Tego nie chcieliśmy zobaczyć. Znamy szybki odczyt inflacji w sierpniu

Konrad Bagiński
31 sierpnia 2023, 09:15 • 1 minuta czytania
GUS podał właśnie najnowszy tzw. szybki odczyt inflacji za sierpień. Wyniosła ona 10,1 proc. To poziom, który zdaniem Adama Glapińskiego nie pozwala na obniżenie stóp procentowych i – co za tym idzie – zmniejszenie rat kredytów.
Wiemy już, ile wynosi sierpniowa inflacja Andrzej Zbraniecki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w sierpniu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 10,1 proc. (wskaźnik cen 110,1), a w stosunku do poprzedniego miesiąca utrzymały się na tym samym poziomie (wskaźnik cen 100,0) – podał właśnie GUS.


W stosunku do analogicznego okresu w 2022 roku ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 12,7 proc., nośników energii o 13,9 proc. O 6,1 proc. spadły ceny paliw.

Przy okazji GUS podał zrewidowane dane dotyczące spadku PKB w Polsce. Okazało się, że produkt krajowy brutto niewyrównany sezonowo w II kwartale 2023 r. zmniejszył się realnie o 0,6 proc. rok do roku, wobec 6,1 proc. wzrostu w analogicznym kwartale 2022 r. Poprzednie dane mówiły o mniejszym spadku w wys. 0,5 proc.

Najnowsze dane o inflacji z pewnością będą szeroko komentowane jako sukces (większy bądź mniejszy) rządu i Narodowego Banku Polskiego. Jest wręcz przeciwnie – to klęska. Dlaczego?

Bo mamy drugą co do wysokości inflację w UE

Jeszcze niedawno inflacja w Polsce była o wiele wyższa, niż średnia w UE, ale nie byliśmy najgorsi, plasowaliśmy się w okolicach szóstego miejsca od dołu. Po czerwcowych danych spadliśmy na czwarte miejsce od końca, po lipcowych jeszcze niżej. Gorzej jest tylko na Węgrzech, gdzie inflacja sięgnęła 17,5 proc. rok do roku, tak samo jest na Słowacji, gdzie inflacja wynosi po 10,3 proc. Jesteśmy na drugim miejscu od końca!

Dla porównania: w Belgii inflacja wynosi 1,7 proc., w Hiszpanii – 2,1 proc. Średnia w UE to 6,4 proc., w strefie euro – 5,5 procent. Ale to u nas na siedzibie banku centralnego wisi taki baner, że ceny przecież prawie nie wzrosły.

Bo mamy potężną inflację bazową

Problem w tym, że już w poprzednim miesiącu inflacja konsumencka wyniosła 10,8 proc., z kolei bazowa10,6 proc. Z tego jednoznacznie wynika, że obecnie największy problem z inflacją w Polsce wynika z czynników wewnętrznych, czyli w głównej mierze to efekt działań rządu PiS oraz Narodowego Banku Polskiego.

To właśnie na kształtowanie się inflacji bazowej większy wpływ mają banki centralne i rządy poszczególnych państw, ponieważ ceny np. energii czy żywności formują się głównie na rynkach światowych.

Przez wiele miesięcy rządzący przekonywali, że za inflację w Polsce odpowiadają działania Kremla, a premier Mateusz Morawiecki wprowadził do debaty publicznej określenie "putinflacja".

Inflacja z baneru NBP kontra rzeczywistość

– Przyczyny inflacji na banerze są do wygumkowania. Teraz powinniśmy się rozprawić z przyczynami inflacji bazowej – powiedział w TVN24 prof. Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Nawiązał tym do gigantycznego baneru wywieszonego na siedzibie Narodowego Banku Polskiego, który ma wmówić Polakom, że wysoka inflacja nad Wisłą to jedynie efekt pandemii i wojny w Ukrainie, o czym pisaliśmy wcześniej w INNPoland oraz naTemat.

Co ze stopami procentowymi?

Tu panuje niestety chaos informacyjny. Jeszcze dwa dni temu na stronie NBP wisiała informacja, że najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się 12–13 września. Dziś okazało się, że członkowie ekipy Glapińskiego będą wcześniej obradować nad wysokością stóp procentowych.

Najbliższe posiedzenie budzi wiele emocji, ponieważ już w lipcu Glapiński sugerował, że po wakacjach może być szansa na obniżenie stóp procentowych. W trakcie konferencji prasowej przekonywał, że taka decyzja może zapaść we wrześniu.

Otwarcie krytykuje ją jednak członek RPP Ludwik Kotecki. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, jego zdaniem "w takich warunkach NBP nie może ciąć stóp". – Mamy luźniejszą politykę fiskalną, słabszą sytuację makro, ale też statystycznie wyższą inflację – tłumaczył Kotecki w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

O ewentualnym obniżeniu stóp procentowych ekonomiści wspominali już kilka miesięcy temu, zanim Glapiński zasugerował wrześniowe poluzowanie. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, w połowie maja NBP zaprezentował wyniki ankiety, którą wśród ekonomistów przeprowadził "Obserwator Finansowy".

Medium, które należy do banku centralnego, zapytało 100 analityków o to kiedy RPP zdecyduje się na obniżenie stóp procentowych. Z badania wynika, że prawie 50 proc. specjalistów spodziewa się pierwszej obniżki na jesieni 2023 r. NBP podkreśla, że to więcej niż podczas poprzedniej ankiety.

Dlaczego właśnie jesień? Niektórzy ekonomiści uważają, że nie jest to przypadek – w październiku odbędą się bowiem wybory parlamentarne.