Kaczyński mówi ciągle o błędach i grzechach PO. Prześwietlono więc, jak wypadają afery PiS
Tak przynajmniej wyszło z analizy Mateusza Madejskiego w BusinessInsiderze. Oczywiście nie wiadomo tak do końca, o czy mówił Jarosław Kaczyński. Wspomniane tezy wygłosił podczas zjazdu klubów "Gazety Polskiej" w Spale, czyli na imprezie swoich zwolenników. Ale porównanie afer za obu rządów nie wypada dla PiS pomyślnie.
Afera z Ostrołęką: 1,4 mld zł strat
Ostrołęcki blok C miał być "ostatnim wielkim blokiem węglowym w Europie". Inwestycja została wstrzymana za rządu PO-PSL jako ekonomicznie nieopłacalna. Zakończenie budowy planowano na 2023 rok, a oddanie do użytku na 2024 rok.
Coś poszło nie tak, bo budowę w końcu wstrzymano, dwa gotowe pylony (zwane wieżami Kaczyńskiego) trzeba było rozebrać. Z raportu NIK wynika, że inwestycja okazała się symbolem patologicznych zjawisk związanych zarówno z samym procesem inwestycyjnym, jak również w obszarze usług wspierających proces. Co więcej – jak pisze Onet – członkowie rządu wpływali na działanie organów spółek prawa handlowego.
Skarb Państwa stracił na inwestycji przynajmniej 1,4 mld zł. Z dokumentów NIK wynikało, że to wszystko mógł być efekt nie tylko "niegospodarności i niekompetencji", ale wręcz świadomego sabotowania. Nikt nie poniósł odpowiedzialności.
Afera medialna: miliardy dla "partyjnych"
Tylko w obecnym budżecie na media publiczne przeznaczono 2,7 miliarda złotych. Co za to dostajemy? "Pałkarską propagandę" – sąd uznał, że to określenie pasuje do obecnej sytuacji.
Pieniądze z państwowych spółek płyną też szerokim strumieniem do niszowych, ale przyklaskujących partii rządzącej mediów. Jak choćby Gazety Polskiej, na spotkaniu której Kaczyński opowiada o "okiełznaniu" wielkiego złodziejstwa.
Orlen i Obajtek nie próżnują
"Trudno mówić o jednej aferze wokół Orlenu. Było ich w ostatnich latach bowiem mnóstwo, żadna nie została wyjaśniona, a niewykluczone, że będą pojawiać się niebawem kolejne" – pisze Mateusz Madejski. Wymienia choćby sprawę z apartamentem Obajtka, wyjątkowo kontrowersyjną fuzję Orlenu z Lotosem, czy tzw. "cud nad pompą".
Ciągle aktualne są pytania o przeszłość Daniela Obajtka, o to co robił jako lokalny biznesmen i wójt Pcimia.
Rządy PiS widziały podobną aferę do tych z czasów PO. Przez Amber Gold, na którą władze Platformy nie zareagowały dość szybko, ludzie stracili ok. 850 mln zł. W przypadku firmy windykacyjnej GetBack straty ludzi za czasów PiS sięgnęły ok. 2,6 mld zł.
Ciągle aktualne są pytania o to, co się stało z milionami na 1,2 tys. respiratorów od firmy E&K z Lublina. Ta afera oznaczała koniec politycznej kariery ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Ale Janusz Cieszyński, jego ówczesny zastępca, wrócił do rządu po krótkiej banicji.
Co się działo za PO?
"Afer PiS było tak dużo, że słowa Jarosława Kaczyńskiego o końcu "wielkiego złodziejstwa" po prostu się nie bronią. A jak było z aferami PO? W końcu obecne władze tak często o nich mówią?" – pyta Mateusz Madejski.
Wymienia sprawę luki VAT, która za czasów PiS faktycznie mocno się zmniejszyła. Za PO państwo traciło o wiele więcej pieniędzy, tak przynajmniej wynika ze statystyk. Ale winnych jakoś śledczy nie znaleźli. W sumie za czasów PiS też działają karuzele VAT.
Była za to poważna afera hazardowa. Jak pisała w 2009 r. "Rzeczpospolita", biznesmeni z branży hazardowej naciskali na polityków PO, by ci wprowadzili korzystne dla niej przepisy.
Powstała komisja śledcza, przed którą stanął premier. Na boczny tor trafił Grzegorz Schetyna, karierę zakończył Zbigniew Chlebowski. Branża hazardowa dostała zaś niekorzystne dla siebie przepisy.
Była też oczywiście afera Amber Gold, nie do końca wyjaśniona. Ale przez ostatnie 8 lat nie zrobiła z nią nic nawet prokuratura Ziobry. Nie wyjaśniono też afery stoczniowej i tajemniczego "inwestora z Kataru". Uważany kiedyś za modelową aferę niewpisany do oświadczenia majątkowego zegarek Sławomira Nowaka okazał się po latach jedynie drobnostką.
"O ile za PO były próby rozliczenia się ze skandalami, rządzący z PiS ewidentnie próbują je uciszyć. A Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin (który wydał 70 mln zł na nieistniejące wybory), Daniel Obajtek czy Janusz Cieszyński robią wciąż kariery, jakby żadnych wątpliwości nie było. Zwykle unikają trudnych pytań" – podsumowuje Madejski.