"Żappsy za darmo". Po ataku na Żabkę można było zrobić zakupy bez wydania grosza
- W weekend oszuści zaatakowali sieć Żabka
- Za pomocą wykradzionych danych i odpowiednich skryptów nabijali konta z punktami lojalnościowymi Żabki
- Te punkty to żappsy, można je szybko i łatwo wymienić na produkty z Żabki
- Sieć liczy straty po tym nieuprawnionym dobijaniu żappsów
Przez weekend można było robić darmowe zakupy w Żabce – czytamy w serwisie ZaufanaTrzeciaStrona.pl. Oczywiście robili to tylko niektórzy a i sam sposób nie był legalny. ZTS pisze, że w sobotę na jednym z serwisów społecznościowych pojawiły się zrzuty ekranów użytkowników aplikacji Żappka.
Aplikacja ta została wypuszczona przez sieć Żabka i umożliwia m.in. zbieranie punktów lojalnościowych. Nazwano je "żappsami". Im więcej robimy zakupów, tym więcej żappsów zbieramy. Można je potem wymienić na różne towary z asortymentu Żabki - napoje czy przekąski.
Oszuści w jakiś sposób dostali się do serwera Żabki. Wysyłając do niego odpowiedni kod, można było powiększyć saldo żappsów. I to znacznie. W sieci pojawiły się zrzuty ekranów smartfonów, pokazujące salda z ponad 100 tysiącami żappsów.
Dla przykładu: hot doga i kawę można kupić za mniej więcej 2000 żappsów, czteropak piwa za prawie 3200 żappsów. Większość użytkowników zbiera rocznie co najwyżej kilka, kilkanaście tysięcy żappsów. Trzeba je wykorzystać w ciągu 12 miesięcy.
Nabijanie kont żappsami trwało – jak pisze ZaufanaTrzeciaStrona.pl – prawdopodobnie cały weekend. Serwis dodaje, że osoby "nabijające" sobie punkty prawdopodobnie korzystały z wykradzionych danych dostępowych. Doszło nawet do tego, że oferty sprzedaży żappsów pojawiły się w serwisach sprzedażowych, np. na Allegro Lokalnie.
Jak pisze ZTS, Żabka zaczęła dość szybko blokować konta oszustów, ale nadal można było je "nabijać" punktami. W niedzielę sieć poinformowała, że wyjaśnia sprawę.
Polacy kradną coraz więcej
Plagą w ostatnim czasie stały się u nas kradzieże ze sklepów. Złodzieje często tłumaczą się biedą. Wzrost liczby kradzieży potwierdził w rozmowie z "Rz" insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Jak zauważył, w sklepach bez płacenia zabierane są głównie alkohole i drogie kosmetyki. "To pokazuje, że nie można takich zachowań usprawiedliwiać niskimi dochodami czy biedą" – ocenił.
Oficjalne dane Komendy Głównej Policji wskazują, że od stycznia do października 2022 roku dokonano blisko 30 proc. więcej kradzieży w sklepach niż rok wcześniej. Od 2020 roku wzrost ten jest jeszcze bardziej drastyczny, bo wynosi aż 58,8 proc.
Z jednej strony w zeszłym roku kradzieży było więcej, jednak ich sprawcy rzadziej trafiali do aresztu. Za to byli częściej łapani na gorącym uczynku. Wzrosła też liczba nieletnich złapanych na kradzieży.
Z wykrywalnością sprawców jest bardzo różnie. Średnio to 42,4 proc., ale mowa o kradzieżach zgłoszonych policji. Są województwa, gdzie policja znajduje sprawców prawie 60 proc. z nich – tak dzieje się w lubelskim i warmińsko-mazurskim. Ale w Warszawie stróże prawa znajdują zaledwie co czwartego złodzieja.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189734,polacy-kradna-na-potege-bieda-tego-nie-tlumaczy-mowi-policja