Znalazła polskie produkty w popularnej sieci handlowej. Ceny ją zszokowały

Maria Glinka
11 lipca 2023, 07:53 • 1 minuta czytania
Droga żywność to nie tylko polska codzienność. Klientka nie mogła uwierzyć, gdy zobaczyła ceny polskich produktów w jednym ze sklepów w Wielkiej Brytanii. Niektóre towary są nawet dwa razy droższe niż w Polsce.
Klientka ujawniła ceny polskich produktów w Wielkiej Brytanii (zdj. ilustracyjne). Fot. Marek Bazak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Oto ceny polskich produktów w Wielkiej Brytanii

W Wielkiej Brytanii mieszka ponad milion Polaków, więc nietrudno znaleźć tam produkty znad Wisły. Można je kupić nie tylko w polskich sklepach, lecz także w ASDA, czyli jednej z największych brytyjskich sieci handlowych.


Właśnie do tego sklepu wybrała się jedna z Polek. Odwiedziła również magazyn "Bedronska", w którym znalazła mnóstwo artykułów z Polski, Czech i Słowacji.

O wnioskach płynących z zakupów poinformowała dziennik "Fakt". Jej uwagę przykuły przede wszystkim ceny. "To jest dopiero drożyzna" – oceniła. Ceny niektórych produktów są nawet dwukrotnie wyższe niż w Polsce.

Drogie soki i przekąski

Jak wylicza dziennik, sok owocowy Kubuś (850 ml) w supermarkecie ASDA kosztuje 1,85 funta, czyli około 9,60 zł. W Polsce można go kupić za 4,60 zł.

Jeszcze droższy jest popularny sok Tymbark, sprzedawany nad Wisłą za 6–7 zł. W Wielkiej Brytanii jego cena to 2,65 funta, czyli około 14 zł.

Klienta znalazła na półkach sklepów również chipsy Cranchips (180 g) za 1,85 funta, czyli 9,60 zł. W Polsce takie opakowanie kosztuje niecałe 7 zł. Z kolei za paluszki Lajkonik (70 g) trzeba zapłacić 95 pensów, czyli 5 zł. W naszym kraju są o połowę tańsze.

Drogi jest także majonez. Za mały słoiczek sosu Winiary sklep ASDA życzy sobie 2,10 funta, czyli około 11 zł. W Polsce można go kupić za 6 zł.

Niewielkie różnice w cenach niektórych produktów

Jednak ze zdjęć, którymi czytelniczka podzieliła się z "Faktem", wynika, że nie wszystkie polskie produkty są sprzedawane po wyraźnie wyższych cenach niż w Polsce. Dla przykładu baton Grześki kosztuje 35 pensów, czyli około 1,90 zł. W naszym kraju można go kupić za niecałe 1,50 zł.

Niezbyt wygórowane są także ceny polskich kiszonek, do jedzenia których namawiał sam prezes NBP Adam Glapiński. Słoik kwaszonych ogórków (850 g) kosztuje w Wielkiej Brytanii 1,75 funtów, czyli 9 zł. Nad Wisłą trzeba za niego zapłacić 7–8 zł.

Jest także jeden wyjątek. Słoik kiszonej kapusty (850 g) jest sprzedawany na Wyspach Brytyjskich za 1,15 funta, czyli około 6 zł. W Polsce można znaleźć kapustę w takiej cenie, ale "Fakt" zauważa, że są także warianty droższe (10–12 zł).

Co dalej z inflacją w Polsce? Nowe prognozy NBP

Jednak sytuacja cenowa w naszym nie jest aż tak kolorowa, jak mogłoby się wydawać. Z najnowszego szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że inflacja w czerwcu wyniosła 11,5 proc. rdr.

Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły w porównaniu do czerwca 2022 r. o 17,8 proc. (wskaźnik cen 117,8), a w stosunku do maja 2023 r. obniżyły się o 0,3 proc. (wskaźnik cen 99,7).

Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, nowe prognozy dotyczące dalszego wzrostu cen opublikował Narodowy Bank Polski (NBP). W 2023 r. inflacja ma wynieść 11,9 proc., a w 2024 r. – 5,2 proc. To oznacza, że do gigantycznego wzrostu cen z 2022 r., dojdą kolejne spore podwyżki w 2023 r. i 2024 r.

Oddech złapać mamy dopiero pod koniec 2025, ale to też nie jest pewne. "Inflacja CPI powróci do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego NBP – określonego jako 2,5 proc. +/- 1 pkt proc. – dopiero pod koniec horyzontu projekcji" – czytamy w raporcie. Oznacza to, że inflacja odpuści dopiero w IV kwartale 2025 r.