Morawiecki chciałby być jak Gierek. Ale trochę słabo mu idzie [OKIEM BAGIŃSKIEGO]
Za Gierka może i było siermiężnie, ale przynajmniej Polska się rozwijała – u wielu Polaków do dziś panuje takie przekonanie. Kompletnie odcinając się od ówczesnej sytuacji politycznej, spróbujmy spojrzeć na sprawy gospodarcze. No dobra, kompletnie odciąć się nie da, bo nie na darmo PiS jest nazywany "grupą rekonstrukcyjną PRL". W wielu dziedzinach życia partia narzuca nam lub próbuje narzucić typowo PRL-owskie standardy.
Morawiecki z Kaczyńskim budują PRL-bis
Dziś nikogo nie dziwi, że na policję mawia się "milicja". Że publiczne media chwalą... nie, wynoszą pod niebiosa rząd, szczują na opozycję i Niemców. Że służby robią, co chcą, że prezes partii co rusz piętnuje współczesnych kułaków, czyli odrobinę lepiej zarabiających i zaradnych.
Że wszystko dyktuje partia, a parlament został sprowadzony do roli maszynki do głosowania. Że prawo w zasadzie nic nie znaczy, bo usłużni prokuratorzy pomogą każdemu zaufanemu prezesa i partii przewodniej. A resztę przyklepie trybunał Julii Przyłębskiej, dla niepoznaki zwany "Konstytucyjnym".
Budowana od 30 lat samorządność stała się dla władzy centralnej zagrożeniem. Rząd próbuje ją więc z jednej strony głodzić, z drugiej nagradzać za poparcie. Samorządy mają coraz mniej do gadania, a o remontach gminnych dróg decydują władze państwowe.
Morawiecki jak Gierek – jest wszędzie
Jakiś czas temu rozmawiałem z jednym z menedżerów państwowej spółki. Narzekał, że żyjemy w państwie, gdzie do pożaru klatki schodowej musi jechać premier. Cokolwiek się dzieje, premier musi tam być. Wybuch gazu, podtopienie, jakiś większy wypadek – wszystko to wymaga obecności premiera, który osobiście musi kierować akcją ratunkową, doglądać, zapewniać o wsparciu. Otwarcie mostu, kawałka drogi – tam też musi być premier, wstęgę przeciąć, pochwalić się, pokazać, ponarzekać na tych, którzy mu piach w tryby sypią.
Pamiętacie? Gierek tak robił. Pojawiał się, gdzie tylko mógł, ściskał ręce, przemawiał, snuł wizje. Wszędzie było go pełno. Co jeszcze premier ma wspólnego z Gierkiem? Dużo obiecuje i dużo wydaje. Ale sensu w tym brak.
Zadłużenie - Morawiecki goni Gierka
– Gierek pożyczył tylko 20 mld dolarów i w okresie 10 lat jego rządów powstało tyle, że brakło by czasu dziś wszystkie inwestycje wymienić. Polacy zrobili skok cywilizacyjny. Morawiecki 20 mld dolarów pożycza w kwartał. Co z tego mamy oprócz przekopu dla kajaków i dwóch zburzonych wież w Ostrołęce, nie wiadomo? – pyta senator Wadim Tyszkiewicz.
Tyszkiewicz jest dla ekipy Kaczyńskiego i Morawieckiego dość brutalny. Ale ma rację. Ekipa Gierka doszła do władzy w roku 1970, wtedy zadłużenie zagraniczne Polski sięgało zaledwie... 1 miliarda dolarów. Dziesięć lat później przekraczało 24 miliardy dolarów. Fakt, to względnie niewiele, ale trzeba pamiętać, że PRL chciała zagraniczne długi spłacać eksportem.
I tu pojawiły się problemy, bo węgiel w latach 70. staniał, a nasza gospodarka nie była konkurencyjna. Więc eksport nie przynosił nam wiele pieniędzy. Na dodatek musieliśmy importować coraz więcej żywności. Kredyty stawały się coraz droższe. Długi z epoki Gierka skończyliśmy spłacać dopiero w 2012 roku.
Co na to Morawiecki? Mógłby powiedzieć do Gierka "Potrzymaj mi piwo!". Tylko w najbliższych 4 latach rząd wyda na koszty obsługi długu aż 279 mld zł. To ogrom pieniędzy, bo podobną sumę resort finansów wydał na obsłużenie obligacji skarbowych przez ostatnich 9 lat. Za obsługę zadłużenia Polski w 2024 roku będziemy musieli zapłacić aż 105 mld zł – przewiduje Komisja Europejska.
