PiS chce chronić rolników, więc wprowadza nowy parapodatek, który zapłacą. Czego nie rozumiesz?
"PiS jak ognia boi się przypięcia łatki ugrupowania, które podnosi podatki. Ochoczo wskazuje obniżkę dolnej stawki PIT oraz mocną podwyżkę kwoty wolnej i progu, stosowanych do wyliczania tego podatku. Problem w tym, że te ruchy nie równoważą innych działań i rozwiązań, które pustoszą budżety domowe" – pisze Piotr Skwirowski w "Rzeczpospolitej".
I podaje przykład nowego działania PiS. Chodzi o nowo utworzony Fundusz Ochrony Rolnictwa. Na papierze wszystko wygląda nieźle. Fundusz ma wspierać rolników, którym nie zapłacili przetwórcy, bo sami zbankrutowali.
Daninę mają odprowadzać firmy, które skupują, przetwarzają lub przechowują produkty rolne. W sumie obejmie 3,5 tys. podmiotów. Każdy z nich płacić 0,25 proc. ceny netto towarów rolnych. Dzięki temu do Funduszu Ochrony Rolnictwa ma trafiać około 170 mln zł każdego roku.
Pieniędzmi ma zarządzać Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. W tym roku Fundusz Ochrony Rolnictwa ma zostać dofinansowany kwotą 100 mln zł z budżetu państwa.
Ale sprawa z Funduszem nie jest taka prosta
Rząd przekonuje, że nowa należność nałożona na firmy będzie miała znikomy wpływ na ceny. Z szacunków resortu rolnictwa wynika, że podatek podniesie ceny w sklepach o 0,06 proc.
Jednak producenci widzą tę sprawę inaczej. W ich ocenie podwyżki będą dużo bardziej dotkliwe. Jak podaje "Fakt", firmy mają nie tylko odprowadzać nowy podatek, lecz także będą musiały przekazywać środki na system raportowania. Sfinansują też ewentualne kontrole. To wszystko sprawi, że ich obciążenia będą większe niż sama danina.
Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, przekonuje, że nowy podatek to de facto nic innego jak pociągnięcie do zbiorowej odpowiedzialności wszystkich kontrahentów producentów rolnych. Choć powinni płacić tylko ci, którzy zalegają z płatnościami, to podatek zostanie nałożony również na firmy uczciwe.
W związku z tym Juszkiewicz prognozuje, że produkty w sklepach podrożeją dużo bardziej, niż szacuje resort. Przypomniała, że już teraz przedstawiciele handlu muszą odprowadzać 20 różnych danin, a kolejny podatek proponowany przez ministerstwo tylko pogorszy ich sytuację.
Zapłacą też rolnicy
Jak pisze Piotr Skwirowski, chociaż składki mają pochodzić od przetwórców, oni przerzucą je na rolników. A ci już to wiedzą i nową opłatę nazywają nałożonym na nich parapodatkiem. Dodaje, że wcale nie wiadomo, czy pieniądze z Funduszu pomogą potrzebującym ze względu na ciągnące się u nas latami postępowania upadłościowe. "Przeciwnicy nowego funduszu twierdzą, że zanim rolnik, który nie dostanie pieniędzy za swoje produkty, otrzyma pomoc z Funduszu Ochrony Rolnictwa, sam może zbankrutować" – czytamy w "Rz".
Skwirowski zwraca też uwagę na "wypaczenie dawnej idei funduszu stabilizacji dochodów rolniczych". I na "wykrzywioną solidarności, która zmusi tych, radzących sobie ciut lepiej, do wspierania tych, którym nie idzie". Przypomina też, że nowe prawo wprowadzono ad hoc, bez szerszych konsultacji i analizy.
PiS bez wahania podnosi podatki
Wróćmy jeszcze do kwestii PiS-u i podatków. Partia rządząca na każdym kroku podkreśla, że przecież obniża daniny. To twierdzenie z gruntu fałszywe. Jednym wielkim podatkiem jest przecież inflacja, która drenuje kieszenie obywateli i pompuje dochody budżetu.
Obniżka podatku PIT o 7 proc. wiązała się z dodaniem 9 proc. składki zdrowotnej. Rząd udaje też, że nie obiecywał obniżenia podatku VAT z 23 na 22 proc.
Mamy też mnóstwo nowych podatków, ukrytych za fasadową nazwą "opłat". Opłata paliwowa, opłaca cukrowa, opłata emisyjna od paliw, opłata deszczowa. Według stanu na marzec 2023 za rządów PiS niektóre podatki faktycznie obniżono, ale jednocześnie wprowadzono lub zwiększono około 30 danin, opłat czy składek.