego produktu, wraz z etykietą ze składem), zachowując przy tym paragon czy fakturę. „Następnie konsumenci mieli w ciągu 7 dni od zakupów przesłać elektronicznie zgłoszenie. Gdy zostało ono przyjęte dostawali numer zgłoszenia i zobowiązani byli do wysyłki pocztą tradycyjną (opłacając koszty listu), również w terminie 7 dni, oryginałów dowodów zakupu i zdjęć” - wylicza UOKIK.
Co więcej, klienci Biedronki — zgodnie z hasłami reklamowymi — mogli spodziewać się, że dostaną zwrot pieniędzy, z możliwością dowolnego wykorzystania. Tymczasem okazało się, że mogli dostać wyłącznie e-kod o wartości zgłaszanej różnicy w cenie. A wykorzystać go mogą jedynie w sklepach Biedronki i to wyłącznie w ciągu 7 dni od jego otrzymania.
W związku z powyższym prezes UOKiK uznał, że hasła reklamujące akcję mogły wprowadzać konsumentów w błąd. „Nie ulega wątpliwości, że informacje dotyczące zasad skorzystania z promocji powinny być łatwo dostępne, a hasła reklamowe, ich treść i sposób prezentowania, nie mogą wprowadzać konsumentów w błąd” - tłumaczy Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
I dodaje: „Przedsiębiorcy muszą pamiętać o tym, że konsumenci mają prawo do rzetelnej, jasnej i pełnej informacji, zaś próba wyróżnienia się na rynku spośród innych przedsiębiorców nie może być prowadzona w oparciu o chwytliwe, lecz fałszywe hasła reklamowe” – informuje prezes UOKIK.
Czytaj także: https://innpoland.pl/178378,biedronka-zamraza-ceny