Rząd Tuska będzie miał problem, ale Polacy dużo większy. Tak podrożeje prąd w 2024 roku
Najpewniej znów okaże się, że zamrożenie cen za energię elektryczną będzie konieczne, aby uchronić portfele Polaków przed wysokimi cenami prądu. Specjaliści z zakresu energetyki alarmowali od dawna, że ta decyzja będzie konieczna.
Ceny prądu w 2024 roku – wzrost o 50 proc.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki potwierdził w rozmowie z radiem TOK FM, że jedynie przyszły rząd będzie miał mało czasu na to, by uporać się z widmem skokowego wzrostu cen prądu. Jego zdaniem skuteczną deską ratunku dla portfeli Polaków będzie podjęcie decyzji o tymczasowym zamrożeniu cen energii elektrycznej.
– Rozliczenia odbywają się na podstawie cen zamrożonych. Trwa dyskusja, czy ceny zamrożone, odpowiadające poziomowi sprzed dwóch lat, zostaną podtrzymane, czy odbędzie się powolne odmrażanie cen, które miałyby odzwierciedlać realne koszty – wyjaśnia szef URE.
Znaczniej mniej optymistyczna jest prognoza dr Aleksandry Gawlikowskiej-Fyk. Analityczka Forum Energii twierdzi, że bierność nowego rządu w obliczu alarmujących danych będzie skutkować wzrostem cen o nawet 70 proc. dla odbiorców indywidualnych w stosunku do tych, które obecnie obowiązują. W analogicznej sytuacji mogą znaleźć się podmioty gospodarcze, które w przypadku zaniechań ze strony formującego się właśnie rządu, zapłaciłyby za prąd dużo więcej niż obecnie.
– Jeśli w przyszłym roku nie będzie tarcz solidarnościowych czy mrożenia cen energii i wróci VAT na energię, sumarycznie jej cena wzrośnie o 70 proc. względem tej, którą płacimy obecnie – stwierdziła na łamach dziennika "RZ".
Zamrożenie cen prądu pomysłem na walkę ze wzrostem cen?
Póki co Polski rząd wydał na stałe utrzymywanie stabilnych cen prądu około 70 miliardów złotych. Pieniądze te w zdecydowanej większości trafiały na konta wytwórców energii i były rekompensatą strat poniesionych w wyniku sprzedaży energii po niższych stawkach. Jako że obecnie mamy do czynienia ze spadkiem kosztów produkcji prądu, możemy domniemywać, że koszty ponoszone przez państwo na zbilansowanie strat wytwórców będą niższe niż w bieżącym roku.
Sam prezes URE optuje za stopniowym odmrażaniem cen prądu. Jego zdaniem interwencja państwa w takiej formule i takim zakresie nie może trwać wiecznie. Gawin od samego początku nie popierał w pełni idei kontynuowania tak intensywnej dalszej interwencji rządu w rynek energetyczny. Poniżej publikujemy limity zużycia prądu po wprowadzeniu najnowszej nowelizacji ustawy:
- Dla gospodarstw domowych, limit zużycia energii wynosi teraz 3000 kilowatogodzin rocznie, wcześniej wynosił 2000 kWh. To oznacza, że gospodarstwa domowe mogą teraz zużywać więcej energii przy korzystniejszej cenie.
- Dla gospodarstw domowych, które mają osobę z niepełnosprawnością, nowy limit wynosi 3600 kWh, w porównaniu do wcześniejszych 2600 kWh. Ta zmiana ma na celu zapewnienie dodatkowego wsparcia dla rodzin z osobami niepełnosprawnymi.
- W przypadku posiadaczy kart dużej rodziny oraz rolników, limit zużycia energii wynosi teraz 4000 kWh, podczas gdy wcześniej wynosił 3000 kWh.
Na przełomie 2022 i 2023 roku, Polska borykała się z widmem tzw. "blackoutów" Głównym czynnikiem było ograniczenie dostaw rosyjskiego węgla, który stanowił ważne źródło energii dla polskich elektrowni. Brak dostępu do tego surowca, spowodowany m.in. pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę, naruszał stabilność dostaw energii i stawiał pod znakiem zapytania bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Czytaj także: https://innpoland.pl/143871,gwaltowny-wzrost-cen-pradu-energia-elektryczna-rekordowo-drogaEnergia elektryczna – ceny prądu w Polsce
Jeszcze w marcu 2023 roku informowaliśmy na łamach INNPoland, że ceny prądu spadną. Wówczas prezes URE Rafał Gawin zaprezentował dość optymistyczne prognozy. Zapowiedział, że ceny energii dla gospodarstw domowych w zatwierdzanych taryfach będą niższe. Jednak na obniżki musimy poczekać do przyszłego roku.
Jego zdaniem portfele Polaków złapią drugi oddech, ale dopiero w przyszłym roku. – W 2024 r. ceny energii dla gospodarstw domowych w taryfach zatwierdzanych przez URE powinny być niższe niż w taryfach z tego roku – przewidywał Gawin.