Petru ujawnił, jakie będą priorytetu nowego rządu. Wypunktował "dziurę Morawieckiego"
Petru o priorytetach nowego rządu
– Jesteśmy w stanie w 12 miesięcy naprawić sytuację gospodarczą kraju – przekonywał w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24 Ryszard Petru, poseł–elekt Trzeciej Drogi.
Jak podkreślił, nie da się zrealizować wszystkich obietnic wyborczych w jednym czasie, ponieważ budżet nie jest z gumy. Na początku nowy rząd będzie chciał "ustabilizować finanse publiczne", a "wszystkie fundusze wepchnąć z powrotem do budżetu".
Petru zapewnił, że priorytetem jest "wstrzymanie złych wydatków" i "przegląd gigantomanii PiS-u". – Powrót do poprzedniej składki zdrowotnej, posprzątanie po Polskim Ładzie – to jest do zrobienia w 2024 r. – stwierdził. Drugą kluczową kwestią dla nowego rządu ma być odblokowanie miliardów z Krajowego Planu Obudowy (KPO).
Petru o finansach Polski: są w bardzo złym stanie
Pytany o to, skąd wziąć pieniądze na zrealizowanie obietnic wyborczych, ocenił, że finanse kraju są w bardzo złym stanie.
– Polska ma prawie zerowy wzrost gospodarczy. Opóźnienie o miesiąc KPO to 2,5 mld zł strat miesięcznie w ramach wzrostu gospodarczego. [...] PiS pozostawia 187 mld zł przyrostu długu i 192 mld zł dziury Morawieckiego – podkreślił ekonomista.
Przypomnijmy, że, zdaniem Leszka Balcerowicza, to właśnie Petru powinien zostać nowym ministrem finansów.
Tak Morawiecki manipuluje danymi o finansach kraju
Zupełnie inaczej finanse Polski ocenia premier Morawiecki. W ubiegłym tygodniu szef rządu zorganizował specjalną konferencję, na której tłumaczył szczegóły deficytu budżetowego.
– Jest bardzo duża szansa, że Polska będzie miała mniejszy deficyt budżetowy niż ten, który założyliśmy w nowelizacji. Założyliśmy 92 mld zł w nowelizacji budżetowej i będzie niższy prawdopodobnie deficyt, ponieważ dochody idą lepiej, dochody spływają do budżetu lepiej, niż założyliśmy wcześniej – oznajmił Morawiecki.
Problem w tym, że rząd sam oficjalnie przyznał się do tego, że polskie finanse nie są w najlepszym stanie. W nocie fiskalnej przesłanej do Komisji Europejskiej (KE) ujawnił, że po Słowacji to właśnie Polska ma mieć najwyższy deficyt sektora finansów publicznych w Unii Europejskiej (UE). Wyniesie 192 mld zł, a nie 92 mld zł, jak wynikało z ustawy budżetowej.
Na razie nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się poprawić. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, powodem jest m.in. wyhamowanie wpływów z podatków. Chodzi przede wszystkim o PIT i CIT, czyli to, co obniżył Polski Ład w najnowszej wersji. Nieco wzrosły wpływy z VAT, ale blokują je tarcza antyinflacyjna i zerowe stawki VAT na żywność.
Poza tym dość zagadkowe są wydatki, które po wrześniu były aż o 62 mld zł większe niż po czerwcu 2023 r. Do tej pory średnie wydatki oscylowały wokół 45 mld zł miesięcznie.