W Polsce mamy dwa rodzaje liczenia długu – PDP (państwowy dług publiczny) i EDP (dług sektora instytucji rządowych i samorządowych). Ten drugi obejmuje również próby wypychania wydatków poza budżet. Pierwszy na koniec roku może sięgnąć 1223 miliardów złotych (1,22 biliona) i co roku rosnąć o ok. 100 miliardów.
Kiedy w 2007 roku do władzy doszła koalicja PO i PSL, PDP wynosił 597,8 mld zł. Gdy oddawała władzę w 2015 roku, licznik wskazywał 877,3 mld zł. Drugi dług – zwany EDP – na koniec roku wartości 1 560,2 mld zł (1,56 biliona) i co roku będzie rósł o sto kilkadziesiąt – dwieście miliardów. W 2015 roku, gdy PiS i jego koalicjanci przejęli władzę, EDP wynosił 923,4 mld zł. Największy skok zaliczyliśmy w 2020 roku, gdy podskoczył o ponad 300 miliardów.
Mieszkaniówka – Gierka chyba już nikt nie dogoni
A na pewno nie Morawiecki. W 1978 roku lokatorom przekazano 284 tysiące mieszkań. Do tego wyniku najbliżej było w roku 2020, kiedy na rynek trafiło 222 tysiące mieszkań. Ale budował je sektor prywatny, nie państwowy. Jeśli podsumujemy epokę Gierka, wyjdzie nam, że w latach 1971-1980 zbudowano 2,6 miliona nowych mieszkań, co dało miejsce do zamieszkania 10 mln osób.
Teraz wszystkie – nie chce mi się ich nawet liczyć – programy mieszkaniowe rządu okazały się kompletną klapą. Dość powiedzieć, że Morawiecki w 2018 roku obiecywał, że w 2019 roku w budowie będzie 100 tysięcy mieszkań. Według ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli w ramach rządowego programu do użytku oddano nieco ponad 15 tys. mieszkań, a 20,5 tys. znajdowało się w budowie (stan na koniec października 2021 r.).
PiS obiecywał też tysiące drewnianych domów i inne cuda na kiju. Domów drewnianych miało powstać 5 tys., zbudowano 31, z czego 11 jest zamieszkanych. Tak wygląda statystyka projektu, który PiS szumnie zapowiadało i uruchomiło w 2018 roku.
Morawiecki przegrywa nawet na samochody
Pamiętacie, jak obiecał milion aut elektrycznych? Już nieważne czy polskich, czy w ogóle na naszych drogach. Plan jest w powijakach. Jak to zrobił Gierek? Przejął pałeczkę po Gomułce w roku 1970, rok później mieliśmy podpisaną umowę licencyjną z Fiatem, kolejne 2 lata później z taśmy polskiej fabryki zjechał pierwszy maluch. Co prawda był robiony tylko z włoskich części, ale i to się szybko zmieniało.
Pieniądze pompowane przez ekipę Morawieckiego w produkcję Izery na razie nie przyniosły wymiernych rezultatów. Te mają się pojawić za kilka lat.
Co zostało po Gierku, co zostanie po Morawieckim?
W latach 70. wybudowano 557 nowych przedsiębiorstw, w tym 71 fabryk domów, 10 fabryk mebli, 16 fabryk odzieżowych, 18 zakładów mięsnych, 14 chłodni, 7 fabryk samochodów i ich części, 10 zakładów elektronicznych, 5 cementowni, 5 kopalni węgla kamiennego, 7 elektrowni, 9 elektrociepłowni, 9 zakładów hutnictwa żelaza i metali nieżelaznych. Zelektryfikowano ok. 2 tys. km linii kolejowych; twardą nawierzchnię uzyskało ponad 10 tys. km dróg.
Bilans rządów PiS prezentuje się zdecydowanie mniej okazale. Oczywiście bezpośrednie porównania nie mają sensu, bo w Polsce inwestuje głównie kapitał prywatny. Ale inwestycje rządowe i państwowych spółek są mizerne. Zresztą już o nich pisaliśmy, podobnie jak o nieudanych inwestycjach obecnej ekipy rządzącej, które kosztowały nas do tej pory ponad 6 miliardów złotych. Wiele więc po Morawieckim, prócz długów, nie pozostanie.
Czytaj także: https://innpoland.pl/182500,kaczynski-chce-zrobic-z-polski-turcje-wyjasniamy-dlaczego