Rząd szykuje się na niewypłacalność Polski. Premier będzie mógł dowolnie wydawać pieniądze

Konrad Bagiński
09 października 2022, 15:06 • 1 minuta czytania
W "skrajnych przypadkach" Polska może zostać uznana za niewypłacalną – czytamy w uzasadnieniu do ustawy dającej premierowi możliwość niemal dowolnego żonglowania rezerwami państwa. Sam będzie decydował, z których funduszów płacić długi, które zaciągnął w naszym imieniu.
Morawiecki jednoosobowo będzie mógł przesuwać pieniądze z funduszy na spłatę długów Polski Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rząd szykuje się na możliwość uznania Polski za niewypłacalną. Zmiany w prawie mają nas na to przygotować. A przede wszystkim premiera, który zgodnie z zapisami w projekcie ustawy okołobudżetowej będzie mógł jednoosobowo decydować o przesuwaniu pieniędzy z różnych funduszy na spłatę zadłużenia kraju. A to szykuje się rekordowe.

Rząd musi pożyczyć 260 mld zł na... spłatę długu. W cztery lata na obsługę zadłużenia Polski – lekko licząc – pójdzie 280 mld zł. Mowa tu wyłącznie o samych kosztach naszego długu. Fatalna kondycja złotego nie pomaga.

Jak czytamy w serwisie RadioZet.pl, w świetle obecnie obowiązującego prawa przesunięcie dodatkowych środków na obsługę zadłużenia wymagałoby procedowania przez Sejm zmiany w ustawie budżetowej. Proces legislacyjny może trwać nawet kilka miesięcy – o wiele za długo w przypadku nagłego wzrostu kosztów długu.

Ministerstwo Finansów szykuje więc nową ustawę, która ma dać premierowi przywilej jednoosobowego zdecydowania o przekazaniu rezerw celowych na spłatę długu. To rozwiązanie będzie mogło być zastosowane w razie problemów z regulowaniem zobowiązań przez państwo.

Te zaś mogą pojawić się z wielu przyczyn — czytamy w uzasadnieniu ustawy. Jedną z nich jest niewypłacalność Polski.

"Hipotetyczna sytuacja braku terminowej realizacji obsługi długu Skarbu Państwa, nawet wynikająca z opóźnień natury proceduralnej, może wiązać się z postawieniem w stan wymagalności wszystkich transakcji finansowych, których stroną na rynku finansowym jest Skarb Państwa. Zatem w skrajnych przypadkach, mogłoby to prowadzić do oceny Skarbu Państwa jako niewypłacalnego przez szereg instytucji finansowych" – czytamy w dokumencie.

Długi Polski rosną jak na drożdżach

Jak czytamy w "Business Insiderze", tylko w najbliższych 4 latach rząd wyda na koszty obsługi długu aż 279 mld zł. To ogrom pieniędzy, bo podobną sumę resort finansów wydał na obsłużenie obligacji skarbowych przez ostatnich 9 lat.

Na finanse publiczne Polski musimy patrzeć niezbyt optymistycznie, bo rząd szacuje, że w 2023 roku będzie musiał pożyczyć ponad 260 mld zł na potrzeby zapisane w projekcie ustawy budżetowej.

To potrzeby pożyczkowe brutto, czyli na bieżące finansowanie deficytu (ok. 110 mld zł) i środki niezbędne na wykupienie i obsługę obligacji skarbowych.

Do tego trzeba doliczyć kilkadziesiąt miliardów złotych na walkę z kryzysem energetycznym. Tyle pochłoną ustawy osłonowe przed tym kryzysem.

Kolejne dziesiątki miliardów złotych pożyczał będzie Bank Gospodarstwa Krajowego. To ten, który realizuje rządowe fundusze, niewliczane do budżetu państwa, czyli poza kontrolą parlamentu.

„Koszty obsługi długu Skarbu Państwa są uzależnione od wielu czynników, w tym głównie związanych z sytuacją rynkową (poziom stóp procentowych i kursu walutowego), sytuacją budżetową (poziom potrzeb pożyczkowych budżetu państwa i ich rozkład w czasie) i w efekcie od realizowanego procesu finansowania potrzeb pożyczkowych budżetu państwa i zarządzania długiem Skarbu Państwa w ramach przyjętej strategii (struktura sprzedaży długu, operacje zarządzania długiem, w tym odkupy długu)” – pisze Ministerstwo Finansów.

Czytaj także: https://innpoland.pl/185170,koszty-dlugu-rosna-ministerstwo-finansow-musi-pozyczyc-260-mld-zl