Już wiadomo, na ilu pasażerów liczy CPK. Każdy Polak musiałby latać 2 razy w roku

Konrad Bagiński
04 lipca 2023, 14:42 • 1 minuta czytania
Spółka Centralny Port Komunikacyjny opublikowała szczegóły Master Planu. A to oznacza, że CPK przechodzi z fazy planowania do projektowania. Ten dokument opisuje długoterminową koncepcję rozwoju lotniska. W 2035 roku chce mieć 40 mln pasażerów, w 2060 - 65 milionów.
Tak w praktyce wygląda budowa CPK. Na zdjęciu teren po rozebranym gospodarstwie na działce wykupionej przez spółkę Centralny Port Komunikacyjny. Piotr Molecki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W czerwcu tego roku spółka CPK zatwierdziła Plan Generalny. Jest on potrzebny CPK do uzyskania zgód administracyjnych na budowę lotniska. To część Master Planu, jego uzupełnienie. Szczegóły tego dokumentu zostały przez spółkę opublikowane, dzięki czemu możemy poznać plany CPK.


Dokument pokazuje planowane etapy rozwoju lotniska CPK. Jego uruchomienie planowane jest na rok 2028. Jeszcze niedawno była mowa o 2027 roku. W dokumencie zapisano 4 fazy rozwoju lotniska, aż do roku 2060 r. Dalej nie sięgają prognozy ruchu lotniczego dla rynku polskiego stworzonej przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA).

IATA zakłada poziom 40 mln pasażerów w roku 2035 r. i prawie 65 mln pasażerów rocznie w roku 2060. Dla porównania: w 2022 roku we wszystkich polskich portach lotniczych obsłużono prawie 41 mln pasażerów – ponad dwa razy więcej niż w roku 2021 r. i o 16 proc. mniej niż w 2019 roku.

CPK ma stać się lotniskiem przesiadkowym. Na początku ruch transferowy ma stanowić ok. 40 proc. i finalnie wzrosnąć do 45-50 proc. Dziś na Okęciu przesiada się 26 proc. ludzi. Przed pandemią ten odsetek wynosił 33 proc. Zmalał, bo nie latamy do Rosji, na Białoruś a także nad Syberią.

Co wiemy o CPK?

W jego skład ma wchodzić dworzec kolejowy (zintegrowany z lotniskiem), Airport City, strefa cargo, baza utrzymania samolotów, infrastruktura wojskowa. Lotnisko ma też obsługiwać ruch prywatny. "Miasteczko" Airport City to miejsce na hotele, biura, sale konferencyjne.

Na początku lotnisko ma mieć dwa pasy startowe o długości 3,8 kilometra każdy. W razie potrzeby da się też zbudować trzeci pas, miejsca wystarczy.

Dworzec kolejowy ma się znajdować pod jednym z terminali. Tory mają prowadzić m.in. w stronę Warszawy, Łodzi i Wrocławia, Poznania, Krakowa i Katowic, Trójmiasta i Rzeszowa. Znajdzie się też miejsce na kolejowe terminale cargo. Prognozy IATA mówią o tym, że w 2035 r. przewozy cargo i poczty lotniczej mają osiągnąć 1 mln ton, czyli 10 razy więcej, niż przed pandemią.

Lotnisko ma być też połączone drogami z rozbudowaną Autostradą A2, drogą krajową nr 50 (DK50) oraz planowaną Obwodnicą Aglomeracji Warszawskiej (OAW).

Kontrowersje zostają

– Cały projekt jest robiony przez dyletantów. Widzimy pewne odbicie w lotnictwie w określonych segmentach: krajowym i wewnątrzkontynentalnym. A zatem, jeśli loty międzykontynentalne nie odbiją, to po co nam huby? – mówi w rozmowie z Adamem Sieńko z Bizblog.pl dr hab. Adriana Łukaszewicz z Katedry Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego.

Ekspertka dość brutalnie rozprawia się z pomysłem budowy w Polsce megalotniska. Zwraca uwagę, że podobnej wielkości co planowane CPK wielkie porty lotnicze z Bliskiego Wschodu mają wyniki o wiele niższe, niż potencjał. – A one mają przecież fantastyczną renomę, rozbudowaną siatkę połączeń i atrakcyjną ofertę dla linii. Mimo to pasażerowie korzystają z nich znacznie rzadziej – mówi Łukaszewicz.

Ekonomistka przypomina, że opowiadanie przez władze 100 mln pasażerów rocznie można włożyć między bajki. Taki wynik mają... 3 lotniska na świecie.

– Już to pokazało, jak bardzo ten projekt jest oderwany od rzeczywistości. Nie mamy perspektyw, by zdobyć nawet 40 mln. By ich pozyskać, trzeba byłoby ogołocić wszystkie porty krajowe, co oznacza kanalizację krajowego rynku, a także sięgniecie po klientów z Niemiec. Tylko czy nasi sąsiedzi oddadzą ich bez walki? – pyta dr Łukaszewicz.